Jarosław Bieniuk o ukochanej: „Dawała mi i daje też miejsce na pamięć i miłość do Ani”
„Nigdy nie powiedziałam: „Wybieraj: albo ja, albo tęsknota za Anią”, mówi Zuzanna Pactwa
- Krystyna Pytlakowska
Poznali się dwadzieścia lat temu dzięki wspólnym znajomym w Trójmieście. Nie mieli ze sobą kontaktu przez długi czas. Zuzanna Pactwa budowała swoje życie w Stanach Zjednoczonych, Jarosław Bieniuk w Polsce. W końcu ich ścieżki znów się połączyły. Odnowili kontakt online. „Dopiero gdy dwa i pół roku temu przyjechała do Polski, spotkaliśmy się ponownie „w realu” i… tak już tu została”, mówi Jarosław Bieniuk. Wiele ich łączy, doskonale się rozumieją i uzupełniają. „Wiedziałam, że w naszym związku zawsze będą dzieci Jarka i pamięć o poprzednim życiu”, mówi Zuzanna. „Zuza mi zaimponowała, bo w ogóle nie była zazdrosna, tylko bardzo wyrozumiała. Nie jest egoistką. Dawała mi i daje też miejsce na pamięć i miłość do Ani”, dodaje sportowiec.
Zuzanna Pactwa i Jarosław Bieniuk w wywiadzie VIVY!
Miłość po miłości? Jakie to uczucie?
Jarek: Moja miłość jest dojrzała. Wcześniej już kochałem, ale nie jest prawdą, że wielka miłość zdarza się raz w życiu. Mogę jednak powiedzieć, że „miłość po miłości” jest inna, bo i ja jestem inny. Kiedy poznałem Anię, miałem 20 lat i byłem dzieciakiem. Dziś do życia podchodzę inaczej. I widać to też w moich uczuciach do Zuzy.
Zuza: Ja też w swoim życiu poznałam miłość, ale z perspektywy czasu widzę, że to uczucie, które mam w sobie teraz, jest głębsze. Lepiej znam siebie, wiem też, jakich wartości szukam w drugiej osobie. Mogę powiedzieć, że miłość do Jarka jest dojrzała, mądra i piękna.
Dojrzała, czyli wiadomo, czego się po niej spodziewać?
Zuza: Tego nigdy nie wiadomo. Myślę, że w miłości ważna jest spontaniczność i wzajemne zaskoczenia. A my z Jarkiem staramy się wciąż zaskakiwać i pilnować, by naszym jedynym wspólnym mianownikiem nie była codzienna rutyna.
Jarek: Każdy związek to ryzyko i droga w nieznane z nadzieją, że się uda. Dojrzałość polega na tym, że zdajemy sobie sprawę z pracy, jaką trzeba włożyć, by relacja była udana i trwała.
Zuza: I nie myśli się przecież, że uczucie się skończy, tylko że – jeśli się nad nim pracuje – idzie w dobrym kierunku. Im jestem dojrzalsza, tym bardziej zdaję sobie sprawę z błędów, jakie wcześniej popełniałam. Teraz pracuję, by ich nie powtarzać. Gdy jest się młodszym, żyje się chwilą i liczy, że wszechświat wszystko ułoży po naszej myśli. A to niestety nie zawsze tak działa.
Jarku, jakie błędy popełniałeś?
Jarek: Życie kawalera bywa naznaczone egoizmem i tak też było w moim przypadku. Musiałem się nauczyć życia rodzinnego i momentami ta nauka szła mi mozolnie. To były codzienne problemy – czasem drobne, czasem większe, ale nie zawsze potrafiłem do nich odpowiednio podejść. W zrozumieniu wielu rzeczy pomogły mi dzieci. Gdzieś przeczytałem, że rodzicielstwo to „antyteza egoizmu”. Trzeba brać pod uwagę emocje i potrzeby innych, inaczej nic się nie układa. To pomaga w budowaniu zdrowych i dobrych relacji.
Zuza: Droga, żeby się tego nauczyć, jest długa. Ta wiedza i świadomość nie przychodzą z dnia na dzień. Trzeba korzystać z własnych doświadczeń i zauważać chwile, gdy zachowujesz się egoistycznie i chcesz to w sobie zmienić. To nie jest łatwy proces, ale bardzo ważny.
Nie chce się ranić drugiej osoby…
Zuza: Tak, nie chcesz ranić drugiej osoby, a jednocześnie chcesz żyć w zgodzie ze sobą – i to jest ten balans, którego uczysz się z czasem.
[...]
