„Dwóch mężczyzn mnie zdradzało...” A Cleo zdradziła Najsztubowi więcej niż planowała. O miłości, wierności, kompleksach
- JG
Cleo. Wokalistka duetu Donatan & Cleo. Na scenie drapieżna, pewna siebie, wprost ocieka seksapilem. Jak mówią słowa jej piosenki, „wie, jak użyć mowy ciała”. A jaka jest prywatnie? Czy odbiega od swojego scenicznego wizerunku? Sprawdza Piotr Najsztub w bezpruderyjnej rozmowie. Bardzo prowokacyjnej.
Cleo o miłości, wierności, zdradzie i swoich kompleksach - tylko w VIVIE!
- Pani jest autorką jej tekstu: „Wiemy, jak użyć mowy ciała, wiemy, jak poruszać tym, co mama w genach dała, to jest ta gorąca krew”. Czy to nie są kłamstwa, Polki nie słyną z mowy ciała?
– To zależy jakie. Nie wiem, jakie Polki pan zna.
– Polki na ulicach, również te ładne, dobrze wyglądające zachowują się raczej jak bohaterki seriali amerykańskich, naśladują, nie ma polskiej mowy ciała.
Ja spędzałam czas z koleżankami, które tańczą dużo i wspaniale się ruszają, nie mają problemu z pokazaniem swojej kobiecości.
– I jeszcze jeden wers z tej piosenki, autorko: „A nasze panie nie mają kompleksów”.
Bo nie mają powodów ich mieć!
– Jednak muszę Panią zmartwić.
Naprawdę?
– Niestety, Polki mają bardzo dużo kompleksów. A Pani?
Moim kompleksem był zawsze właśnie brak pewności siebie, ale zaczynam jej powoli nabierać. Czasami spoglądam też w lustro i sobie myślę: A może bym chciała mieć bardziej kobiece kształty albo może dłuższe rzęsy.
– Rzęsy ma Pani dosyć długie. Naturalne?
Częściowo nie.
– A jako dziewczynka była Pani małą księżniczką?
Nie, nigdy nie byłam księżniczką.
– Myślała więc Pani: Jestem brzydkim kaczątkiem, które wyrośnie na księżniczkę?
Byłam skrytym kaczątkiem. Wiedziałam, że drzemią we mnie talenty, malowałam, śpiewałam, ale bałam się je pokazać. A rodzice, chyba dla mojego bezpieczeństwa, pchali mnie w taką bezpieczną drogę. Na zasadzie „urodziła im się córka, co to maluje, śpiewa i nie wiadomo, co z nią zrobić…”.
– Może się tylko wykoleić.
Oczywiście, bali się tego, bo uważali, że świat artystyczny nie jest stabilny. I mieli rację.
– Mała, potem nastoletnia jeszcze Asia przeżywała niepowodzenia miłosne?
Tak, zdarzały się.
– Powstawały grafomańskie wiersze?
Zdarzały się, tak. Może nie było dramatów wielkich, ale…
– Nie chciała się Pani zabijać?! Co za nudy. Ale skoro nieszczęśliwa miłość była…
Była.
– To pytała się Pani wtedy siebie: Czego mi brakuje? Dziewczęta, kobiety często to robią.
Tak. I to było związane z tym, że… Muszę to powiedzieć wprost. Dwóch mężczyzn mnie po prostu zdradzało. Wtedy zawsze budzi się w kobiecie myśl: Czego ja nie mam, a co ona ma?
– Ile Pani miała lat?
Dwadzieścia kilka, byłam w zasadzie kobietą dojrzałą.
– Robiła Pani awantury, kiedy się o zdradzie dowiadywała?
Tak. A później były przeprosiny, obietnica, „że nigdy więcej”, a ja zawsze „Matka Teresa, naprawiaczka świata”, wierzyłam, że to się zmieni. Ale już się nauczyłam raz na zawsze, że to się nie zmieni.
– Muszę Panią zmartwić. Nie da się tego nauczyć „raz na zawsze”.
Może mnie to jeszcze kiedyś dotknie, mam nadzieję, że nie. Ale już wiem przynajmniej, jaki typ faceta wybierać, żeby czuć się bezpiecznie i nie bawić się w takie dramaty miłosne.
Cleo o facetach, zemście, romansach w pracy i miłosnych trójkatach
– To jaki typ faceta gwarantuje wierność?
Są tacy, spokojniejsi troszeczkę. Typy macho przerabiałam, nie nadają się do życia, bo oni potrzebują opieki, głaskania po głowie, ale później nie doceniają tego, że ta kobieta jest.
– Bo jest tylko szpitalem polowym, w którym leczą rany, a jak zaleczą, to idą w bój?
Dokładnie tak. Więc nauczyłam się tego, że są takie typy mężczyzn, którzy się nie nadają, nie zmienią.
– A nie próbowała się Pani wtedy po prostu zemścić, „puścić się”, żeby i jego zabolało?
Okazało się, że taka nie jestem. Próbowałam się przełamać i nawet powiedziałam sobie, że potańczę w klubie z innym facetem! Ale nie, źle się czułam w tej roli, miałam wrażenie, że nie spojrzę sobie potem w oczy.
– Czyli jednak Słowianka.
Jednak tak. Źle później bym się ze sobą czuła, więc nie zniżam się do tego poziomu, wolę odejść.
– Gdybym Pani powiedział, że jest „normalną kobietą”, toby się Pani obraziła?
Potraktowałabym to jako komplement.
– A nie trzeba by czasem trochę – na użytek kariery – parę szalonych rzeczy zrobić? Publika czeka. Choćby romansik z partnerem w „Tańcu z gwiazdami”.
Jaki romansik?! Absolutnie nie! Nawet sugerowałam specjalnie, że chcę partnera, który jest profesjonalistą i żadnych afer. I mam bardzo fajnego partnera Jana Klimenta, który zresztą ma narzeczoną, z którą się uwielbiamy, więc tworzymy takie trio.
– To już brzmi dobrze. Trójkąt…
Brzmi dobrze, ale w tę stronę nie pójdziemy.
– Nigdy Panią kobiety, w tym sensie, nie interesowały?
Nie. Choć uwielbiam patrzeć na piękne kobiety, bo jestem estetką, ale żeby dotknąć… Chyba nie.
– To jesteśmy różni.
Bo?
– Bo ja lubię dotknąć kobiety.
A ja nie. Ale patrzeć – tak. Niejednokrotnie moi partnerzy mówili mi, że lubią to we mnie, że ja się nie spinam, kiedy oni się patrzą na piękną kobietę. Patrzyłam zawsze razem z nimi, nie mam z tym problemu.
– A potem zdradzali i był z tym problem.
Bo trzeba znać granice...
Cały wywiad z Piotra Najsztuba z Cleo w VIVIE 27/15.
Zobacz także: Cleo: „Wcale nie jestem własnością Donatana!”
Cleo w VIVIE!