Reklama

Legendarny wokalista "Budki Suflera" i równie ceniony dziennikarz muzyczny. Co łączy Krzysztofa Cugowskiego i Marka Sierockiego? Z pewnością książka, która już pod koniec września ukaże się na rynku wydawniczym dzięki Wydawnictwu Harde. Jej premiera zbiegnie się mniej więcej z nowym albumem Krzysztofa Cugowskiego. Na kartach swojej opowieści Cugowski i Sierocki zdradzają wiele, zachowując jednocześnie przyjacielskie relacje, które przez lata ewoluowały, dojrzewały i obserwowały, jak zmienia się każdy z nich. Co mówią o sobie?

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Z nią doczekał się syna, rozstali się nagle. Odsłaniamy tajemnice związku Pawła Deląga z Katarzyną Gajdarską

Jak powstała Budka Suflera?

Marek Sierocki w książce pyta wprost, jak to się stało, że Budka Suflera w ogóle powstała. W końcu przez lata był to jeden z najlepszych i najpopularniejszych rockowych bandów w Polsce, którego przeboje były na językach wszystkich. "Bal wszystkich świętych" czy "Takie tango"... kto tego nie zna? Nazwa nie przyszła im łatwo, wymyślali ją kilka miesięcy. Aż w końcu Krzysztof Cugowski uznał, że to czas na wyciągnięcie słownika angielsko-polskiego. Wcale nie po to, aby nazwa była lepiej brzmiąca. Co to, to nie. Chodziło o to, że zespół "zdał się na los".

Najpierw chcieliśmy się nazywać po prostu Prompter's Box. Ale należy brać pod uwagę rys historyczny, bo mówimy o roku 1970, więc gdy mieliśmy wystąpić pierwszy razpublicznie...
mówił Krzysztof Cugowski w książce.
Romuald Lipko i Krzysztof Cugowski
FOT. KRZYSZTOF KUCZYK / FORUM

Ponieważ w tamtych czasach angielskie nazwy nie były zbyt mile widziane, członkowie zespołu przetłumaczyli ją na Budkę Suflera. I tak już zostało. Niewiele osób wie, że początki Budki Suflera były niezwykle trudne. Zespół niemal nie zarabiał, a jego członkowie wciąż mieszkali u rodziców. Rozważali nawet zakończenie działalności. Finanse były dla nich sporym problemem. Pewnego razu zagrali nawet... na studniówce! Z perspektywy czasu, dla uczestników balu maturalnego, to musiało być niesamowite przeżycie!

Zdarzyło się, to prawda. Skoro studniówka, to musiała być sobota. Ale żeby zagrać, trzeba mieć na czym, a u nas sprzętu było zero. Zaczęły się kombinacje: skąd, a przede wszystkim za co?! Nie pamiętam szczegółów, kto kogo znał i tak dalej, ale na tę studniówkę pożyczyliśmy sprzęt od chłopaków, którzy jeździli do Finlandii i grali w tamtejszych knajpach. Wśród instrumentów była przezroczysta perkusja firmy Ludwig!
wspominał Cugowski.

Krzysztof Cugowski i decyzji odejścia z zespołu

Przez lata odnosili niesamowite sukcesy. Nic nie było w stanie ich złamać. Zawsze tworzyli jedność, mówili tym samym głosem. Aż przyszedł moment, kiedy jeden z nich chciał robić coś sam. To zabolało Cugowskiego, zwłaszcza, że Romek, o którym mowa, był jego przyjacielem.

Zaczęło się od tej nieszczęsnej propozycji nagrania muzyki do filmu Przepraszam, czy tu biją? Do tamtego momentu wszystko robiliśmy razem, byliśmy nierozerwalni, aż tu nagle Romek chce coś robić sam. Pomijam finał, że go w tym projekcie po prostu wycyckali. Ale jednak był to pierwszy przypadek, kiedy nastąpiło jakieś wyłamanie ze standardów, które wypracowywaliśmy wspólnie przez kilka ładnych lat. Nie ukrywam, że potem chciałem się trochę zrewanżować czy nawet odegrać, więc powiedziałem: ''No dobrze, skoro tak, to w takim razie moje nazwisko będzie przed nazwą zespołu, czyli: Krzysztof Cugowski & Budka Suflera''. Oczywiście bez sensu to wszystko, ale gdy się ma dwadzieścia sześć lat, to...
podsumował.