Czytaj też: Zuzanna Pactwa i Jarosław Bieniuk po raz pierwszy o szczególnej miłości i więzi
[...]
Wasze dusze się połączyły.
Zuza: Można tak powiedzieć. Ja byłam wolną podróżniczka, Alicją w Krainie Czarów. A Jarek miał dom, był ojcem i dużo uwagi poświęcał pracy, budował swoją karierę, która jednocześnie była jego pasją. Wydawał mi się bardzo odpowiedzialny i nie pomyliłam się. Połączyło nas więc to, czego nam samym brakowało, a było w tej drugiej osobie. Jarkowi brakowało oddechu, a mi… Cóż, brakowało mi kogoś, kto by sprowadzał mnie na ziemię.
Jarek: Zrozumiałem, że Zuza ma artystyczną duszę, jest bardziej uduchowiona niż ja. Ja rzeczywiście zawsze mocno stąpałem po ziemi. Intuicyjnie czułem, że potrzebuję oderwania od rutyny.
[...]
A kiedy powiedzieliście sobie słowo „kocham”?
Jarek: Nigdy nie miałem problemu z wyrażaniem uczuć. Myślę, że Zuza ma z tym większy kłopot. Nie pamiętam, kiedy powiedziała mi „kocham” pierwszy raz…
Zuza: Wcześnie. Najpierw wyszeptałam mu do ucha. Później zaczęliśmy sobie uświadamiać, że dobrze się czujemy z tym słowem i nie możemy go unikać. Bo „kocham” oznacza bliskość.
[...]
Te zdjęcia Ani, którymi obwieszony jest cały salon, dla kogoś małostkowego byłyby nie do zniesienia.
Jarek: Zuza nie miała z tym nigdy problemu.
Zuza: Nie czułam potrzeby, żeby zamykać ten etap życia Jarka. Wcale nie chciałam, by się od niego odciął. Nigdy nie powiedziałam: „Wybieraj: albo ja, albo tęsknota za Anią”. Wiedziałam, że Jarek i dzieci chcą kultywować miłość, którą mieli do Ani. Nie da się przecież odciąć przeszłości.
Jarek: Zuza była i jest bardzo dzielna i wyrozumiała. Zwłaszcza kiedy powstawał film o Ani i moje emocje wróciły ze zdwojoną siłą.
Zuza: Cały czas byłam przy tworzeniu filmu. Podczas oglądania kaset, wybierania zdjęć i rozmów, które trwały często do nocy, nagrywania, wywiadów robionych w domu i poza domem, i tych udzielanych potem podczas premiery. A kiedy oglądałam ten film, płakałam. Wszyscy płakaliśmy.
Jarek: Kiedyś rozmawiałem z Zuzą na temat ewentualnego rozdźwięku między mną, przeszłością a dziećmi. To złamałoby mi serce i byłby to koniec naszej miłości. Nie wiem, czy to pamiętasz?
Zuza: Pamiętam. Nigdy nie chciałam stanąć pomiędzy wami. Na miłość mamy dużo miejsca i można ją dawać wielu osobom. Przyjaciołom, rodzinie, zwierzętom. Każdego kochamy na swój sposób. Nie można być egocentrycznym, powiedzieć: „Jesteś tylko mój i możesz kochać tylko mnie”.
Jarek: Tym właśnie mnie urzekłaś. Na początku związku ludzie się badają, obserwują. I ja obserwowałem. Zakiełkowała we mnie myśl, że Zuza to ktoś odpowiedni, żeby budować z nim coś więcej niż tylko przelotne zakochanie.
Zuza: Dla mnie trudniejsze niż wejście w rodzinę, dzielenie się miłością było znalezienie siebie w polskiej rzeczywistości. Nie znałam życia tutaj.
Jarek: Najgorsza była pogoda.
Sprawdź też: Marcin Bosak po życiowych perturbacjach znów postanowił dać szansę miłości?
Ale teraz czujesz się bardziej Polką?
Zuza: Nie wiem, czy to jest odpowiednie określenie. Dalej mam swoje życie i jego część zawsze będzie gdzieś tam w Stanach.
Ale należysz do Jarka.
Zuza: To nie jest kwestia „należenia”. Tworzymy zgrany, dobry związek i jesteśmy razem. Ale mam swój świat, który chcę zachować, i nie pozwolę, by ktoś mi go zabrał. Uważam, że to zdrowe.
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Agencji Nieruchomości Golden Key. Willa Sapphire w Marbelli jest dostępna do wynajęcia poprzez stronę www.goldenkey.pl
[Ostatnia publikacja treści na Viva Historie 15.06.2024 r.]