Tokio to miasto, w którym wszystko się może się zdarzyć!
Jego sekrety zdradzamy w nowej VIVIE! MODZIE!
W najnowszej VIVIE! MODZIE Anna Janowska zabiera nas w podróż do Tokio. A naszą przygodę zaczynamy w od sporej dawki różu. Anna Janowska opowiada: Miłośnicy anime oraz popularnej w Japonii kultury kawaii, czyli milusich, słodkich i spływających różem rzeczy, uwielbiają Maid Café, czyli królestwo kelnerek przebranych za pokojówki. Lokale te są również popularne wśród japońskich mężczyzn, chcących spełnić marzenia o „współczesnej gejszy”, czyli uległej i spełniającej ich zachcianki kobiecie.
Bardzo słodkie menu w Maid Café w Tokio
W menu wszystko jest słodkie albo słodko wygląda. Kelnerki mają króciutkie, pełne falbanek fartuszki, opadające podkolanówki i szczebioczą cieniutkimi głosikami. Serwują ciastka w formie misiów czy różowe napoje pełne bitej śmietany i ozdóbek. Na życzenie słodzą klientom kawę, a nawet poją nią co bardziej spragnionych uwagi.
Za dodatkową opłatą można z kelnerką zagrać w grę planszową albo zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. I choć kawiarnie mieszczą się w wieżowcach pełnych reklam i neonów w dzielnicy Akihabara, pokojówki na do widzenia słodkim głosikiem zapytają nas, kiedy znów wrócimy do nich, „do domu”.
Trendy po japońsku czyli dzielnica Harajuku w Tokio
Po więcej jadę się do dzielnicy Harajuku uważanej za tokijską mekkę trendów i mody. W weekend przybywają tu ci, którzy chcą odreagować pięciodniowe chodzenie w mundurku do szkoły czy pracy. Już przy wyjściu z metra wpadam na grupki cosplayerów, czyli przebierańców wcielających się w bohaterów mangi, słodkie lolitki czy diaboliczne połączenie glamu, cyberpunku, piór, ostrych makijaży i natapirowanych włosów, jakie reprezentują sobą fani visual kei. Oni są jednak w mniejszości.
W Tokio może się zdarzyć wszystko. I to o każdej porze dnia lub nocy
Kultowym deptakiem Takeshita płynie kolorowy tłum nastolatków o różowo-błękitno-żółtych włosach oraz dziesiątkach wpiętych w nie spinek i kokardek. Niektórzy mają też królicze uszy albo fikuśne kapelusiki w kształcie muffinów czy innych ciastek. Gdy spotkacie dziewczynę ubraną tak, jakby przed chwilą spadła z tęczowego jednorożca, możecie być pewni, że to decora girl. Dla miłośniczek tego stylu pojęcie „za dużo” nie istnieje. Wszystko, co noszą, jest słodkie, milusie i urocze – taka moda, taki sposób na wyrażenie tego, co w duszy gra.
W dekorowym niebie Dream Station JOL w Tokio
Po tęczowych schodach wspinam się do dekorowego nieba o wdzięcznej nazwie Dream Station JOL – przy czym skrót JOL znaczy Joy of Life. To kawiarnia, w której spotykają się kolorowe dziewczyny, miejsce koncertów i sklep, w którym od ręki można się wpisać w najnowsze trendy. Najmodniejsze są obecnie kolorowe plasterki – już nie tylko na nosie, ale i całej twarzy oraz dłoniach. No i spinek tak dużo, że pod ich ciężarem wyrwałyby się włosy, gdyby tylko były prawdziwe. Ekspedientka upina mi nad czołem pokaźną, niemal zasłaniającą oczy żółtą kokardę w błękitne gwiazdki, a podając lusterko, wydyma usteczka z zachwytem, piszcząc: kawaii! Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zrobić sobie w tym słodkim wydaniu selfie i zanucić piosenkę Gwen Stefani Harajuku Girls. Cały tekst Anny Janowskiej o Tokio znajdziecie tylko w najnowszej VIVIE! MODZIE!