Zbigniew Zamachowski o rozpadzie małżeństw. Gorzkie słowa aktora
„Nie mam najmniejszych pretensji, że to wszystko tak, a nie inaczej się toczy”
- Beata Nowicka
Jeden z najlepszych polskich aktorów. Kończy 60 lat, świętuje 40-lecie pracy. Uważa, że całe jego życie to seria przypadków. Właśnie wydał autobiografię, w której opowiada Beacie Nowickiej o 40 najlepszych latach historii polskiego kina i teatru. Jego opowieść iskrzy od anegdot, zabawnych historyjek i… tajemnic. Ta niezwykła rozmowa też autorstwa Beaty Nowickiej, a zdjęcia Zbigniewowi zrobił syn, Antoni Zamachowski.
Nasze rozmowy do książki zaczęliśmy w pandemii. Przyjeżdżałam do Ciebie z Krakowa pustym pociągiem, pustymi ulicami Warszawy szliśmy do Twojego ulubionego parku. My dwoje na ławce z kawą w kartonowych kubkach, a wokół wymarłe miasto. Nigdy tego nie zapomnę.
Ja również. Sami nigdy byśmy tego nie wymyślili. Zrządzenie losu, że przydarzyło się nam to w takich okolicznościach. Mam wręcz wrażenie, że dziwność tego czasu, o którym mówisz, nie dość że mi nie przeszkodziła, co wręcz pomogła, boś mnie zmuszała do podróży w rejony, o których już zapomniałem albo nie chciałem pamiętać, a inne mi się przekonfabulowały. To samo w sobie było niezwykłe – spotykanie się z kimś przez rok, gadanie o sobie drugiej osobie… Dobrze wiesz, że to nie było dla mnie łatwe. Nie jestem skory do wynurzeń. Gdyby policzyć wywiady, jakich w życiu udzieliłem, okazałoby się, że jest to skromna ilość i nie był to przypadek. Ta książka nie układała mi się w głowie, ale uznałem, że skoro…
…kończysz 60 lat i świętujesz 40-lecie pracy zawodowej…
…jest to najlepszy moment, jeśli niejedyny, żeby przynajmniej tę część mojego życia – licząc na to, że jeszcze trochę pożyję – jakoś podsumować. Fakt, że świat wokół nas straszliwie zwolnił, sprawił, że te nasze rozmowy były czystsze, kompletne, łatwiej mi było skupić się na tym, żeby czasem bardziej chaotycznie, a czasem precyzyjnie o tym moim życiu ci poopowiadać. Pandemia – nie będę heretykiem, jeśli to powiem – zrobiła wiele dobrego w mojej głowie. Pozwoliła spojrzeć na moje życie aktualne, które toczyło się w momencie, kiedy rozmawialiśmy, z innej perspektywy. Wyhamowując, miałem czas i sposobność, żeby zobaczyć, gdzie jestem, co robię i dokąd zmierzam.
Pamiętasz moment, kiedy wysłałam Ci całą książkę? Bałeś się, co w niej odkryjesz?
(Śmiech). Absolutnie się nie bałem. Wręcz odwrotnie, byłem ciekaw. To była ciekawość człowieka, któremu przydarzyło się coś wyjątkowego. Każdy z nas ma większą lub mniejszą dozę próżności, a ta książka mile łaskotała moje ego. Ciągle to powtarzam i trzymam się tego jak pijany płotu – nie spodziewałem się dostać tylu rzeczy od życia. W tym również takiego résumé w postaci książki.
Zobacz też: Zbigniew Zamachowski: „Jak każdy popełniałem błędy”
Dodajmy, że Twoje życie w ciągu tego dziwnego roku wykonało kolejną woltę.
Tak. Życie w ogóle, nie tylko moje. Serdecznie zazdroszczę nielicznym moim znajomym i przyjaciołom, którzy jakimś cudem – bo dla mnie to się odbywa w kategoriach cudu – takich wolt uniknęli. Mam trzy znajome małżeństwa, które poznały się w wieku lat nastu, pobrały w wieku dwudziestu kilku, wydały na świat dzieci, które mają już własne dzieci, są szczęśliwe i wygląda na to, że dożyją końca swoich dni w tej dwuosobowej konstelacji, którą los im – lub oni sami sobie – zafundował. Mnie to nie było dane i nie jest to przyczynek do dumy czy radości. Wręcz przeciwnie. Właściwie jest mi smutno, że nie udało mi się w tym wymiarze prościej tego przeżyć.
A z drugiej strony?
Nie mam najmniejszych pretensji, że to wszystko tak, a nie inaczej się toczy. Żywię głębokie przekonanie, które w książce pojawia się albo expressis verbis, albo pomiędzy wierszami, że z tym moim życiem jest tak, że ono sobie cudownie płynie. Nawet jeśli ja mu uparcie przeszkadzam albo pomagam, to ono żłobi swoje koryto w sposób sobie tylko wiadomy. I ja to szanuję. To jest chyba właściwy moment, żeby wspomnieć, że pewne sprawy, o których rozmawialiśmy na początku naszych spotkań ponad rok temu, stały się nieaktualne. Pozostały w książce, ale w życiu już nie istnieją. Życie wypłynęło sobie na nowe terytoria, a książka wcześniej została wydrukowana i wykonanie korekty jest już niemożliwe. Musielibyśmy napisać na nowo ostatni rozdział, ale nie odczuwam takiej potrzeby. I nie chcę. Wierzę, że drogi czytelnik dostrzeże w tym po prostu prawdziwy upływ czasu i… przemijanie.
Dowiedziałeś się o sobie czegoś nowego?
Dobre pytanie… Nie tyle dowiedziałem się, co upewniłem, że to moje życie – na które pierwszy raz mogłem spojrzeć z lotu ptaka – jest tak barwne, pełne różnych zwrotów akcji, cudownych niespodzianek, niezwykłych ludzi, których nigdy nie spodziewałbym się spotkać. W tej kondensacji, jaką jest tych 500 stron, niezwykle mnie to uderzyło. A czy ja się czegoś nowego dowiedziałem? Chyba nie… Na pewno nie moglibyśmy powiedzieć o tej książce „cała prawda o Zamachowskim”. Olbrzymi margines tego, co się w moim życiu działo i dzieje, kim jestem i jak o sobie myślę, zostawiam wyłącznie dla siebie.
Sprawdź też: 9 lat różnicy i zostawienie męża dla innej kobiety... Tak wyglądało pierwsze małżeństwo Zbigniewa Zamachowskiego