Odsłania rodzinne tajemnice, dla bliskich chce tylko jednego. Jaki naprawdę jest Łukasz Orbitowski?
"Chcę pisać książki na tyle dobre, na ile potrafię, a poza tym dbać o swoich bliskich i jednak cieszyć się życiem"
Pisze, bo kocha opowiadać historie. Za jedną z nich, „Inną duszę”, Łukasz Orbitowski dostał Paszport Polityki i nominację do Nagrody Literackiej Nike. Za tę samą przeprosił w tym wywiadzie. Wkrótce ukaże się jego kolejna powieść – „Wróg”. Katarzynie Piątkowskiej opowiedział o zajęciach z poezji w zakładzie karnym, czy książka może wyrządzić krzywdę, kiedy przychodzi natchnienie i za co przeklina swój los.
W poruszających słowach mówi też o rodzinie. "Wolałbym usłyszeć od nich, że jestem w porządku, albo że jestem dobrym człowiekiem, albo że zachowałem się nie tak, jak powinienem, i mam więcej tego nie robić. To są rzeczy, których oczekuję od mojego otoczenia", wyznaje.
Łukasz Orbitowskio swoim życiu i rodzinie w wywiadzie VIVY!
Zawsze chciałeś pisać książki?
Kiedy byłem małym chłopcem, zamiast słuchać opowieści i bajek mojej mamy, sam je opowiadałem. Z babcią, zamknięci w pokoju, razem wymyślaliśmy różne historie. Nazywaliśmy to tajemnicowaniem. Rysowałem też komiksy, bo kochałem ten o Kajku i Kokoszu. A potem odezwała się we mnie miłość do kina. Marzyłem, że będę scenarzystą, reżyserem, ale nie wiedziałem, jak się za to zabrać. Mówimy o początku lat 90., kiedy coś takiego jak kamera znajdowało się poza zasięgiem finansowym mojej rodziny. Równie dobrze mógłbym poprosić ojca, żeby mi kupił rakietę na Marsa. Żyliśmy zupełnie przyzwoicie, ale na takie rzeczy nie było nas stać. Wymyśliłem, że będę pisał, bo to wymaga niewielkiej inwestycji. [...]
Ciebie nosiło po świecie…
Nosiło, ale dzisiaj wiem, że będę mieszkał w Polsce. Mam tu bliskich, swoich synów, przyjaciół, mamę, która przecież potrzebuje kontaktu ze mną, a także wdowę po tacie, jego drugą żonę. Chcę z nimi utrzymywać kontakt.
Jesteś rodzinnym człowiekiem?
Rozwaliłem już dwie rodziny, więc nie przesadzałbym z rodzinnością, ale przywiązuję się do ludzi.
Twoi bliscy czytają Twoje książki?
Kiedy wychodzi kolejna, rozdaję ją bliskim, ale nie zdarza mi się zapytać, czy im się podobała.
Czytaj też: Wychowywała się w ciszy, musiała szybko dorosnąć. Olga Bończyk w przejmujących słowach mówi o chorobie mamy
Obawiasz się, że będą nieobiektywni w swojej ocenie?
Nie. Po prostu nie ma to dla mnie aż takiego znaczenia. Moim bliskim to ja chcę się podobać. A książki niech się podobają rzeszom czytelników. Oczywiście ucieszę się, gdy mama czy ktoś bliski przeczyta moją książkę, ale ja chcę mieć wielkie nakłady i nagrody, a nie pochwały od przyjaciół (śmiech). Wolałbym usłyszeć od nich, że jestem w porządku, albo że jestem dobrym człowiekiem, albo że zachowałem się nie tak, jak powinienem, i mam więcej tego nie robić. To są rzeczy, których oczekuję od mojego otoczenia.
Jakim człowiekiem jest Łukasz Orbitowski?
Jakim jesteś człowiekiem?
Który nieustannie skazuje innych na smutek, cierpienie i rozczarowanie. Nie umiem od tego uciec, a bardzo bym chciał. Zawsze chcę, żeby było dobrze, a wychodzi z tego katastrofa.
Dobrymi chęciami droga do piekła jest wybrukowana.
To ja wybrukowałem tam sobie kawał autostrady. [...]
Uczysz się na błędach?
Bardzo powoli i opornie. Uczę się na błędach, popełniając je znowu i tłumacząc sobie, że to nie są te same błędy. Mnie samemu nie jest ze sobą łatwo, a co dopiero innym. [...]
Sprawdź też: Próbowała budować rodzinę, ma za sobą dwa nieudane małżeństwa. Dziś nie wie, czy jest gotowa otworzyć się na miłość
Jesteś fatalistą.
Oczywiście, że tak. A jednocześnie bardzo bym chciał, żeby życie miało sens. Stąd ta potrzeba bycia wśród ludzi, żeby coś dla nich znaczyć. Stąd moje książki i próba zbudowania najlepszej rzeczywistości dla moich dzieci. Żeby jednak coś po sobie zostawić. Kawałeczek. Jakiś cień, w którym ktoś będzie mógł się schronić przed słońcem. Czy mi się to udało, zostanie ocenione dopiero po moim pogrzebie.
Napisałeś już książkę idealną czy to wciąż jeszcze przed Tobą?
Książka, która jest wyobrażona, którą nosimy w sercu, o której śnimy i marzymy, jest zawsze gorsza od tej, którą się w końcu napisze. Proces twórczy okalecza dzieło. Dostaje się cień, powidok własnego marzenia o książce. Dlatego wszystkich moich książek nie lubię. Kiedyś chciałem napisać powieść nad powieściami. Teraz uważam, że to marzenie jest absolutnie niedorzeczne. Po prostu chcę pisać książki na tyle dobre, na ile potrafię, a poza tym dbać o swoich bliskich i jednak cieszyć się życiem.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od czwartku, 29 sierpnia.