Reklama

Oliwia Bieniuk skupia się nauce i rozwijaniu swoich zainteresowań. Coraz częściej mówi o tym, że chciałaby zostać aktorką i pójść w ślady mamy, Ani Przybylskiej. ,,Nie wiem jednak, czy mama, gdyby żyła, byłaby zadowolona z mojej decyzji. Nie wiem nawet, kim według niej miałabym zostać w przyszłości. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. Ale przecież nie ma nic złego w tym, że spełniam swoje marzenia. Być może naprawdę ma się to w genach?", zdradziła nastolatka w rozmowie z Krystyną Pytlakowską. Oliwia Bieniuk chodzi do liceum, do klasy o profilu teatralno-filmowym i zbiera doświadczenie w kolejnych etiudach. W tej samej szkole uczyła się jej mama. Jak wygląda życie Oliwii Bieniuk? Co mówi nam o miłości i przyjaźni? Co mówi o sobie samej?

Reklama

Oliwia Bieniuk o miłości i przyjaźni. Jaka jest córka Jarosława Bieniuka i Ani Przybylskiej

A masz chłopaka?

W tej chwili jestem wolna i mam teraz ważniejsze sprawy na głowie. Muszę skończyć szkołę. Tata powtarza, że mam się uczyć, uczyć i uczyć, a ja średnio to lubię. Wiem jednak, że to mój obowiązek. Tata kiedyś bardziej mnie cisnął z nauką, ale teraz, kiedy jestem już w liceum i za rok kończę szkołę, trochę przystopował, bo wie, że sama rozumiem, że nauka jest teraz najważniejsza.

[...]

Teraz najważniejsza jest dla Ciebie pewnie grupa przyjaciół?

Mam ich dużo. W Gdyni, gdzie mieszkamy, mam wokół siebie mnóstwo sąsiadek. Niektóre są o rok lub dwa młodsze, ale to też moje najlepsze przyjaciółki. Znamy się długo, bo już od ośmiu lat, odkąd się tu przeprowadziłam. I cały czas trzymamy się razem. Ale znam też dużo ludzi z mojego rocznika.

Jak oni Ciebie traktują? Jesteś jakby z innej bajki?

Mam do siebie dystans, nie jestem narcyzem, nie wynoszę się ponad innych. Nie posługują się mową nienawiści – oczywiście w relacjach na żywo. Ale na Instagramie zdarza się, że ktoś napisze o mnie jakieś mocne słowa, choć teraz nie mogę sobie przypomnieć, które najbardziej mnie zabolały. Chyba coś o mamie, że nigdy nie będę taka jak ona. W życiu jest dużo zawiści i zazdrości, niektórzy myślą, że mam lepiej niż inni. Najczęściej są to obce osoby. Ale klasę mam bardzo fajną. Wiedzą doskonale, kim jestem, i że moja mama też chodziła do tej szkoły. A jedna z nauczycielek wspominała, że kiedyś uczyła mamę angielskiego i pokazywała mi nawet jakieś wspólne zdjęcia. W każdym razie czuję się w tej szkole normalnie. Po prostu zwyczajna uczennica. Ja zresztą nie chciałabym, żeby mi ciągle przypominano, że jestem córką Anny Przybylskiej i że moja mama umarła.

Chodziłaś na terapię po jej śmierci?

Nie. Babcia mi pomagała, tata i przyjaciółka mamy, ciocia Ola, która starała się wypełnić mi pustkę. Do tej pory mam z nią bardzo dobry kontakt. Oczywiście najgorszy jest ten pierwszy okres, kiedy bardzo boli i się cierpi. Potem przechodzi się do drugiego etapu, kiedy zostaje tęsknota za kimś, kogo już nie ma. No i zawsze są wspomnienia.

Twoja mama opowiadała mi, jak lubiliście wszyscy leżeć na dużym materacu, oglądać telewizję albo się wygłupiać. Pamiętasz to?

Nie wiem, który to był moment, ale pamiętam, że bardzo lubiliśmy siedzieć na kanapie i oglądać razem filmy. Dużo czasu spędzaliśmy w domu. A gdy mama była chora, to rzadko wychodziliśmy. Chcieliśmy być z nią jak najwięcej.

Jesteście zżytą rodziną.

Na pewno także dlatego, że dużo razem przeżyliśmy.

[...]

A Ty jaka jesteś?

Na pewno też zadziorna. I nie pozwalam sobie, by ktoś traktował mnie „per noga” albo mówił coś złego na mój temat. Zawsze jednak staram się to wyjaśnić łagodnie, lecz uczę się też asertywności, bo to dobra umiejętność.

[...]

Masz już własną hierarchię wartości?

Najważniejsze jest zdrowie i szczęście rodzinne. I jeszcze, żeby mieć w sobie życzliwość dla ludzi. Najbardziej nie lubię w sobie zazdrości. To chyba moja najgorsza wada.

Reklama

Nowa VIVA! dostępna w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 17 września, a także na hitsalonik.pl.

Bartek Wieczorek/LAF AM
Bartek Wieczorek/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama