Reklama

Zagrał wiele trudnych, ale fantastycznych ról, za które wielokrotnie był nagradzany. Jako wokalista zespołu Dr Misio też radzi sobie całkiem nieźle. Ma na koncie kilka nominacji do Fryderyków. Arkadiusz Jakubik wyznał Katarzynie Piątkowskiej, dlaczego nigdy nie był u psychoterapeuty, jaka więź łączy go z synami, co daje mu występowanie w rockowej kapeli i co dał mu… wywiad do VIVY!

Reklama

Arkadiusz Jakubik o dzieciństwie, dorastaniu i mamie

Dr Misio jest dla Ciebie jak psychoterapia?

Jest moją psychoterapią, autoterapią, moim wewnętrznym psychologiem. Wszystkie te rzeczy, które mnie bolą, które przez lata pracy, czy po prostu życia, gdzieś mi się tam odkładają w środku i bolą, mogę wyrzucić z siebie. Wykrzyczeć. Wyrzygać. Pozbyć się. Z weekendowej trasy wracam wyczyszczony. Jestem innym człowiekiem.

Zobacz też: „Wychowywałem się z mamą i babcią". Trudna relacja Piotra Kraśki z tatą. Kim był jego ojciec?

Bartek Wieczorek/Visual Crafters

I nie ma znaczenia, że ten sam tekst śpiewasz po raz setny?

Nie, bo zawsze to są opowieści, które uwalniają jakąś moją prywatną historię. Jak u psychoterapeuty. Tak myślę, bo nigdy w życiu nie byłem na takiej wizycie. Może to był błąd?

Potrzebowałeś?

Kilka razy. Jak każdy.

Dlaczego więc nie poszedłeś?

Stchórzyłem. Przez rodziców zostałem wychowany tak, że trzeba być silnym, że muszę sobie dawać radę sam. Bałem się, że ktoś pomyśli, że jestem słaby. Poza tym nie chciałem spowiadać się z prywatnych spraw komuś obcemu.

Arkadiusz Jakubik z mamą Barbarą, 2019

Piotr Molecki/Dzien Dobry TVN/East News

Piotr Molecki/Dzien Dobry TVN/East News

Przecież wyśpiewujesz swoje emocje, swoje historie na koncertach. Przed setkami obcych osób.

Tylko że nigdy to nie jest spowiedź jeden do jednego. Nie czuję się przy tym bezbronny, tak bardzo nagi, jak mógłbym się czuć przed psychoterapeutą, gdybym miał opowiadać o historii mojej rodziny, przeszłości, relacji, wszystkich traumach i trudnych tematach. Powiedziałem, że tak mnie wychowali rodzice, ale to nie do końca jest prawda. Tak mnie wychowała mama. Moja superbohaterka. Tato nas zostawił. Wyjechał w poszukiwaniu wielkich pieniędzy za Wielką Wodę.

I nie wrócił?

Wrócił na krótko po 10 latach. Ale wtedy już był dla nas obcym człowiekiem. To mama wychowała mnie i mojego brata, to ona poświęcała się dla nas. Była kierowniczką kadr w fabryce mebli w Strzelcach Opolskich. Gdy brakowało nam pieniędzy do pierwszego, zdejmowała garsonkę, zakładała fartuch i dorabiała jako sprzątaczka. Była dla mnie najważniejszą osobą. Nie mogę się pogodzić z jej odejściem. To było dwa lata temu. Za wcześnie. To był bardzo ciężki czas – śmierci, pandemii, trudnych sytuacji. Byłem w słabej kondycji psychicznej. Zacząłem się zastanawiać, czy nie potrzebuję fachowej pomocy, bo przecież nie mogłem wtedy występować z Dr Misio. Ale poradziłem sobie.

CZYTAJ TEŻ: Izabela Janachowska: „To nie macierzyństwo czasem doprowadza mnie do łez

______

Całą rozmowę z aktorem przeczytasz w najnowszej VIVIE!. W numerze także: Sara James, Izabela Janachowska i Małgorzata Saramonowicz. Zapraszamy do kiosków od czwartku pierwszego czerwca.

Reklama

Marlena Bielińska/MOVE

Reklama
Reklama
Reklama