Jej styl: francuskie inspiracje w szafie Nicole Soszyńskiej!
Eklektyczne połączenia, paryski szyk na luzie, zamiłowanie do vintage i architektury…
- Barbara Łubko
Styl Nicole Soszyńskiej, twórczyni marki biżuterii NS Bijoux, jest odzwierciedleniem wszystkiego, co najbardziej ją inspiruje.
Wchodząc do przedwojennego domu Nicole na warszawskim Mokotowie, miałam poczucie, jakbym przeniosła się do paryskiej kamienicy. W jasnych wnętrzach z zachowanymi oryginalnymi elementami wystroju panował wszechobecny eklektyzm, tak charakterystyczny dla Francuzów. To wrażenie towarzyszyło mi przez cały czas naszej sesji. Kiedy po zakończeniu zdjęć zaczęłyśmy wywiad, zrozumiałam, że nie było to odczucie przypadkowe. Paryż ukształtował Nicole – studiowała tam architekturę, a francuska estetyka towarzyszy jej od dzieciństwa, podobnie jak zamiłowanie do biżuterii, którą teraz sama projektuje. Jej ciotka tworzyła biżuterię dla Christiana Lacroix. Nicole, jako mała dziewczynka, buszowała w skarbach, które jej mama dostawała z Paryża. Dziś w swoich kolekcjach dla NS Bijoux inspiruje się Francją i stylem vintage. Te dwa elementy przewijają się także w jej prywatnej szafie.
ZOBACZ TAKŻE: Jej szafa: kod emocji Magdaleny Mousson-Lestang
Szafa Nicole Soszyńskiej w „VIVA!Moda”. Paris, mon amour
„Paryż jest mi bardzo bliski. Mieszkałam tam sześć lat i studiowałam architekturę, ale nigdy nie myślałam, że miał na mnie aż tak duży wpływ. Zrozumiałam to, kiedy zaczęłam urządzać ten dom. Dostałam go od rodziców. Projektując jego wnętrza, postanowiłam zachować jak najwięcej starych elementów, wprowadzając jednocześnie rzeczy z Francji i trochę włoskich ikonicznych mebli, które Francuzi też bardzo lubią. Postawiłam na eklektyzm. I nagle okazało się, że w efekcie mój dom jest bardzo paryski”, zdradziła mi Nicole na samym początku, kiedy zapytałam ją o… jej styl. Nieprzypadkowo rozmowa zaczęła się od designu. Dla Nicole wszystko, co robi, ma swoje źródło w architekturze. „Biżuteria to jest dla mnie zawsze rzeźba, kształty, formy. Tak samo ceramika. Zmienia się tylko skala”, mówi o swojej drugiej pasji, którą z sukcesem przekuła w markę ceramiki Bohoplate. Architektura ukształtowała Nicole i dała jej warsztat, który pozwolił zarówno spełniać się zawodowo, jak i konstruować własny styl. Styl na wskroś paryski, w którym luz łączy się z szykiem, a metryka nie ma żadnego znaczenia. „To jest więcej niż tylko styl, to też mój sposób bycia. Mam 37 lat, ale czuję się na 27. Paryżanka może mieć 40 lat, usiądzie sobie na chodniku i niczym się nie przejmuje! Nosi marynarki do conversów. Nie jest przebrana”, opowiada Soszyńska. I dodaje, że w Polsce udziela się jej czasem bardziej „poważne” podejście do stroju: „Nie jestem bardzo wysoka, więc na kolację zakładam szpilki. Do Francji nigdy bym nawet nie zabrała tych butów! Tam wybieram tenisówki, jakiś sweterek na guziczki, na przykład od Sandro, i piękną biżuterię”.
Szafa Nicole Soszyńskiej w „VIVA!Moda”. Konstrukcja szafy
Paryski styl nie istnieje bez mody vintage. Tak samo jest z garderobą Nicole. Akcesoria i ubrania chętnie wyszukuje na francuskich targach staroci, czyli „marché aux Puces” w Cannes i Nicei. W Paryżu odwiedza sklepy vintage w artystycznej dzielnicy Le Marais. Zagląda do concept store’u Merci, choć, jak sama przyznaje, z reguły po to, żeby się zainspirować, zobaczyć, co jest na czasie. Markowe ubrania prawie zawsze kupuje z drugiej ręki – także na platformie Vestiaire Collective. „Bardzo rzadko chodzę do drogich sklepów i coś tam kupuję. Jestem totalną myszą internetową. Nawet moje koleżanki zlecają mi poszukiwania. Znajdę wszystko!”, przyznaje Nicole. Korzysta też z platformy Vinted, ale uważa, że francuski Vinted jest lepszy od polskiego: „Mam dwa konta Vinted i przełączam się między nimi. Będąc w Warszawie, zamawiam coś dla moich rodziców, którzy mają dom na południu Francji. Na francuskim Vinted jest ogromny wybór. I cenowo też jest bardzo atrakcyjne”.
W Warszawie jest stałą bywalczynią butiku vintage Crush: „Znam się z Justyną (Justyna Konczewska, właścicielka butiku – przyp. red.) już bardzo długo. Kupuję tam, ale też sprzedaję swoje rzeczy”. Wiele ubrań w szafie Nicole to polskie projekty. „Jeśli chodzi o zakupy, to zdecydowanie ginę w, jak to ja nazywam, »moim trójkącie bermudzkim«, czyli w butikach na rogu Mokotowskiej i Koszykowej. Często zaglądam do 303 Avenue. Tam głównie wybieram marynarki, koszule i dżinsy”. Odwiedza też Lui Store, z reguły dwa razy w tygodniu. Także dlatego, że do Lui Store wstawia biżuterię NS Bijoux. Marynarki kupuje też w Jenesequa (chętnie ze zdobionymi biżuteryjnymi guzikami). Jesienią i zimą Nicole preferuje spokojniejsze kolory – jej marynarki i garnitury utrzymane są głównie w odcieniach szarości, bieli, kolorach ziemi. Latem chętnie nosi kolorowe sukienki od polskich marek: Affair, Myrtille czy The Odder Side. Od The Odder Side ma też swetry. Jest fanką torebek Zosi Chylak: „Są oryginalne i uważam, że bardzo fajnie jest nosić je za granicą”. Innym warszawskim adresem, który odwiedza, jest Warsaw Concept Store w galerii handlowej Westfield Mokotów. Z zagranicznych marek na szczycie jej listy są Sandro, Ba&sh i The Frankie Shop. „W Ba&sh kupuję eleganckie kardigany, są dla mnie najpiękniejsze”. Większość ubrań Nicole zamawia online, ale będąc w Paryżu, lubi wpaść do butiku i przymierzyć rzeczy – szczególnie te z The Frankie Shop: „Rozmiarówka jest tam dla mnie nie do trafienia, a w rzeczach one size często mogę się utopić”, przyznaje. W swojej kolekcji ma też trochę rzeczy z sieciówek – najwięcej z Massimo Dutti, bo markę ceni za jakość.
Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu „VIVA!Moda”!
Zdjęcia: ŁUKASZ KUŚ
Stylizacja: PAULINA SKOCZEK
Aranżacja i tekst: BARBARA ŁUBKO
Produkcja: KAMIL PRZENIOSŁO
Współpraca produkcyjna: PAULINA ALEKSIEJUK-LEWANDOWSKA