Reklama

Muzyk, kompozytor, basista, kontrabasista, gitarzysta. Lider zespołów Pink Freud, Bassisters Orchestra, Wojtek Mazolewski Quintet i Yugen. Na scenie od siódmego roku życia, za sprawą starszego brata, który zaangażował go do punkowego zespołu. Wojciech Mazolewski od najmłodszych lat uciekał przed milicją. "Przecież wyśpiewywałem antyrządowe teksty, że zmienimy władzę i to my będziemy rządzić", mówi Katarzynie Piątkowskiej.

Reklama

Wojciech Mazolewski o początkach kariery w zespole starszego brata i trudnym dzieciństwie

Rodzice nie pomagali mi w realizacji mojej pasji, jaką była muzyka. Wręcz musiałem o to walczyć. Kiedy poszedłem do podstawówki, mój starszy brat poszedł do liceum i zaczął grać w punkowym zespole. A ja z nim.

Co siedmiolatek mógł robić w punkowym zespole z licealistami?

Rozpierdol! To była połowa lat 80., a teksty piosenek, które mieliśmy śpiewać na przeglądach i festiwalach, musiały najpierw trafić do cenzury. A te, które do cenzury nie trafiały, śpiewałem ja. Na koncertach zawsze była milicja, dlatego za sceną zawsze czekała jakaś pomocna dziewczyna z liceum, która od razu po występie tramwajem wiozła mnie do domu. Musieliśmy uciekać, bo przecież wyśpiewywałem antyrządowe teksty, że zmienimy władzę i to my będziemy rządzić.

Zuza Krajewska

Rozumiałeś, co śpiewasz?

Trudne doświadczenia w dzieciństwie, życie w niełatwych warunkach materialnych i społecznych, wynikające z tego problemy rodzinne spowodowały, że szybko dojrzałem. Śpiewanie dawało mi możliwość wyrażenia swojej niezgody na oszustwa, miernotę i niesprawiedliwość tego świata, na to, że ktoś mówi, gdzie mamy mieszkać, co mamy myśleć, jak wyglądać i jak żyć.

Ile lat jesteś w trasie?

Słaby jestem w liczeniu (śmiech). Żeby dobrze odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by się zastanowić, co oznacza „bycie w trasie”. Wykonuję ten zawód naprawdę od najmłodszych lat. Ale rodzaj niestandardowej aktywności nastąpił zaraz po millenium. To były lata 2003–2005. I trwał aż do pandemii. Wychodzi prawie 20 lat.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Wojciech Mazolewski jako dziecko wiedział, że zostanie muzykiem. Jaką drogę obierze jego nastoletni syn?

Dwadzieścia lat rockandrollowego życia?

(Śmiech) Grałem z moimi różnymi zespołami między 100 a 120 koncertów rocznie, co zajmowało większą część mojego życia. To jest ogromne obciążenie fizyczne, nie mówiąc już o psychicznym. Ale za każdym razem, kiedy czułem wielkie zmęczenie, przytłoczenie, przypominałem sobie o tym, że to przecież było moje wielkie marzenie. Kiedy byłem małym chłopcem, chciałem być jak Jimi Hendrix czy John Coltrane. Chciałem jak oni jeździć po całym świecie i grać koncerty. Dlatego miałem poczucie, że skoro spełniam swoje marzenie, nie powinienem narzekać. Podejmowałem więc wyzwanie, jechałem w kolejną i kolejną trasę. (...)

Reklama

Cały wywiad z Wojciechem Mazolewskim w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od czwartku, 26 października.

Zuza Krajewska
Reklama
Reklama
Reklama