Anita Werner i Michał Kołodziejczyk zostali bohaterami najnowszego wydania magazynu VIVA!. Dziennikarka Faktów TVN i TVN24 i dyrektor redakcji Canal+ Sport. Połączyła ich niezwykła miłość, którą wzmocniła wspólna pasja i... ogromne poczucie humoru! Historia ich miłości to gotowy scenariusz na film. A jak wyglądało ich pierwsze spotkanie? Kto zainicjował kontakt i dlaczego Michał Kołodziejczyk twierdzi, że Anita Werner zachowała się skandalicznie? Zobaczcie, co opowiedzieli Beacie Nowickiej.
Magazyn VIVA! Anita Werner i Michał Kołodziejczyk o tym, jak się poznali
Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?” – pytał Marek Grechuta w piosence „Niepewność”. Co było pierwsze – kochanie, przyjaźń, a może wspólna książka?
Michał: Zdecydowanie kochanie. Platoniczne. Od momentu, kiedy zobaczyłem Anitę w telewizji. Mężczyźni często mają swój ideał: Angelinę Jolie czy Brigitte Bardot. Moim ideałem kobiety zawsze była Anita Werner. Mogą to poświadczyć wszyscy moi znajomi (śmiech).
Anita: Kiedy ja to usłyszałam od Michała, pomyślałam: Serio?! Jaja sobie ze mnie robi. Ale znajomi rzeczywiście potwierdzili.
Kiedy zobaczył swój ideał na żywo?
Michał: Poznawaliśmy się dwa razy. Pierwszy raz, kiedy w dzienniku „Rzeczpospolita” pracowałem jako korespondent podczas Euro 2012. Tamtego dnia byłem we Wrocławiu w hotelu Etap, tanim, dwugwiazdkowym, ale miał tę zaletę, że stał właściwie na terenie stadionu. Nazywaliśmy go „dziennikarski”, bo wszyscy się tam kotłowaliśmy. To było przed meczem Polska – Czechy.
Anita: Ja miałam wtedy wydanie „Faktów” spod stadionu.
Michał: Piotrek Karpiński, też dziennikarz, z którym znałem się bardzo dobrze…
Anita: …a który jest jednocześnie moim kumplem z pracy…
Michał: …powiedział: „Dzisiaj jest Anita Werner, może chciałbyś ją poznać?”.
Był wtajemniczony?
Michał: Chyba nie. Ja oczywiście bardzo chciałem. No i poznałem Anitę, ale ona mnie nie poznała. To znaczy, przywitała się ze mną w taki sposób…
Anita: Nie wiem, czy uda mi się pokazać to w gazecie, ale spróbuję. „Cześć…” (powiedziała pani Anita, patrząc w drugą stronę).
Michał: (Śmiech). Tak właśnie „przywitaliśmy się”.
Anita: W ogóle tego nie pamiętam.
Michał: Kiedy popatrzyłem na swoje zdjęcia z tamtego czasu, podobnie bym to zapamiętał.
Poczucie humoru w związku to poważna zaleta.
Anita: Najlepsza.
Michał: Zachowała się skandalicznie, a ponieważ duma jest cenniejsza niż cokolwiek innego, postanowiłem więcej nie wgapiać się w telewizor maślanymi oczami.
Minęło parę lat…
Michał: Dużo lat minęło, były urodziny naszego wspólnego kolegi, na których pojawiłem się, wiedząc, że będzie tam Anita.
Anita: I ostentacyjnie mnie lekceważyłeś, pamiętając krzywdę, której ode mnie doznałeś.
Michał: Po trzech godzinach rozmawiałem na tej imprezie ze wszystkimi, tylko nie z Anitą.
Anita: W końcu sama podeszłam i powiedziałam: „Cześć, nazywam się Anita Werner. Jestem twoją fanką”.
Wkręcacie mnie oboje. Nie wierzę…
Razem: (Śmiech). Nie!
Anita: Tak było. Dlatego uznał, że jednak da mi szansę.
Michał: Pomyślałem, że tak absurdalnej sytuacji nie byłbym w stanie wymyślić. I puściłem w niepamięć to, co się wydarzyło wcześniej.
Anita: Ja naprawdę tak uważałam. Znałam Michała jako dziennikarza sportowego, lubiłam go słuchać, ceniłam jego pióro, styl, interesowały mnie jego opinie.
Michał: Przetańczyliśmy i przegadaliśmy całą noc. Zaopiekowałem się nią. Przynosiłem na przykład wodę, bo nie wypadało, żeby sama to robiła.
Druga randka po roku?
Michał: Nie, następnego dnia.
Anita: Spotkaliśmy się w takim momencie, kiedy już chyba oboje wiedzieliśmy, czego w życiu nie chcemy, a czego chcemy.
Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM

Magazyn VIVA! 22/2020 - co jeszcze w numerze?
Miss Polonia i wicemiss świata. Była rzeczniczka prasowa rządu. Producentka, prezenterka, dziennikarka, autorka książek kulinarnych i restauratorka. EWA WACHOWICZ o tym, dlaczego 50-tka to najlepszy czas w życiu.

Niezwykły wywiad z niezwykłym człowiekiem i aktorem, czyli PIOTR MACHALICA nie tylko tylko o miłości. Do przemyślenia, zapamiętania…

One mają głos, czyli sprawdzamy o co walczyły KOBIETY!

