Na pytanie, czego mama życzyłaby jej na 18. urodziny, odpowiada: „Nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego, co mogłaby mi powiedzieć”. Oliwia Bieniuk, córka Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka, we wzruszającej rozmowie z Krystyną Pytlakowską o tęsknocie za mamą, dojrzałości, rodzinnych więziach i pierwszych krokach w show-biznesie. Czy podobnie jak Ania Przybylska wybierze aktorstwo? Oliwia wystąpiła ostatnio w krótkometrażowym filmie. ,,Myślę również, że mama gdzieś tam, na górze, patrzyła, jak go nagrywaliśmy, dodając mi dobrej energii", mówi w VIVIE!

Reklama

Oliwia Bieniuk o karierze aktorki

Coraz częściej mówisz o tym, że chciałabyś zostać aktorką, bo masz aktorstwo we krwi…

Podoba mi się ten zawód. Pasjonuję się nim i naprawdę lubię odgrywać różne role. Myślę nawet o studiach w szkole teatralnej, ale nie wiem, czy się dostanę. Muszę u siebie jeszcze parę spraw podszkolić. Teraz na przykład chodzę na lekcje śpiewu. A niedawno zaczęłam uczyć się dykcji i poprawnej wymowy. To ważne dla aktorów, więc warto się podszkolić.

Czy zdecydowałabyś się na ten zawód, gdyby Twoja mama nie była aktorką?

Możliwe, że tak, bo ja przecież w pewnym sensie żyję aktorstwem od małego. Mama zabierała mnie na sesje, które bardzo mi się podobały, i w ogóle uważałam, że aktorka ma barwne życie. Nie wiem jednak, czy mama, gdyby żyła, byłaby zadowolona z mojej decyzji. Nie wiem nawet, kim według niej miałabym zostać w przyszłości. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. Ale przecież nie ma nic złego w tym, że spełniam swoje marzenia. Być może naprawdę ma się to w genach? W każdym razie chodzę do liceum, do klasy o profilu teatralno-filmowym. W tej samej szkole uczyła się moja mama. A w pierwszej klasie zagrałam w krótkiej etiudzie, której tematem były depresja i handel ludźmi. W tym filmiku zagrałam dziewczynę chłopaka, który miał jechać do Niderlandów do pracy i tam go porwali. A gdy ja dowiedziałam się o tym, musiałam zagrać wielki smutek.

Można to gdzieś zobaczyć?

Film nazywał się „Glimmer” i jest na Facebooku. Zdobyliśmy nim trzecie miejsce na festiwalu międzyszkolnym. Mam nawet dyplom, statuetka została w szkole, bo była nagrodą dla całej grupy. Zagrałam jeszcze w teatrze, przedstawienie nosiło tytuł „Dziecko, syn, matka”. Byłam jedną z matek uciekających z córką przed Niemcami, bo wszystko działo się podczas II wojny światowej. Moja córka nie chciała mnie słuchać, musiałam więc na nią krzyczeć. Jakoś sobie poradziłam.

Ale dowiedziałam się właśnie, że na YouTubie można obejrzeć Twoją drugą etiudę „Jak nie zgubić siebie”.

To film krótkometrażowy, który opowiada o dziewczynie odrzuconej przez rodziców, którzy bardziej opiekowali się dziadkiem niż nią. Dziadek umiera, a ona żałuje, że nie spędzała z nim więcej czasu. Film powstał po to, aby wesprzeć chorych u kresu życia i ich najbliższych. W wyniku pandemii COVID-19 najstarsze w Polsce Hospicjum Świętego Łazarza w Krakowie potrzebuje pozyskać ponad milion złotych, aby dalej pomagać. Film powstał więc również po to, żeby pomóc hospicjum. A ja gram koleżankę głównej bohaterki, która stara się podtrzymać ją na duchu i na końcu wyznaje, że też kogoś straciła. To takie nawiązanie do odejścia mamy, chociaż nie padają tam żadne imiona czy nazwiska.

Zobacz także

Trudno Ci było zagrać tę rolę?

Na pewno niełatwo. Chociaż nie rozpłakałam się na planie, a być może powinnam. Ale nie umiem płakać na zawołanie, nie umiem przy ludziach ronić łez, myśląc o mamie. Musiałabym być wtedy sama ze sobą.

Etiuda to taki prezent od życia na Twoje urodziny?

Być może, chociaż do urodzin jeszcze pozostało trochę czasu. Ale cieszy mnie, że dużo ludzi już widziało ten film na YouTubie i że ma pozytywny odbiór. Tata i bracia też go widzieli i bardzo się wzruszyli, bo ta końcówka wyciska łzy. Myślę również, że mama gdzieś tam, na górze, patrzyła, jak go nagrywaliśmy, dodając mi dobrej energii.

Rozmawiasz z nią czasami?

Nie. Choć wierzę w Boga, ale nie mam takiego przeświadczenia, że można rozmawiać z tymi, którzy już odeszli. Codziennie jednak o niej myślę. I o tym, czy pochwaliłaby moje decyzje. Teraz bardzo potrzebne mi będzie wsparcie, bo przecież zaczęłam klasę maturalną, a potem będę się starała dostać do szkół aktorskich w Warszawie, Krakowie, Łodzi czy Wrocławiu. Wiem, że egzaminy są ciężkie i że jest dużo chętnych. Ale najważniejsze to myśleć pozytywnie. Teraz już rozumiem, co to znaczy, bo jestem dojrzalsza niż na przykład pięć lat temu. Dużo zrozumiałam. I czuję o wiele większą odpowiedzialność za to, co robię.

Cały wywiad w nowej VIVIE! dostępnej w sprzedaży od 17 września.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Co jeszcze w VIVIE! 18/2020?

Katarzyna Bąk-Beczała i Piotr Beczała: On występuje na największych muzycznych scenach świata. Ona, utalentowana mezzosopranistka – zamieniła karierę na rolę żony. Dlaczego?

Łukasz Kuś

Keanu Reeves - aktor, który zawsze chodzi własnymi ścieżkami.

Izabela Trojanowska - w czasach PRL-u szokowała ostrym, rockowym wizerunkiem. Ile dziś zostało z tamtej dziewczyny?

Filip Zwierzchowski/DAS Agency
Reklama

A w VIVE! Extra Światowe tygodnie mody przenoszą się na online, luksusowe brandy notują miliardowe straty. Pandemia koronawirusa zmienia świat mody. Czy na lepsze?

Reklama
Reklama
Reklama