Reklama

W świecie show-biznesu nosi szpilki, w prywatnym trampki i sneakersy. Nie wychodzi z domu bez biżuterii, bo podkręca stylizację. Małgorzata Socha kocha modę. Ze wzajemnością. Tylko nam opowiada o swoich pierwszej wymarzonej torebce, o „polowaniu” na wymarzone modele butów i o tym, jak strój pomaga jej wcielić się w filmowe i serialowe bohaterki.

Reklama

ZOBACZ TAKŻE: Zobacz, co ma w szafie Małgorzata Kożuchowska

Co nosi Małgorzata Socha – ulubione ubrania, dodatki i marki

Anna Wintour, legendarna naczelna amerykańskiego „Vogue’a”, mawia: „Albo masz modę we krwi, albo nie masz”. Małgosia ma. Potwierdza to wizażysta gwiazd Wilson, prywatnie przyjaciel rodziny: „Moda ją interesuje, bawi i sprawia przyjemność. Gośka ma duże wyczucie stylu i nosa do modowych trendów. Często wynajduje TE rzeczy dwa sezony wcześniej niż inni. Tak było z Logo Bag JW Andersona. Nikt nie wiedział, kto to jest, a Gośka już miała w szafie jego torebkę. Pierwsza zaczęła kupować torebki Paco Rabanne z łańcuszków i kryształków. Teraz walczą o nie wszystkie kobiety, a ona od dawna cieszy się nimi”.

Mateusz Stankiewicz/SameSame

Torebki są jej wielką miłością. Uwielbia je w każdym rozmiarze i kolorze.

Dla Małgosi świat mody jest rozrywką, ucieczką od codzienności. Sprawia, że życie staje się kolorowe. „Jestem hedonistką, kocham ludzi, świat. Uwielbiam gotować, jeść, podróżować, spotykać się z przyjaciółmi, rozmawiać, dzielić się tym, co widzę, czuję i myślę. Żeby życie miało smak, potrzeba trochę wszystkiego. No i oczywiście kocham modę!”, śmieje się.

Moda daje mi w życiu szerszą perspektywę, tłumaczy.

„Uwielbiam ludzi, którzy pracują w modzie, bo są kreatywni, oryginalni i barwni. Inni od ludzi ze świata filmu, którymi otaczam się na co dzień. A jednocześnie oba światy czasami się stykają. Myśląc o każdej nowej bohaterce, którą mam zagrać, często zaczynam od wyobrażenia sobie, jak ona wygląda, jak jest ubrana, bo to determinuje jej sposób chodzenia, zachowania i mówienia. Dziś strój nas określa i dużo o nas mówi”.

Mateusz Stankiewicz/SameSame

W sztruksowym garniturze zaprojektowanym przez siebie dla Monnari i biżuterii Apart.

Najbardziej lubi Violę z „BrzydUli” za „fantazję, śmiałość i odrobinę szaleństwa, których w życiu często nam brakuje, ale za tym tęsknimy. Ula ubiera się, jak chce – najchętniej w stylu rodem z pokazów Versace – bo dobrze czuje się we własnej skórze. Nie narzuca sobie żadnych ograniczeń. Przez to jest wyrazista i atrakcyjna”. Wilson dodaje, że Małgosia w modzie również jest odważna. Z lekkością łączy elegancję z nonszalancją. I ma rację. Dodajmy, że ma też piękne, smukłe ciało – 175 centymetrów wzrostu – na którym wszystko fantastycznie się prezentuje. Na ostatnim pokazie najnowszej kolekcji duetu Paprocki & Brzozowski pojawiła się w pudroworóżowej kreacji i… wzbudziła sensację. Górę stanowił top na cienkich ramiączkach ozdobiony piórami na całej powierzchni, dół – spodnie z wysokim stanem z prostymi, szerokimi nogawkami. W ten sposób optycznie wydłużyła swoją sylwetkę, podkreślając przy tym wakacyjną opaleniznę. Klasyczna gładka fryzura i minimalistyczne dodatki sprawiły, że wyglądała szalenie elegancko, zmysłowo i kobieco. Fanki pisały: „Bogini”, „Oczu nie mogę oderwać”, „Zjawiskowa”, a znawcy mody: „Klasa sama w sobie”.

Kilka dni później zachwyciła kompletnie inną stylizacją. Na swoim Instagramie pokazała outfit: sportowe szorty w kremowym kolorze, klasyczny biały T-shirt, elegancka marynarka i szara czapeczka z daszkiem. Clou stylizacji były szare sneakersy z limitowanej serii New Balance, które w połączeniu z długimi, białymi skarpetkami idealnie wpisały się w look influencerki z… Nowego Jorku.

Mateusz Stankiewicz/SameSame

Mówi o sobie „królowa okazji”. Uwielbia kupować na wyprzedażach. „Ostatnio polowałam na buty New Balance, jakie nosi Hailey Bieber i sandały Chanel. I upolowałam”.

Aktorka do dziś pamięta swoją pierwszą modową zdobycz. „Po szkole teatralnej pracowałam w Teatrze Ateneum”, opowiada. „Przez kilka miesięcy odkładałam pieniądze z każdej gaży, aż w końcu uzbierałam potrzebną sumę i kupiłam sobie wymarzoną torebkę w studio Pola La na Powiślu. Projektantki same robiły te artystyczne cuda. Strasznie mi się podobały. To był duży wydatek, ale nosiłam ją potem wiele lat”.

Rozmawiała Beata Nowicka.

Reklama

Więcej zdjęć i cały artykuł znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA! Moda.

materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama