Była jesień 1995 roku. Magdalena Cielecka kilka miesięcy wcześniej skończyła Szkołę Teatralną w Krakowie. na 20. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odbierała nagrodę za kreację w Pokuszeniu w reżyserii Barbary Sass. Aktorka miała zaledwie 23 lata i doskonale pamięta emocje, które jej wówczas towarzyszyły. "To był świat, w który weszłam trochę jak Kopciuszek. Jestem z małej miejscowości, w szkole teatralnej bardziej się przyglądałam, niż szalałam, byłam raczej wycofana", mówiła. Debiut u Barbary Sass i nagroda w Gdyni są nobilitacją, wyniesieniem na wyższy poziom. "Zostałam aktorką od zadań trudnych, ciekawych. Czułam, że to zobowiązuje, że nie powinnam – ale też sama nie chciałam – grać tak zwanych głupot, ról ozdobników albo wypełniaczy. Ten film był wyjątkowym darem, ale wtedy bardziej pasjonował mnie teatr", mówi w Vivie! Beacie Nowickiej. Od tamtych wydarzeń minęło trochę czasu, portfolio Magdaleny Cieleckiej jest pełne fantastycznych i ważnych ról. Niektóre z nich były przełomowe i wiele dla niej znaczą.

Reklama

Jedną z nich była kreacja w Samotności w sieci, gdzie artystka zagrała u boku Andrzeja Chyry. W życiu prywatnym łączyło ich wyjątkowe uczucie, tworzyli jedną z najgorętszych par polskiego show-biznesu. Magdalena Cielecka podkreśla, że w tamtym momencie jako para, byli dla prasy ciekawym tematem. "Jako para byliśmy z Andrzejem smakowitym kąskiem i idealnym tematem. Jednocześnie beneficjentami i ofiarami", mówi aktorka. Choć ich relacja nie przetrwała próby czasu, to mimo rozstania łączą ich przyjacielskie relacje oraz wspólna praca.

Magdalena Cielecka o życiowych rolach, związku z Andrzejem Chyrą i cieniach popularności

Czy role, które do Ciebie przychodzą, splatają się czasami z tym, co zdarza się w Twoim życiu realnym?

Mam wrażenie, że zawsze, trochę jak w horoskopach. Wierzysz czy nie wierzysz, gdy przeczytasz swój horoskop, wszystko ci się zgadza. Znajdujesz punkty styczne. Podobnie jest z rolami, gdy mi się nie zgadza, nie przyjmuję. Historia bohaterki musi rezonować z moim życiem. Muszę wierzyć sobie w tej roli. I zadać pytanie: Czy widz mi uwierzy? Nie uwierzy we mnie, gdy będę grać steraną życiem matkę ósemki dzieci, kopiącą motyką kartofle na polu. Tak jak ja nie uwierzyłam Catherine Deneuve w chustce na głowie, pracującej jako robotnica w fabryce w „Tańcząc w ciemnościach” Larsa von Triera. Bywa, że ten zawód jest terapeutyczny, jeśli umiesz z tego skorzystać. Wierzę, że role przychodzą w odpowiednim czasie. Nie bez powodu i nieprzypadkowo. Czasami mają cię z czegoś wyleczyć, przed czymś ochronić, zrelaksować, czasem też zgnoić, przećwiczyć. Powiedzieć ci coś o tobie, wstrząsnąć. Czasem pomóc uciec. Wyjeżdżasz na plan na półtora miesiąca i rozumiesz, że to było zbawienne.

No właśnie. „Samotność w sieci” kręciliście w 2006 roku w Paryżu, Monachium, Berlinie i Nowym Orleanie. Zagrałaś główną rolę u boku Andrzeja Chyry. Film przyniósł Ci ogromną popularność i…

Zobacz także

…na pewno nie samotność. Wręcz odwrotnie, życie na świeczniku. Film miał wielką machinę promocyjną, wisieliśmy na ogromnych banerach w wielu miastach, a nasze zdjęcia z różnego typu imprez pojawiały się w różnych magazynach. Media dopiero raczkowały. Pojawili się paparazzi. Nikt nie wiedział, czym to jeść, ale wszyscy się tym zachłysnęli, to była jazda bez trzymanki. Jako para byliśmy z Andrzejem smakowitym kąskiem i idealnym tematem. Jednocześnie beneficjentami i ofiarami. Poza tym nie ukrywaliśmy się, byliśmy szczęśliwi w związku, pracowaliśmy razem, nie tylko przy tym filmie, również w teatrze, do tej pory zresztą pracujemy. Zainteresowanie mediów przyjmowałam jako coś naturalnego, trudno było buntować się czy obrażać na to, że uprawia się zawód, który niesie ze sobą również tego typu konsekwencje. Niedawno przyjaciel podarował mi numer „Elle” z 2005 roku, który – z twoją pomocą – cały „zawirusowałam”.

