Reklama

Z greckiej sentencji: „U kresu życia powinieneś być beztroski” największe wrażenie zrobiło na nim „bądź beztroski”, choć wcale nie czuje się „u kresu”. W rozmowie, w której zgrabnie przeplatają się wątki egzystencjalne z codziennymi, Jan Peszek opowiada Beacie Nowickiej o tym, dlaczego skazany był na aktorską banicję, testamencie babci i… gdzie jest jego raj, a gdzie diabeł.

Reklama

Jan Peszek o starości i sensie życia - fragment wywiadu VIVA! 2023

Jaki ma Pan widok z okna?

Zależy, z którego. Z salonu, gdzie jest ściana okien, mam widok na ogród, dumę mojej żony. Rosną w nim rośliny japońskie, kilka rodzajów bambusów, niezwykłej urody klony, chojny, latem kwitną zawilce japońskie. Z kuchni widać bardzo stare smreki, a z gabinetu rozciąga się widok na długi szpaler świerków, jodeł, limb, sumaków, róż i rozmaitej niskopiennej roślinności. Mamy też dzikie wino i winogrona niedzikie. Biegają wiewiórki, słychać świergot ptaków, które przylatują do nas stadami. Nasze dwa koty dzikiego pochodzenia lubią polować na ptaki, ale szczęśliwie rzadko im się to udaje.

Czytaj też: Była jego ostatnią miłością. Annę Kondratowicz i Jana Nowickiego rozdzieliła śmierć

Zazdroszczę! Kiedy człowiek budzi się i widzi coś takiego, chce mu się żyć…

O, tak! Kiedyś znajoma przyniosła mi ze Starego Teatru egzemplarz tekstu do nauki, stanęła w ogrodzie i zaczęła okropnie piszczeć. Przybiegłem zaniepokojony, że coś się stało, a ona piszczała, mówiąc: „Jestem w raju” (śmiech). Nagle przez furtkę weszła w zupełnie inną rzeczywistość. Ten raj to mój azyl, dzięki któremu szybko się regeneruję.

„Starość nie jest dla mięczaków” – powiedział mi Jan Nowicki w ostatnim wywiadzie przed śmiercią.

Zgadzam się z Jankiem, który zresztą nie był dużo starszy ode mnie. W okolicach osiemdziesiątki różnica kilku lat nie ma znaczenia. Janek był kimś aktywnym, szalenie dynamicznym, w tym jesteśmy bardzo podobni, ale w którymś momencie coś zaczęło się u niego psuć i przestało działać. W starości najgorszy jest rodzaj upokorzenia, na które składa się także ograniczona fizyczność. Wyczekiwanie na pomoc. Tego bym nie zniósł. Mój temperament, filozofia życiowa, moje poczucie godności sprawiały, że zawsze byłem samowystarczalny. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której obarczam drugiego człowieka – obojętnie, czy to ktoś bliski, czy obcy – swoimi problemami, za którymi nie nadążam. Muszę nadążać! A kiedy przestanę nadążać, zastanowię się, co z tym fantem zrobić. Mam kilka pomysłów, ale nie nadają się do publikacji, przynajmniej w Polsce. Zawsze jest wyjście z sytuacji. Znajomy, któremu pomogłem w opresji i który nie miał żadnych zdrowotnych perspektyw, napisał do mnie w liście: „Panie Janku, nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej”.

Zawsze może być gorzej! To… pocieszające.

Więc spokojnie cieszmy się tym, co mamy. W Warszawie, w parku Łazienkowskim, do którego lubię chodzić, tuż obok świątyni Sybilli stoi rzeźba współczesnej greckiej artystki przedstawiająca mityczny Omfalos, który według wierzeń stanowił „pępek” świata. Cała pokryta jest sentencjami siedmiu mędrców greckich. Tam wyczytałem: „U kresu życia powinieneś być beztroski”. Nie mam poczucia, że jestem „u kresu”, ale patrząc na kolegów, którzy odchodzą, mam świadomość śmierci. „Bądź beztroski” zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Po pierwsze, bo na to zasłużyłem. Po drugie, wszystko, co mnie mogło w życiu zaskoczyć, mam już za sobą. Taka jest kolej rzeczy. Więc staram się być beztroski.

Bartek Wieczorek / Visual Crafters

Czytaj też: Ewie Ziętek śpiewano na weselu: „Nie dokazuj, Ewa, nie dokazuj”. Jej małżeństwo, które miało być na wieki, nie przetrwało

Zrozumiał Pan, o co w tym życiu chodzi?

Moi studenci, młodzi ludzie, wiedząc, że jestem pasjonatem życia, często mnie pytają: „Jak żyć, panie profesorze?”. A ja im wtedy, pani Beato, mówię: „Fajnie!”, bo cóż sensowniejszego mogę im odpowiedzieć z perspektywy prawie 80-letniego faceta? No, fajnie! Mam świetne życie, cudownych towarzyszy w osobach żony, dzieci, ich partnerów, wnuczki i paru przyjaciół. Czuję się spełniony zawodowo. Wciąż mam infantylną nadzieję, że w dużym stopniu ode mnie zależy – oczywiście nie we wszystkim, nie jestem idiotą – jak to moje życie przebiega. Moi dziadkowie ciągle powtarzali, że życie jest fantastyczne, tylko trzeba umieć z niego korzystać. Mimo silnego katolickiego wzorca nie pielęgnowali motta „memento mori”, tylko „memento vivere”. Pamiętam, odprowadzałem kiedyś babcię Stefanię Krakowską, mamę mojej mamy, na stację kolejową w Andrychowie, jechała gdzieś pociągiem. Stałem na peronie, pociąg powoli ruszył, nagle babcia otworzyła okno, wychyliła się i krzyknęła, do dziś nie wiem dlaczego: „Janeczku, pamiętaj, życie jest piękne i krótkie jak przeciąg”. Zatrzasnęła okno i zostawiła mnie z tym testamentem. Minęło ponad 60 lat, a ja wciąż nie chcę stracić ani sekundy życia. Więc w tej dość głupawej odpowiedzi studentom: „Żyj fajnie” jest jednak sens.

Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Teatrowi im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Reklama

___
Całą rozmowę z Janem Peszkiem znajdziesz w nowej VIVIE! Co jeszcze niesie ze sobą marcowy numer? Sprawdź na jego okładce! Zapraszamy do kiosków od 9 marca.

MARLENA BIELIŃSKA/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama