Reklama

Toksyczne związki, traumatyczny rozwód, śmierć matki, samotne macierzyństwo, poważna choroba. Bohaterka "Konfetti" doświadcza wiele, ale daje też nadzieję. O książce, życiu naprawdę, lęku, wychodzeniu poza swoje granice i odkrywaniu siebie opowiada Monika Kłos.

Reklama

Redakcja Viva.pl: Tytuł Pani książki może sugerować, że to lekka opowieść o przyjemnościach i urokach życia. Jest wręcz przeciwnie – ma ona ogromny ciężar emocjonalny. Czym jest to konfetti?

Monika Kłos: Konfetti to w naszej kulturze symbol radości i szczęśliwych chwil. Wystrzelone w powietrze, w takich właśnie momentach mieni się tysiącem barw i wprawia oglądających we wspaniały nastrój. Jako dziecko zawsze próbowałam odtworzyć i przeżyć jeszcze raz te pozytywne emocje. Na koniec uroczystości zawsze starałam się pozbierać wszystkie płatki do pudełka, by spróbować wystrzelić je jeszcze raz. Niestety, nigdy nie udawało się zebrać wszystkich płatków. Część znikała bezpowrotnie we włosach i na ubraniach gości, część porywał wiatr, a niektóre z nich zostawały zdeptane i nierzadko zmieszane z błotem. Tak, że zupełnie traciły swoje piękne barwy. To zupełnie jak cząstki nas, naszej osobowości. Niektóre czasem blakną, inne są nam odbierane lub gubimy je sami. Nasze życie, rozbite na kawałki, nigdy nie będzie już takie samo, nawet kiedy je spróbujemy poskładać na nowo.

Toksyczne związki, traumatyczny rozwód, śmierć matki, samotne macierzyństwo, poważna choroba - Mona swoimi dramatycznymi doświadczeniami mogłaby obdzielić z kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt innych osób. Nie przytłacza Pani jednak czytelników i daje im nadzieję. Jak to się robi?

Nie ukrywam, że to bardzo złożony proces. Projekt dojrzewał we mnie niemal pięć lat. Był to nierzadko bardzo trudny czas intensywnego zdrowienia. Musiałam przekroczyć wiele własnych ograniczeń i zaprzyjaźnić się z pokorą oraz pokochać bycie wdzięcznym. Byłam gotowa wyjść z nim do świata dopiero wtedy, kiedy sama przeszłam tę drogę i nabrałam pewności, że jestem zdrowa. Pisanie zwróciło mi to, co odebrał mi świat i ludzie – moją autentyczność. Dziękuję, że znów mogę być sobą. Bo tylko będąc sobą, doświadczamy prawdziwego życia.

materiały prasowe

Nie ukrywa Pani, że Mona to Pani. Nie bała się Pani tak odsłonić? Łatwiej się pisze o sobie czy o całkowicie wyimaginowanych bohaterach?

To była walka o każde słowo. Negocjowałam niemal każde zdanie z poprzednią wersją siebie. Stara, zastraszona wersja mnie podpowiadała: nie pisz tego, lepiej siedź cicho, tak jest dobrze. Nowa „ja” brała głęboki oddech, przytulała starą Monę i mówiła: jesteś bezpieczna, wszystko jest dobrze. I tekst płynął i płynął… Jakby sam się pisał. Pomogła mi w tym również moja agentka, która jest nieoceniona w swojej pracy. Pamiętam, kiedy doszłam do momentu, że odarto mnie niemal ze wszystkiego, a potem krok po kroku zaczęłam to odzyskiwać, uznałam, że najcenniejsze, co w życiu mam i czym mogłabym się podzielić, to Moja Historia.

Gdy wszystkie „ziemskie” metody radzenia sobie z bólem i smutkiem zawodzą, Mona postanawia zwrócić się o pomoc do balijskiego szamana. Skąd w Pani tak wielka potrzeba duchowości i spirytualizmu?

Mam wrażenie, że to mnie wzywało od zawsze. W otwarciu na to, że istnieje coś o wiele potężniejszego od tego, co odbieramy podstawowymi zmysłami, nieoczekiwanie pomógł mi mój ścisły umysł, a właściwie jego część, bo jako osoba leworęczna jest „obu półkulowa”.☺Fizyka kwantowa tłumaczy bardzo wiele, szczególnie w obszarach pracy z czakrami, częstotliwościami komórek naszego ciała czy z matrycą energetyczną. To zachęciło mnie już ponad 20 lat temu do poszukiwań i pogoni za wiedzą. Na mojej drodze Wszechświat postawił wielu wspaniałych ludzi m.in. nauczycieli z Polski, guru z Indii, czarowników z Peru, potomków indiańskich uzdrowicieli czy Szamana z Bali. Przy okazji podróży miałam zaszczyt poznać też wielu podobnych do mnie poszukiwaczy – zwykłych ludzi, pragnąc przeżyć głębiej swoje życie.

Bardzo dużo miejsca poświęca Pani zagadnieniu śmierci i lęku przed odejściem. Zajmuje się tym Pani również w swoim pozaliterackim życiu. Czy do śmierci można się przygotować?

Dziś jako certyfikowany Soul Coach i autorka Fearless Life – metody oswajania lęku przed śmiercią, pomagam ludziom w życiowej transformacji. Przeprowadzam ich bezpiecznie przez proces żegnania starej wersji siebie, która godziła się na ustępstwa i kompromisy, żeby być zaakceptowanym przez innych, tak aby mogli zacząć żyć w prawdzie. Na sesjach ćwiczę z moimi klientami banie się. Oswajamy ten lęk i budujemy scenariusze rozwiązań. Kiedy nadchodzi ten moment w życiu, że trzeba się z nim zmierzyć naprawdę, klienci nie popadają w panikę, nie dotyka ich towarzyszący panice paraliż, tylko sięgają po jedno z rozwiązań wypracowanych na sesjach, czy warsztatach. To z kolei daje im poczucie sprawczości i motywuje do walki o siebie. Czasem po prostu też zabieram kogoś na drugi koniec świata i trzymam go za rękę kiedy przekracza swoje granice w procesie uzdrawiania. Niedawno zdałam sobie sprawę, że zabrałam już ze sobą na Bali, do Szamana, który uratował mi życie blisko 150 osób. Po nowe życie dla nich.

„Konfetti” to pierwsza część cyklu „Galaktyka Mony”. Czego możemy spodziewać się po kolejnych?

Na pewno wiele pięknych i wzruszających momentów, ale też nieoczekiwanych zwrotów akcji, podszytych dreszczykiem emocji.

Czy ma Pani jeszcze inne plany literackie? Czy raczej na tyle pochłania Panią praca soul coacha, że już więcej nie wciśnie Pani więcej do swojego grafiku?

Wspólnie z agentką i wydawcą mamy wspaniałe plany, ale o tym z przyjemnością opowiem w następnym wywiadzie, o ile zechcecie mnie ponownie zaprosić. ☺

Sprzedano prawa do ekranizacji „Konfetti”. Jak wyobraża sobie Pani film oparty na tej książce? Którą aktorkę widziałaby Pani w roli Mony?

Właśnie chwilę temu wróciłam po dłuższej przerwie z Bali, gdzie m.in. robiłam przymiarki do planów zdjęciowych i choć jeszcze jest zbyt wcześnie, aby o tym mówić, ja już widzę odtwórczynię roli Mony oczyma wyobraźni w różnych scenach np. jak przechadza się zamyślona, zanurzona w sobie po balijskich krajobrazach… Cudowny to widok! ☺

materiały prasowe
Reklama

Materiał powstał z udziałem Wydawnictwa Prószyński.

Reklama
Reklama
Reklama