Maryla Rodowicz: „Moje małżeństwo zakończyło się fiaskiem i musiałam sobie z tym jakoś poradzić”
Tylko u nas Maryla Rodowicz o rozwodzie i nowym życiu
Po rozwodzie musiała wszystko przemyśleć i zacząć układać życie na nowo. Właśnie powstał o niej film dokumentalny. Maryla Rodowicz w intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską o rozstaniu, przebaczeniu, nowym początku i o tym, czy wierzy w miłość. Bo, jak śpiewała: „Wszyscy chcą kochać, choć nie przyznają się…”.
Maryla Rodowicz o rozwodzie
Ty wyszłaś za mąż z miłości.
Maryla Rodowicz: Oczywiście, chociaż mój były mąż twierdzi, że wyszłam za mąż dla pieniędzy. Bo byłam matką z dwójką dzieci, którym chciałam zapewnić godne życie.
Ale przecież nie byłaś biedna, miałaś już dom na Bemowie.
Dom wybudowaliśmy razem. Pobraliśmy się w 1990 roku, wtedy dom już się budował. A razem byliśmy od 1985 roku. W 1987 urodził się Jędrek. Nie byłam biedna, bo zagrałam kilkaset koncertów w NRD i ponad 600 w Związku Radzieckim. To były duże kwoty, poza tym miałam już wtedy 100-metrowe mieszkanie na Ursynowie.
W 2020 wzięliście rozwód.
Tak, ale nie chcę o tym mówić, to ciągle dla mnie bardzo przykre.
Rozwód był dla Ciebie porażką?
Był, bo wcześniej do głowy mi nie przyszło, że może się coś tak dramatycznego wydarzyć. Nie pomyślałam, że mąż może odejść, chociaż brałam pod uwagę to, że może się zakochać, facetom się to często zdarza. Zresztą mój mąż był kochliwy, lubił kobiety, kokietował je, a one kokietowały jego. Ale żeby odejść, żeby wziąć rozwód?! No nie, to było niespodziewane.
Dotąd byłaś kobietą sukcesu. A jeżeli miłość, to raczej mężczyźni zakochiwali się w Tobie na zabój.
A jednak moje małżeństwo zakończyło się fiaskiem i musiałam sobie z tym jakoś poradzić. Pierwsze lata po jego wyprowadzce były trudne. Poczekaj, przyszła Kasia, moja kotka, ona pilnuje mnie na każdym kroku. Chodzi za mną nawet do łazienki.
Miłość do zwierząt i zwierząt do nas zapełni każdą pustkę. O, pojawił się następny kot.
Mam trzy maine coony i jednego syberyjskiego. Dwa moje i dwa Jędrka, ponieważ często wyjeżdżał, ciągle mi je podrzucał, aż w końcu koty wylądowały u mnie.
Po rozstaniu musiałaś przemyśleć całe swoje życie?
Przede wszystkim musiałam sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało, bo nie bardzo rozumiałam, co się właściwie wydarzyło. Oglądałam więc non stop program „Zdrady”, żeby wiedzieć, jak to wygląda. Podglądałam, jak to jest z innymi kobietami, dlaczego są zdradzane i dlaczego one zdradzają. I czy potrafią wybaczyć. Ale jakoś szybko doszłam do siebie.
Bo jesteś silna. Nie poddajesz się.
Zawsze byłam silna. W dodatku dzieci mi tłumaczyły: „Mama, teraz będzie ci się lepiej żyło, Andrzej cię ograniczał”. Teraz mogę oglądać w tv, co chcę – Andrzej zawsze mi zarzucał, że na okrągło oglądam grę w tenisa.
Zobacz: Nie zawsze łączyła je bliska więź. Jak dziś wyglądają relacje Maryli Rodowicz i jej córki?