Reklama

Pokazy przypominają w tym sezonie fabułę serialu „Sukcesja”. Na wybiegach królują luksusowe, ale oszczędne w formie kolekcje, za to scenografie dorównują rozmachem hollywoodzkim produkcjom. Za kulisami zaś odbywają się brutalne roszady wśród projektantów, które nie dają złudzeń co do tego, że moda to także bezlitosny biznes. Raport z wybiegów przygotował dla „VIVA!Moda” zastępca redaktor naczelnej „Elle”, Marcin Świderek.

Reklama

Pandemia wywróciła świat do góry nogami, nie oszczędzając świata mody. W nim również nastąpiły zmiany, z tym że nie te przewidywane przez trendwatcherów. Pierwszą popandemiczną reakcją projektantów było kreatywne wyżycie się, co skutkowało nie tylko optymistycznymi, a wręcz abstrakcyjnymi kolekcjami. I tak było przez ostatni rok, aż sytuacja diametralnie zmieniła się w tym sezonie. Szalone wzory, kolory i formy nagle ustąpiły miejsca modzie zdecydowanie bardziej klasycznej i minimalistycznej. Monogramy zastąpiły gładkie, monochromatyczne tkaniny, logo schowało się pod podszewkę, a mocne, kontrastujące barwy uległy beżom, brązom i przybrudzonym pastelom. Branża nowy trend ochrzciła mianem „quiet luxury”, czyli dyskretnego luksusu, a jego ambasadorami obwołała bohaterów serialu „Sukcesja” lubujących się w kaszmirach od Loro Piany i ubraniach, na których próżno dostrzec nazwę marki. W efekcie zrobiło się zaskakująco praktycznie i ponadczasowo. Skąd jednak ten nieoczekiwany zwrot akcji?

Raport z pokazów na sezon jesień-zima 2023/24 - szyk z korporacji

Ponad 800. Tyle modeli damskich garniturów i garsonek zaprezentowano na jesienno-zimowych pokazach. Welurowe u Acne, szare, pudełkowe u Ferragamo, glamrockowe u Celine, tweedowe u Chanel, oversize’owe u Balenciagi, noszone na gołe ciało u Dolce & Gabbana, taliowane u Bottega Veneta, w stylu Ala Capone u Alexandra McQueena. Ich wysyp na wybiegach to następstwo fascynacji projektantów oficjalną garderobą. Eksperci twierdzą, że to skutek prawie dwuletniego lockdownu, kiedy to nie mogliśmy stroić się do pracy ani korzystać ze służbowych uniformów. I o ile początkowo chętnie podczas home office wskoczyliśmy w dresy, potem zaczęło nam brakować zwyczaju ubierania się do biura i codziennego wyszykowania się. Właśnie tę tęsknotę teraz za pomocą mody wyrażają projektanci. Co ciekawe, przejawia się ona nie tylko w kolekcjach, ale i w scenografiach show. Na przykład na środku wybiegu francuskiej marki Rokh ustawiono biurka, komputery vintage i kserokopiarki tak, że całość wyglądała jak korporacyjne biuro z lat 90. Modelki pozowały, stukając w klawiaturę czy kserując dokumenty. U Alaï przechadzały się między wysokimi regałami pełnymi książek i dokumentów, a na męskim pokazie Fendi modele spacerowali w nowo otwartej fabryce marki pod Florencją, której nowoczesna przestrzeń przypominała open space drapacza chmur. Z kolei na pokazie Miu Miu modelki ucharakteryzowano na sekretarki z lat 50. i 60. Nosiły krótkie kardigany, spódnice w groszki, rajstopy do sandałów na szpilce i optyczne okulary, a rozczochrany włos sprawiał wrażenie roztargnienia w natłoku obowiązków.

Pokaz Saint Laurent na sezon jesień-zima 2023/24

Imax Tree/Free

Raport z pokazów na sezon jesień-zima 2023/24 - pop-art i prezerwatywy

Ostatnio projektanci przykładają tyle samo uwagi do kolekcji, co do scenografii. Te zaś wyglądają jak z teatralnego spektaklu, a w niektórych przypadkach nawet planu filmowego. Wszystko dlatego, że celem pokazu nie jest już tylko zaprezentowanie nowych projektów, ale przekazanie pewnej myśli, koncepcji. U niektórych pierwszą rolę grała technologia, jak u francuskiego duetu Coperni. Finał ich pokazu inspirowany był bajką „Wilk i owce” Jeana de La Fontaine’a, tyle że w roli wilka wystąpił mechaniczny robot, który wszedł w interakcję z holenderską modelką Rianne Van Rompaey. Jeszcze ciekawej było na pokazie Anrealage – tu zastosowano technologię fotochromową, dzięki której pod wpływem promieni UV jednobarwne ubrania zmieniały kolory i wzory. Futurystycznie wyglądała też przestrzeń pokazu Off-White.

Pokaz Rodarte na sezon jesień-zima 2023/24

Imax Tree/Free

Modelki krążyły wokół gigantycznej lustrzanej kuli, po wybiegu pokrytym pyłem, co wyglądało jak krajobraz z obcej planety. Fanem niecodziennych scenografii jest też irlandzki projektant JW Anderson. Pokaz jego autorskiej marki zdobiły rekwizyty z popartowymi nadrukami, a domu mody Loewe, którego jest dyrektorem kreatywnym, artystyczna instalacja zbudowana była z 21 brył w kształcie sześcianu wypełnionych łącznie 10 tonami kolorowego konfetti. Największą sensacją okazała się jednak oprawa show brandu Diesel, gdzie na środku wybiegu usypano kopiec z 200 tysięcy prezerwatyw, potem za darmo rozdawanych w butikach. I tak marka nie tylko osiągnęła swój cel marketingowy, jako że pokaz stał się wiralem w social mediach, ale mogła też pochwalić się aspektem społecznym przedsięwzięcia.

Tekst: Marcin Świderek

Reklama

Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!Moda

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama
Reklama
Reklama