Reklama

Gra z gwiazdami światowego formatu, u najlepszych reżyserów, za swoje role zbiera międzynarodowe nagrody. Zapytana, kim jest dzisiaj, mówi bez wahania: „Jestem mamą 24 godziny na dobę. To mnie definiuje”. I dodaje: „Aktorstwo to nie jest kariera, tylko sposób na życie”. Weronika Rosati z pasją opowiada Beacie Nowickiej o swoim życiu z córeczką Elizabeth.

Reklama

Weronika Rosati o karierze i macierzyństwie

Kiedy Cię poznałam, miałaś 23 lata, byłaś po świetnej roli Dżemmy w „Pitbullu” Vegi, pełna pasji i nadziei na przyszłość. Minęło 15 lat, właśnie zgarnęłaś nagrodę za główną rolę w filmie „It’s Not Over”, wciąż wyglądasz jak dziewczynka pełna pasji, ale masz już na koncie wiele doświadczeń.

Kiedy miałam 23 lata, moje życie nie było usłane różami i nie wszystko było piękne, łatwe i przyjemne. Przeciwnie. Zawsze było przepełnione sytuacjami ekstremalnymi: wspaniałymi i dramatycznymi. Gram od 16. roku życia, wtedy jeszcze nie istniał internet, ale już narodziło się moje życie medialne, nad którym nie miałam kontroli ani wpływu na to, jak wygląda. Wciąż istnieją dwie osoby: ja prywatna, prawdziwa Weronika Rosati, i ta druga, medialna, która jest tylko wyobrażeniem o mnie, ze mną realną niewiele ma wspólnego. Mam wrażenie, że ludzie próbują ułożyć puzzle, ale tak naprawdę wielu kawałków im brakuje…

…a część w ogóle jest z innego obrazka.

No właśnie. I z tej chaotycznej, niepełnej składanki tworzą „mój” obraz. Ale to nie jestem ja! Wracając do twojego pytania, czuję się tak, jakbym miała dwa życia. Wszystko wywróciło się do góry nogami i zaczął się nowy rozdział. Dziś jestem zupełnie inną osobą. Moment, w którym zaczęło się moje drugie życie, to narodziny córki, a właściwie czas, kiedy byłam w ciąży. Można powiedzieć, że tamta osoba przestała istnieć i narodziła się nowa, która ma inne priorytety, odmienne przeżycia, jedynie podstawowe wartości pozostały te same.

Zobacz też: Córka Weroniki Rosati skończyła 4 lata! Aktorka zdradziła nam, że jak Eli traktowana jest na planach filmowych

MICHAŁ KAR STUDIO

Z czym się wtedy pożegnałaś?

Chciałam powiedzieć, że skończyło się beztroskie życie, ale ja go chyba nigdy nie miałam, bo już jako młoda dziewczyna byłam zdyscyplinowana i pracowita. Moja ambicja i determinacja były moją życiową siłą, w sensie zawodowym. Nigdy nie wiodłam dzikiego życia artystki. Kiedy zaszłam w ciążę, przestałam marzyć o swojej przyszłości, a zaczęłam walczyć o przyszłość dziecka.

Kim jesteś dzisiaj?

Przede wszystkim mamą. Wiem, że to banalna odpowiedź, ale jestem mamą 24 godziny na dobę. To mnie definiuje. Gdybyś spytała moich najbliższych, odpowiedzieliby bez wahania: „Ona jest w 99 procentach mamą, a ten jeden procent przeznacza na całą resztę”. Kiedy mam do wyboru: spędzić weekend z córką czy uczyć się do castingu, wybieram córkę, a uczę się, kiedy ona śpi. Kiedyś rzucałam wszystko, bo granie to była najważniejsza rzecz. Nie kariera, tylko moja praca, pasja. Wciąż kocham ten zawód najbardziej na świecie i chcę go uprawiać do końca życia, ale pracuję mniej. Jestem kobietą dojrzałą, która zmieniła się nie tylko pod wpływem macierzyństwa i nowych przeżyć, ale też pod wpływem czasu.

Może pracujesz mniej, ale z rozmachem. Zagrałaś główną rolę w międzynarodowym filmie z Christopherem Lambertem. Jak się tam znalazłaś?

Wygrałam casting, zdjęcia były przesuwane kilka razy, nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej włosko-szkockiej produkcji. Ostatecznie ustalono, że kręcimy w lecie w Szkocji. To działo się w ubiegłym roku. W tym samym czasie miałam zagrać we francuskim serialu Canal+ jedną z dużych ról. Musiałam wybierać. Intuicyjnie uznałam, że postać, która jest 90 procent czasu na ekranie, będzie ciekawszym wyzwaniem aktorskim, mimo że duży serial, oglądany na całym świecie, mógłby bardziej popchnąć moją karierę do przodu. Zawsze wolałam artystyczne, ambitne projekty niż te, które potencjalnie mogą zapewnić sławę. Postawiłam tylko jeden warunek: moja córka z mamą będą ze mną. Okazało się, że zarówno producent, jak i reżyser mają dzieci w wieku Eli, więc nie było żadnych problemów. Spędziłyśmy tam miesiąc, pracowałam codziennie poza weekendami, wtedy zwiedzałyśmy okoliczne atrakcje. Produkcja wynajęła nam dwa apartamenty w pięknym zamkowym hotelu otoczonym parkiem ze starymi drzewami i fioletowymi rododendronami. Był basen i plac zabaw. Mama z Elą chodziły na długie spacery oglądać zajączki, sarenki i łapać motyle. Ale Ela najbardziej lubiła przyjeżdżać do mnie na plan. Wtedy była zapraszana do tak zwanej reżyserki i czuła się bardzo ważna. Reżyser tak był nią zachwycony, że nagrał małą scenkę z moją mamą, Elą i z Christopherem Lambertem. Nie zdecydowałam się, żeby scena weszła do filmu, ale mamy pamiątkę.

Czytaj też; Weronika Rosati pokazała wnętrza swojego apartamentu w Kalifornii!

Co jeszcze w nowej VIVIE! 10/2022?

Matki i córki. Historie niezwykłych więzi: Szapołowska i Katarzyna, Dudziak i Mika, Kowalska i Ola, Rodowicz i Katarzyna, Malec i Zosia, Marczuk i Ania, Młynarska i Sylwia, Maciąg i Helenka…

Mateusz Stankiewicz/AF Photo


Agnieszka i Piotr Głowaccy z dziećmi. Para popularnych aktorów, rodzice bliźniaków – Idy i Aarona, opowiada o „podwójnym” szczęściu i o dojrzewaniu do miłości jak jabłka.

Robert Wolański

John Porter. Fantastyczny muzyk, najsłynniejszy Walijczyk mieszkający od 46 lat w Polsce mówi: „Jestem lekkim socjopatą”. Dlaczego?

Bartek Wieczorek/ Visual Crafters

A w VIVA! podróże: Elvis zawsze tu jest! Memphis, miasto bluesa, grilla i Presleya. Ale to miasto to znacznie więcej.

Reklama

MICHAŁ KAR STUDIO
Reklama
Reklama
Reklama