Reklama

W Europejski Boutiques w Warszawie został otwarty pierwszy w Polsce butik paryskiego domu mody Hermès. To jedna z najbardziej luksusowych i prestiżowych marek na świecie. Założył ją w 1837 roku w Paryżu Thiery Hermès. Początkowo jego firma produkowała końskie uprzęże i uzdy, a potem siodła. Z czasem zajęła się też innymi wyrobami ze skóry i z jedwabiu. Po śmierci właściciela w 1880 roku na czele francuskiego domu staje jego syn, Charles-Emile. Przenosi sklep na Rue du Faubourg Saint-Honoré, gdzie do dziś znajduje się flagowy butik Hermèsa.
Francuska marka stawiała na jakość. Na przykład jedwab u Hermèsa musiał być dwa razy mocniejszy niż u konkurencji. A produkcja wzorzystego jedwabnego szala zajmowała nawet trzy lata - kolejną warstwę farby nakładano dopiero gdy wyschła poprzednia. Ta sama trwałość i perfekcja wykonania cechuje współczesne przeboje marki, czyli kultowe i pożądane na całym świecie torby Birki i Kelly. Uszycie jednej z nich zajmuje od 18 do 24 godzin pracy. Przypomnijmy też, że od 2016 roku dla domu mody Hermès tworzy polski artysta Jan Bajtlik projektując chusty (Carrés Hermès), ceramikę, tapety, tkaniny, koce, ręczniki i typografię.

Reklama

Jak wygląda warszawski butik Hermès?

Po wejściu do butiku Hermèsa w Warszawie odwiedzający natychmiast ujrzą centralną nawę, gdzie powita ich widok z ex-libris Hèrmes przedstawiający konia, powóz i woźnicę, wykonany z matowego metalu i inkrustowany w marmurowej posadzce w szachownicę. Dywany w delikatnych odcieniach rozświetlają wnętrza, a tkaniny z kolorowego siatkowego materiału delikatnie filtrują światło. W tym eleganckim otoczeniu prezentowane są wyroby z jedwabiu dla kobiet, perfumy oraz akcesoria. Następnie ujrzymy kolekcje jeździeckie i wyroby skórzane umieszczone pomiędzy dwiema prostymi drewnianymi ściankami. Kolekcja męska oraz wyroby jedwabne znajdują się z jednej strony transeptu, a zegarki i biżuteria po przeciwległej. W końcu osoby odwiedzające butik będą mogły podziwiać konfekcję damską oraz kolekcje obuwia. A jak powstawał warszawski butik tego luksusowego francuskiego domu mody? Jako pierwsi rozmawialiśmy z polskim koordynatorem projektu architektem Markiem Lorensem (mareklorens.com).

Pierwszy butik Hermèsa w Polsce

-Jak zaczęła się współpraca Twojej firmy z domem mody Hermès? Był przetarg?

Marek Lorens: Nie było żadnego przetargu. Hermès ma swojego koordynatora, który jest odpowiedzialny za budowanie sklepów tej marki w nowych krajach. I to on szuka projektantów na podstawie portfolio, własnych relacji i opinii w branży. Moja pracownia została zauważona, bo wystawialiśmy parę razy nasze meble na targach designu Salone Del Mobile w Mediolanie i na tamtym rynku istniejemy. Umówił się z nami na spotkanie. Wypadliśmy chyba dobrze, bo rozmowy trwały dalej. A trzeba wiedzieć, że Hermès to marka, która współpracuje z ludźmi, których ufa i, których zwyczajnie lubi. Nas najwyraźniej polubili.
Zabawne jest to, że gdy po raz pierwszy zadzwonił do mnie przedstawiciel Hermèsa, Flavio Thonet, zresztą potomek słynnej rodziny producentów mebli, w pierwszej chwili nie zrozumiałem jaką firmę reprezentuje. Więc specjalnie się nie stresowałem.

-Mieliście wolną rękę przy projektowaniu czy Hermès decyduje o wszystkim?

Istnieje manual, czyli podręcznik, w którym spisane są wszystkie wymagania dotyczące wystroju butików. Ale każdy sklep jest inny, bo przecież zwykle powstają w istniejących budynkach. Naszym zadaniem było więc pogodzenie tego, co zastaliśmy we wnętrzach Raffles Europejskiego (na przykład podziemny basen) z wymogami podręcznika. Wiele rozwiązań przychodzi też prosto z biura z Paryża i są one dziełem Thierry Michel, Nathalie Gordon, Joanny Andereassian i Elisy Trucco. Te wytyczne również trzeba było przystosować do istniejących na miejscu warunków. Szczególne wrażenie robi na mnie to, że każdy element wystroju został zaprojektowany zgodnie z tradycją marki i wykonany przez rekomendowanych rzemieślników Hermèsa. Profesjonalistów, to zbyt mało powiedziane. Na przykład stolarze z Niemiec, kiedy coś się uszkodziło przy montażu mieli nowy element następnego dnia. Jakim cudem?

-Nie ma więc dwóch jednakowych butików Hermèsa?

Nie, wszystko tu jest szyte na miarę. I tak też jest dewiza mojej firmy. Żaden element w sklepie Hermèsa nie jest przypadkowy. Specjalny program komputerowy analizuje zachowania klientów w salonach i na ich podstawie tworzy się plan nowych sklepów. Butik w Warszawie z czasem pewnie też ulegnie przebudowie. Przecież klienci się zmieniają. Cóż mogę więcej powiedzieć? Spotkanie z Hermèsem to była dla mnie naprawdę fascynująca podróż.

Architekt Marek Lorens.

Reklama

Instagram @hube.abe

Materiały prasowe
Materiały prasowe
Materiały prasowe
Materiały prasowe
Materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama