Anja Rubik: „Szukałabym wielu cech taty u mojego przyszłego partnera”
Anja Rubik poruszająco o rodzinnych relacjach
- Beata Nowicka
Anja Rubik uwielbia wracać wspomnieniami do czasów dzieciństwa. ,,Sama miałam świetne dzieciństwo. Rozmawiałam nawet o tym ostatnio z mamą, że do 12. roku życia czułam się wolna, moi rodzice nie byli nadopiekuńczy", mówi w nowej VIVIE!. Czuła swobodę i wolność. ,,Chciałabym zapewnić ją swojemu dziecku.Kontakty z najbliższymi są dla niej bardzo ważne", podkreśla. Anja Rubik jest bardzo zżyta z rodzicami. Zawdzięcza im to, gdzie się teraz znajduje. Z najsłynniejszą polską modelką na świecie, założycielką fundacji #SEXEDpl i ekodziałaczką o rodzinnych więzach i miłości rozmawia Beata Nowicka.
Kiedy świat wokół zatrzymał się, zrobiłaś coś kompletnie innego, zaskoczyłaś samą siebie?
(milczenie) Chciałam udzielić ci jakieś fajnej odpowiedzi, ale – prawdę mówiąc – nie robiłam niczego innego. Dziwne, bo mimo tego, że od trzech miesięcy nigdzie nie podróżowałam, moje życie aż tak drastycznie się nie zmieniło. Wciąż bardzo dużo pracuję, tylko może więcej przed ekranem komputera. Zaczęłam kombinować z robieniem zdjęć, pojawiły się fajne projekty. Wcześniej robiłam prywatne zdjęcia przyrody, ludzi. Teraz muszę fotografować samą siebie i to jest ciekawy eksperyment.
Widziałam na Instagramie Twoje zdjęcie z tatą, które opublikowałaś z okazji Dnia Ojca. Tęsknisz za rodzicami?
Tęsknię, ale mam z nimi ciągły kontakt. Rozmawiamy codziennie, piszemy wiadomości. Rodzice wiedzą, co się u mnie dzieje, ja wiem, co dzieje się u nich. Mimo że brak mi ich fizycznie, mam wrażenie, że są tu ze mną, kilka przecznic dalej.
Zawsze rozmawiamy o Twojej mamie. A tak naprawdę jesteś silnie związana z obojgiem rodziców.
Mam z tatą bardzo dobry kontakt. To jest mocna więź. Wiem, że zawsze będzie – podobnie jak mama, oczywiście – po mojej stronie, ale tata jest mniej ostry, bardziej miękki, spokojniejszy. Tata to jest chodzące ciepło. Mama jest pełna emocji. Kiedy rozmawiamy o jakimś problemie, mamie automatycznie włączają się emocje, często bywa to panika, a potem wręcz zimne, racjonalne myślenie. Od razu zastanawia się, jak rozwiązać sprawę, zamiast skupiać się na drugiej osobie. Ja to w jakimś stopniu po niej odziedziczyłam i pracuję nad tym, że czasem wystarczy kogoś przytulić, pogłaskać po głowie, nie trzeba od razu rozwiązywać jego problemu.
W jakich sytuacjach tylko tatę prosiłaś o pomoc?
Parę razy w swoim życiu, w momentach poważnych decyzji, zmian czy wątpliwości pisałam do taty listy. Mój tata je zachował i podarował mi na 30. urodziny. To było wzruszające. Tym bardziej że po mamie mam ten rodzaj myślenia pragmatycznego i logicznego, więc o wielu uczuciach zapomniałam. Wymazałam je z pamięci. W mojej głowie zawsze byłam twarda, silna, idąca do przodu. Wyjazd do Paryża zapamiętałam jako moją świadomą decyzję: spakowałam się, pojechałam i tyle. A w tym liście odkryłam, że wokół tej decyzji było mnóstwo emocji związanych z tym, że opuszczam rodziców, siostrę, lęku, czy dam sobie radę, bo pierwszy raz będę sama mieszkać, zarabiać na siebie… Miałam kompletnie inny obraz w głowie. Ale rozczuliło mnie i rozbawiło, że już w wieku 16 lat zakończyłam ten list zdaniem, które stało się mottem mojego życia: „Lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż tego nie zrobić i potem żałować”.
To symboliczny prezent. Pamiętasz szczególnie jakiś wypad tylko z tatą?
Jak wiesz, jesteśmy bardzo zżytą rodziną, mnóstwo rzeczy robimy razem. Ale niedawno zabrałam tatę – to był prezent na jego urodziny – na wyścigi Formuły 1 Grand Prix Monako. Zrobiliśmy sobie trzydniowy wypad we dwoje, bardzo intensywny. Każdą sekundę spędziliśmy razem, robiąc przeróżne rzeczy. Chodziliśmy na kolacje, imprezy, premiery, oczywiście na wyścigi, tata poznał wiele ciekawych osób. To było fantastyczne, bo mój tata ma mnóstwo energii i jest gotowy na wszystko. Dla mnie cudowne było zobaczyć go w tych miejscach i sytuacjach, w sumie niecodziennych, obserwować, jak sobie świetnie daje radę, a wręcz kradnie ludziom serca. Wszyscy tatę uwielbiali. Były też oczywiście regularne telefony do mamy, żeby zdać jej relację ze wszystkiego, co się dzieje. Słodkie, że to nie mama do nas wydzwaniała, tylko tata po tylu latach małżeństwa wciąż ma taką naturalną potrzebę, żeby podzielić się z nią swoimi przygodami.
No właśnie, Twoi rodzice są razem 38 lat, imponujący wynik.
To jest ciekawe do obserwowania. Są takie momenty, kiedy wpadam do domu i widzę, że akurat rodzice przeżywają trudniejsze chwile, trudno im się dogadać, a potem przyjeżdżam kolejny raz i widzę, że od nowa są w sobie zakochani. Na pewno to, że dużo podróżowaliśmy, bardzo ich połączyło. Razem z siostrą i rodzicami tworzymy bardzo silną jednostkę.
Tato jest dla Ciebie wzorcem, punktem odniesienia?
Wiem, że szukałabym wielu cech taty u mojego przyszłego partnera. Tata jest bardzo odpowiedzialny, troszczy się o rodzinę. Nie jest imprezowiczem, każdą wolną chwilę spędza z bliskimi i to jest dla mnie bardzo ważne. Ma złote rączki. Zresztą wielu Polaków je ma. Nie wiem czy mogłabym spotykać się z mężczyzną, który nie potrafi niczego naprawić (śmiech). Ja sama jestem w stanie wiele rzeczy zreperować i lubię to robić, ale chciałabym, żeby mój partner też potrafił. To są drobnostki, ale istotne w życiu codziennym. Mój tata jest pracoholikiem, jak cała moja rodzina, więc to, że poważnie i odpowiedzialnie podchodzi do swojego zawodu, a przede wszystkim że kocha to, co robi, miało na mnie ogromny wpływ. Takich cech szukam u partnera.
Nowy numer VIVY! pojawi się w punktach sprzedaży w całej Polsce już 9 lipca, także w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl