Reklama

Katarzyna Bonda jest dowodem na to, że ładna blondynka może odnaleźć się w świecie zbrodni i jeszcze na tym zarobić.

Reklama

Dzisiaj kończy 40 lat. Kim jest jedna z najlepiej zarabiających polskich pisarek? I co mówiła nam o czasie, kiedy nie miała grosza przy duszy i musiała walczyć o przetrwanie?

Bieda Katarzyny Bondy

„Dożyłam tego momentu, że już się tym nie muszę martwić. Mam za co leżeć i myśleć. Zresztą ja zawsze tak pracowałam, nawet jak byłam bardzo biedna.

- Z czego wtedy żyłaś?

Pożyczałam, sprzedałam wszystko z domu. Wiesz jakie to jest przyjemne, jak wyzbywasz się wszystkiego i nie masz kompletnie nic?

- Nie było ci wstyd?

I wstyd i żal. Wstawiłam do komisu stół i dostałam za niego 150 złotych. Obciach, co? Ale to nie jest tak, że w ogóle nie miałam pieniędzy. Co pół roku dostawałam tantiemy. Ale musiałam nauczyć się żyć inaczej niż wtedy gdy co miesiąc dostawałam pensję.”

I dodaje, że brak pieniędzy nie jest tak upokarzający jak moment, gdy na targach książki niewiele osób czekało do jej stolika, żeby porozmawiać, poprosić o autograf. Teraz do autorki bestsellerowych „Pochłaniacza”, „Okularnika” i „Lampionów” fani jej bohaterki Saszy Załuskiej ustawiają się w bardzo długich kolejkach.

Królowa kryminałów cieszy się z takiej popularności, bo dzięki niej dzisiaj ma za co „leżeć i myśleć”.

Katrzyna Bonda lubi leżeć i myśleć

„Mam wpisane w proces pracy twórczej pół roku leżenia. Tak więc najpierw leżę i myślę. Zakładam kocyk albo kołdrę na głowę, żeby się odkleić od wszystkiego. I takie leżenie jest bardzo męczące, ponieważ w jego trakcie muszę dojść do pewnych wniosków. Książka musi mi się ułożyć. Potem ruszam na dokumentację. Czyli wymyślam historię, a później uprawdopodobniam ją i znajduję elementy, które sprawią, że czytelnik będzie w stanie się w niej zakotwiczyć w tej mojej fabule. Zapis to jest ostatni etap pracy.”

Katarzyna Bonda nie ukrywa, że w jej życiu nie zawsze było kolorowo, i że były dramatyczne momenty.

„- Co się stało, że zrezygnowałaś z pracy w redakcji?

Wypadek, w którym z mojej winy zginął człowiek. Ale nie chcę o tym opowiadać...

- Bez niego nie byłoby tej Katarzyny Bondy, która teraz siedzi ze mną przy stoliku…

Reklama

Wypadek był punktem granicznym. W życiu zawsze są momenty krytyczne, ale w moim przypadku to było ekstremalne. Już wszystko o tym powiedziałam, wyspowiadałam się. To nie jest tak, że ja to lekko przechodzę, za każdym razem to jest grzebanie w ranie, choć minęło już tyle lat. Natomiast był to dla mnie dowód, że jeżeli nie jesteś blisko siebie i działasz wbrew sobie, to w pewnym momencie los ci zgra na nosie.”

Reklama
Reklama
Reklama