Kamil Durczok o żonie: „Wiedziała, że nie jestem złym człowiekiem. Dlatego za mną stanęła”
- Weronika Bruździak-Gębura
1 z 4
P { margin-bottom: 0.21cm; }
"Mojej żonie, Mariannie, kobiecie, na którą nigdy nie zasłużyłem" – tak swoją nową książkę zadedykował Kamil Durczok. Zobaczcie, co mówili o sobie w wyjątkowym wywiadzie dla VIVY! w 2007 roku!
Zanim ukazały się publikacje WPROST, Kamil i Marianna Durczokowie od kilku lat żyli w separacji. W najnowszym numerze VIVY!, dziennikarz w rozmowie z Romanem Praszyńskim zdradził, że na poważnie zaczął układać życie z inną kobietą. Wyznał jednak, że przetrwał to wszystko tylko dzięki żonie.
- "Pana żona pomogła panu w biedzie?
Kamil Durczok: Bardzo. Gdy ja się rozsypałem, gotowała obiad i mówiła: „Dziś jest wtorek. To jest obiad. Tylko to się liczy. A jutro będzie środa. Jutro się nią zajmiemy”.
- Gubię się. Rozstaliście się w 2011 roku, a mówi pan, jakbyście żyli razem.
Kamil Durczok: Powiedzmy tak, jesteśmy sobie nadal bardzo bliskimi ludźmi. Nie chcę i chyba nie mam prawa omawiać rodzaju zależności, które nas łączą. Marianna jest osobą całkowicie niezwykłą. Przy tym nie jest aniołem. Strasznie trudno mi akceptować to, że czasem bardzo się różnimy. Czasem się pokłócimy i nie lubimy się. Ale tego, co wtedy zrobiła, nigdy jej nie zapomnę.
- Co zrobiła?
Kamil Durczok: Stanęła za mną. Tak po prostu, najnormalniej w świecie. Znała mnie jak nikt inny, po 20 latach małżeństwa i prawie 25 latach związku. Wiedziała, że nawet jeśli kiedyś zachowywałem się wobec niej nie w porządku, to nie jestem złym człowiekiem. I nikomu nigdy nie zrobiłem świadomie krzywdy. Dlatego za mną stanęła."
Polecamy też: Ile go nauczyła? Jakie znajomości pomogła zweryfikować? Kamil Durczok w VIVIE! o aferze mobbingowej
2 z 4
W 2007 roku Marianna i Kamil Durczokowie udzielili VIVIE! wyjątkowego wywiadu.
Dziennikarz zaledwie kilka miesięcy wcześniej przeszedł z „Wiadomości” do „Faktów”. Mieszkał w Warszawie, ona w Katowicach. Dzieliło ich 300 kilometrów. Żyli tak od 11 lat. Mimo tego, dalej zapewniali o swojej miłości.
„Co prawda pracuję w Warszawie od poniedziałku do piątku, ale jeśli tylko mam wolne okienko, potrafię przylecieć do Katowic późnym popołudniem i następnego dnia wyjechać do Warszawy przed piątą rano, by choć parę godzin pobyć we troje. ” - powiedział Kamil Durczok.
Marianna Durczok przyznała, że kilka razy podejmowali próby wspólnego zamieszkania w Warszawie.
„Kilka razy próbowaliśmy zobaczyć, jak będzie wyglądało nasze życie w Warszawie. Przyjechałam z synem, zamieszkaliśmy w naszym warszawskim mieszkaniu. Jeśli to był weekend, i coś się działo – było przyjemnie. Ale były też dni, w których Kamil pracował, a ja byłam sama z dzieckiem w domu. (…) Było wtedy smutno, samotnie. Oczywiście w Warszawie też mamy fantastycznych znajomych, ale nie ma bliskich, z którymi jestem na co dzień. Nie ma mojej siostry Joli, dziadków, nie ma przyjaciółek z pracy. (…) Kamil po powrocie z pracy był tak zmęczony, że od razu szedł spać. Więc co to za różnica, czy jestem w Katowicach, czy w Warszawie?”
Polecamy też: "Po co było to wszystko? Żeby w moim życiu coś się zmieniło". Kamil Durczok wraca do gry na okładce VIVY!
3 z 4
P { margin-bottom: 0.21cm; } Kamil Durczok tak mówił o żonie:
„Śląski anioł potrafi być wymagający i stawiać warunki. Wie pani, jak to jest z aniołami. Nawet na niektórych obrazach przybierają postać wojowników z mieczami. A mówiąc poważnie, to jest chyba dobra strona dzielącej nas 300-kilometrowej odległości, że nie zdążyliśmy się do tej pory sobą znudzić. Nie siedzimy w kapciach naprzeciwko siebie i nie myślimy konfrontacyjnie: jak byłoby kapitalnie w innym życiu, i w innym związku. Bo jak widzimy się rzadko, to częściej za sobą tęsknimy.”
„Marianna jest ode mnie znacznie bardziej konsekwentna, także wtedy, gdy się pokłócimy. Ja już po 30 sekundach kłótni lecę za nią i chcę się godzić, a Marianna twardo nie odpuszcza. Musi minąć jakiś czas, by wyciągnęła rękę na zgodę. Mnie się wielu rzeczy nie chce robić, a Marianna mówi wtedy „Obiecaliśmy, musimy, damy radę”. Żona jest też ode mnie bardziej oszczędna.”
Polecamy też: Kamil Durczok wygrał z tygodnikiem Wprost! Dziennikarz dostanie 500 tys. złotych odszkodowania!
4 z 4
P { margin-bottom: 0.21cm; } Kryzys? Kamil Durczok powiedział, że przez kilkanaście lat go nie mieli.
„Na szczęście nie mieliśmy przez te 12 lat żadnego poważnego kryzysu, choć oczywiście spieramy się, kłócimy, jak w każdym związku, ale to dotyczy najczęściej tego, co dzieje się wokół nas, na zewnątrz, co dotyczy pracy, relacji z ludźmi. Na pewno naszą terapią jest rozmowa. Niedawno ktoś bardzo się uparł, żeby mi zrobić krzywdę. Pamiętam, jak mi ulżyło, gdy powiedziałem o tym Mariannie. Od tamtej rozmowy zacząłem patrzeć na to wszystko kompletnie inaczej, nawet byłem zdziwiony, że jedna rozmowa tak wiele mi dała.”
Para przyznała, że fajnie jest mieć długi staż związku i że mogą na siebie liczyć.
„Gdy obserwowaliśmy naszych młodszych znajomych na początku ich małżeństwa i zobaczyliśmy, ile trudu niosą pierwsze lata, żeby się poznać i dotrzeć, to się z Kamilem mocno przytuliliśmy i... odetchnęliśmy z ulgą, że mamy to za sobą.” - powiedziała Marianna Durczok.
Jej mąż dodał:
„Jedno jest pewne, bardziej doceniamy to, że dziś jest fajnie, świeci słońce, mamy fantastyczne dziecko, niż pielęgnujemy przekonanie, że to, co zbudowaliśmy, jest niezmienne, stałe, że tak już będzie zawsze. Poczucie bezpieczeństwa daje nam tylko to, że mamy siebie nawzajem! Wiem na pewno, że możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Gdy potrzebowałem pomocy, mogłem liczyć na żonę, choć był to w naszym życiu cholernie trudny czas. Marianna, choć mam nadzieję, że nigdy nie będzie musiała tego sprawdzać, może liczyć na mnie. I tylko to jest pewne.”
Polecamy też: "Molestował Pan?". Kamil Durczok w szczerym wywiadzie z VIVĄ! o zwolnieniu z TVN