Oliwia Bieniuk: ,,Od dziecka uczestniczę w show-biznesie. Można się do tego przyzwyczaić"
Czy nie boi się zawiści?
- Krystyna Pytlakowska
Oliwia Bieniuk spełnia swoje marzenia. Chciałaby w przyszłości zostać aktorką, ma to we krwi. Nastolatka zdobywa już doświadczenie przed kamerą, a kariera stoi przed nią otworem. Córka Ani Przybylskiej i Jarosława Bieniuka myśli także o fotomodelingu, ale na razie skupia się na nauce. Czy nie obawia się show-biznesu i czy uważa, że odnajdzie się w tym świecie?
Oliwia Bieniuk o show-biznesie
Coraz częściej mówisz o tym, że chciałabyś zostać aktorką, bo masz aktorstwo we krwi…
Oliwia Bieniuk: Podoba mi się ten zawód. Pasjonuję się nim i naprawdę lubię odgrywać różne role. Myślę nawet o studiach w szkole teatralnej, ale nie wiem, czy się dostanę. Muszę u siebie jeszcze parę spraw podszkolić. Teraz na przykład chodzę na lekcje śpiewu. A niedawno zaczęłam uczyć się dykcji i poprawnej wymowy. To ważne dla aktorów, więc warto się podszkolić.
Czy zdecydowałabyś się na ten zawód, gdyby Twoja mama nie była aktorką?
Możliwe, że tak, bo ja przecież w pewnym sensie żyję aktorstwem od małego. Mama zabierała mnie na sesje, które bardzo mi się podobały, i w ogóle uważałam, że aktorka ma barwne życie. Nie wiem jednak, czy mama, gdyby żyła, byłaby zadowolona z mojej decyzji. Nie wiem nawet, kim według niej miałabym zostać w przyszłości. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. Ale przecież nie ma nic złego w tym, że spełniam swoje marzenia. Być może naprawdę ma się to w genach? W każdym razie chodzę do liceum, do klasy o profilu teatralno-filmowym. W tej samej szkole uczyła się moja mama. A w pierwszej klasie zagrałam w krótkiej etiudzie, której tematem były depresja i handel ludźmi. W tym filmiku zagrałam dziewczynę chłopaka, który miał jechać do Niderlandów do pracy i tam go porwali. A gdy ja dowiedziałam się o tym, musiałam zagrać wielki smutek.
[...]
Pamiętasz, jakie wskazówki życiowe zostawiła Ci mama?
Zawsze powtarzała, że mam być mądra i rozsądna. I żebym nie ulegała porywom chwili i nie podejmowała pochopnie decyzji. Tak zresztą cały czas mnie wychowywała. Ale nie zostawiła mi żadnego pamiętnika czy dziennika. Szkoda. Jedyne, co mi po niej zostało, to szkatułka z biżuterią, którą czasem przeglądam, jak mi smutno. Oglądam też filmy, w których grała. „Ciemną stronę Wenus” dwa razy. I oczywiście jej ostatni film „Bilet na Księżyc”.
[...]
A Ty jaka jesteś?
Na pewno też zadziorna. I nie pozwalam sobie, by ktoś traktował mnie „per noga” albo mówił coś złego na mój temat. Zawsze jednak staram się to wyjaśnić łagodnie, lecz uczę się też asertywności, bo to dobra umiejętność.
Masz takie przeświadczenie, że w życiu osiągniesz sukces?
Nie mogę powiedzieć, że jestem tego pewna w 100 procentach, ale jeśli coś osiągnę sama i swoją pracą, to już to będzie sukcesem. A potrafię ciężko pracować. Muszę tylko być superzmotywowana do działania.
Kariera aktorska byłaby dla Ciebie wielkim osiągnięciem?
Myślę, że tak. A gdybym jeszcze połączyła to z fotomodelingiem, to już w ogóle byłaby pełnia. Z modelingiem też właśnie zaczynam. Sprawia mi to wielką przyjemność.
Boisz się zawiści?
Chyba nie, od dziecka uczestniczę w show-biznesie, istnieję w pismach kolorowych i jestem rozpoznawalna. Można się do tego przyzwyczaić. Jeśli chodzi o hejt w internecie, to mnie on nie obchodzi.
[...]
A co byś powiedziała mamie, gdybyś ją teraz spotkała?
Powiedziałabym: „Mamo, jestem szczęśliwa, chociaż nie tak stuprocentowo. Jeszcze kilku rzeczy mi brakuje. Gdy je spełnię, będę szczęśliwa już bez zakłóceń”. Powiedziałabym też, że tata wierzy we mnie i wspiera w tym, co robię. Na przykład przycisnął mnie, abym chodziła na lekcje śpiewu, choć ja śpiewać nie bardzo lubię i nie umiem. Ale nauczyciel ocenił, że mam słuch i czysty głos, więc będzie w porządku, gdy się trochę podszkolę.
Nowa VIVA! dostępna w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 17 września.