CZYTAJ TEŻ: Poznali się podczas rejsu, zostawiła dla niego męża. Historia miłości Majki Jeżowskiej i Dariusza Staśkiewicza

PHOTO: BARTOSZ KRUPA/DDTVN/EAST NEWS WARSZAWA 28/09/2013 NA PLANIE PROGRAMU DZIEN DOBRY TVN. N/Z: ZESPOL "BUDKA SUFLERA": ROMUALD LIPKO, KRZYSZTOF CUGOWSKI, TOMASZ ZELISZEWSKI.
PHOTO: BARTOSZ KRUPA/DDTVN/EAST NEWS WARSZAWA 28/09/2013 NA PLANIE PROGRAMU DZIEN DOBRY TVN. N/Z: ZESPOL "BUDKA SUFLERA": ROMUALD LIPKO, KRZYSZTOF CUGOWSKI, TOMASZ ZELISZEWSKI. EAST NEWS

Był to jednak dopiero początek rozłamu Budki Suflera. Jak przyznał Cugowski, na tym etapie pojawiły się kolejne problemy, które zadecydowały o kolejnych decyzjach. Na zespole ciążyła presja wydawania hitów. Chodziło o to, aby były rozpoznawalne, aby znał je każdy. Presję tego typu miał właśnie Romek, o którym mówi Cugowski. Nie było im po drodze. Każdy chciał czegoś innego.

A jednak zaczęły się rozmowy na temat przebojów i pomału zaczynał się ten pęd w ich kierunku, że koniecznie, że musimy. Zagraliśmy jeszcze tego ostrego łamańca w 1977 w Opolu, choć muszę przyznać, że nawet dobrze nie umieliśmy go wtedy wykonać i to nie był najlepszy występ. Czuło się jednak w kościach, że sprawa zmierza ku końcowi, bo Romek naprawdę chciał wejść z impetem w szlagiery. Chciał koniecznie, żeby były przeboje – koniec. No więc z końcem 1977 roku się rozstaliśmy.
dodał Cugowski.

Krzysztof Cugowski do końca jednak wierzył, że zespół się zejdzie. W głębi duszy nie dotarło do niego, że to tak naprawdę koniec... W międzyczasie Budka Suflera nagrała hit "Jolka Jolka" z innym wokalistą. Romek chciał wówczas rozpromować ją poza granicami kraju i tu Cugowski przytacza zabawną historię, o której wielu z nas nawet nie słyszało.

Któregoś dnia przychodzi do mnie żona Romka, z którą mieszkaliśmy w tym samym bloku, i mówi: ''Słuchaj, dzwonił Romek i pytał, czy nie mógłbyś przyjechać do Warszawy – ale tak na już. Podobnotrzeba nagrać Jolkę po angielsku, a Felek...''. I tu urwała. Felek chyba nie znał za dobrze języka, więc pojawił się kłopot. Zgodziłem się, wsiadłem wieczorem w samochód i pojechałem. W Warszawie nagrałem tę Jolkę po angielsku – nagranie chyba można jeszcze gdzieś odgrzebać – i wróciłem. Niestety, piosenka nie zrobiła kariery za granicą, bo to się po prostu nie mogło udać.
mówił na łamach książki.

Więcej ciekawostek dotyczących muzycznej kariery Krzysztofa Cugowskiego oraz historii zespołu Budka Suflera znajdziecie na kartach książki wydanej przez Wydawnictwo Harde. Premiera rozmowy Krzysztofa Cugowskiego z Markiem Sierockim pt. "Śpiewanie mnie nie męczy" już pod koniec września 2024 roku.

Źródło: "Śpiewanie mnie nie męczy", Wydawnictwo Harde

Cugowski okladka 3D
Reklama

fot. Materiały prasowe

Reklama
Reklama
Reklama