Pamiętam! Poleciałyśmy na sesję do Paryża. Słynny Gilles Bensimon zrobił Ci zdjęcia.

Nie miałam tego egzemplarza. Po 20 latach popatrzyłam na tę młodą dziewczynę i pomyślałam: Jaka ja jestem w gruncie rzeczy smutna na tych zdjęciach. Poważna. Nic dramatycznego nie działo się wtedy w moim życiu, a można zobaczyć ukryte gdzieś głęboko we mnie pogubienie, niepewność. Może to jest pokłosie tego doświadczenia pokoleniowego, o którym rozmawiałyśmy. Pamiętam, że wtedy Paryż mnie onieśmielał: ulica, język, ludzie, rozmach. Może nie umiałam skorzystać z możliwości i szans, jakie dostawałam, cieszyć się chwilą. Dziś umiem, a Paryż znam lepiej niż Wrocław.

TYLKO W VIVIE!: Podbija Hollywood, nigdy nie zapomniała o swoich korzeniach. Szczęście buduje u boku znanego aktora

Magdalena Cielecka, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024
Magdalena Cielecka, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024 Zdjęcia Mateusz Stankiewicz/feed me lab
Andrzej Chyra, Magdalena Cielecka, premiera filmu Samotność w sieci, 2006 rok
Andrzej Chyra, Magdalena Cielecka, premiera filmu Samotność w sieci, 2006 rok fot. Kurnikowski/AKPA

Paryż – i nie tylko – poznałaś dzięki teatrowi, głównie Krzysztofa Warlikowskiego i Grzegorza Jarzyny. Za „Psychosis” i „Dybuka” dostałaś w Edynburgu teatralnego Oscara. Kino przyniosło Ci popularność i miłość widzów, teatr – szacunek krytyków i wyrafinowanej publiczności.
To perpetuum mobile, jedno nakręca drugie. Pośrodku jest jeszcze telewizja, seriale, inne kanały kreacji. Teatr jest podstawą, fundamentem, czymś stałym. Niektóre przedstawienia gramy po 15–17 lat, zmieniają się razem z nami, dają szansę na wspaniałą podróż. Teatr bardzo się zmienił, przynajmniej ten, który ja uprawiam i w którym teraz siedzimy. Publiczność teatralna jest wysublimowana, wymagająca i tworzą ją rzesze ludzi. Film robię raz na rok–dwa, teatr jest ciągle. Czasami częściej zaczepiają mnie widzowie teatralni niż ci, którzy znają mnie z kina lub serialu.

Któryś z seriali zmienił Twoje życie?

Na pewno „Chyłka”. Była to moja pierwsza główna rola w serialu, wcześniej grałam drugie plany albo pojawiałam się gościnnie. Miałam 46 lat. Pomyślałam, że mam na tyle ustabilizowaną pozycję zawodową i nazwisko, że mogę zagrać postać tytułową. Nie groziło mi, że zostanę Joanną Chyłką. Ogromna popularność, którą przyniosła mi ta rola, nieco mnie przerosła. Bardzo intensywna praca przez trzy i pół roku na planie była wyczerpująca i dominująca inne zajęcia. Zdecydowałam o zmianie i pożegnaniu pani mecenas, co do dziś budzi w fanach tej postaci czynny żal. Seriale dają wolność finansową. Popularność przekłada się na propozycje reklamowe, kontrakty. W teatrze zarabia się w mikroskali, w kinie od czasu do czasu. Nie wstydzę się, że zarabiam pieniądze. Dla mnie to przywilej, że mogę żyć z tego zawodu. Zaraz wchodzę na plan nowego serialu, rozpoczynam nową przygodę. Dziś w serialach można sobie na więcej pozwolić, dotknąć kontrowersyjnych, odważnych tematów, stworzyć nietuzinkowe kreacje, wiele z nich jest na lepszym poziomie niż niejeden film.

TYLKO W VIVIE!: Odnosi międzynarodowe sukcesy, synowie poszli jego śladem: "Najważniejsze, by robili dobre i potrzebne filmy"

Reklama

Cały wywiad do przeczytania w nowej VIVIE! Filmowej. Magazyn z dwoma okładkami do wyboru do kupienia w punktach sprzedaży w całej Polsce.

Magdalena Cielecka, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024
Magdalena Cielecka, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024 Zdjęcia Mateusz Stankiewicz/feed me lab
Magdalena Cielecka, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024, okładka
Zdjęcia Mateusz Stankiewicz/feed me lab
Reklama
Reklama
Reklama