Reklama

O Violi Piekut zawsze było głośno. Najczęściej niestety w negatywnym kontekście. Projektantka znana jest ze swojego upodobania do… plagiatowania! Mimo że w jej projektach widać silne „inspirowanie się” innymi znanymi projektantami, Piekut ma niemałe grono fanów. Sama o sobie mówi „ulubiona projektanta gwiazd”, a potwierdzenie tego znajdziemy na czerwonych dywanach. Celebrytki nierzadko sięgają po kreacje właśnie tej projektantki.

Reklama

Ostatnio napłynęła nowa fala hejtu na Violę Piekut. Stało się to po tym, gdy polska aktorka, Anna Dereszowska, pokazała się w jej kreacji na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Wyglądała naprawdę zjawiskowo, jednak wszyscy od razu zauważyli ogromne podobieństwo do sukni, zaprojektowanej dwa lata temu przez rosyjską projektantkę, Ulyanę Sergeenko.

Sytuację skomentowała Dorota Wróblewska. We wpisie na Facebooku mocno skrytykowała projektantkę słowami „Trudno nie nazwać kreacji plagiatem. Pani Wiola Piekut cały marketing opiera na plagiacie i dobrze na tym wychodzi. Gwiazdy i gwiazdeczki pożyczają lub kupują kreacje i nie analizują inspiracji. Najważniejszy jest cel - mają wyglądać zjawiskowo! - pisze. Kiedyś napisałam jaka jest różnica między projektantem, a kopistą. "Przep­raszam, po­wie­działa ko­pia do oryginału. I poszła po kalkę. No cóż, ory­ginal­nością nie zachwycisz, jeśli ko­pia będzie stała koło Ciebie. To się nazywa żenada.”

Sama projektantka nie skomentowała póki co ani tej sytuacji, ani krytycznych komentarzy.

Nie jest to pierwszy taki przypadek. Viola Piekut ma na swoim koncie kilka innych kreacji, łudząco podobnych do istniejących już projektów.

Reklama

Granica między inspiracją, a plagiatem jest bardzo płynna. Ciężko więc jednoznacznie ocenić gdzie kończy się to pierwsze, a zaczyna drugie. Zajrzyjcie do galerii, gdzie znajdziecie więcej takich przypadków i sami oceńcie.

Reklama
Reklama
Reklama