Magda Mołek jest jedną najpopularniejszych polskich dziennikarek. Poza pracą poświęca się macierzyństwu. To dla niej najważniejsza rola. Magda Mołek doczekała się dwójki pociech: Henryka i Stefana. Nie ukrywa, że pogodzenie życia zawodowego i prywatnego bywa trudne, ale ważne jest odnalezienie złotego środka. Swoimi przemyśleniami gwiazda podzieliła się z fanami za pośrednictwem mediów społecznościowych. „Teraz to ja się cieszę, gdy uda mi się usiąść, otworzyć książkę, dobrnąć do 6. strony i nie usłyszeć „Mamoooooooo”, pisała.

Reklama

Magda Mołek o macierzyństwie

Magda Mołek nigdy nie wierzyła w idealizowaną wersję macierzyństwa i sama stara mówić się o tych głośno. Nie lukruje rzeczywistości. Gwiazda zdawała sobie sprawę, że spotka na swojej drodze wiele trudów i wyrzeczeń, którym będzie musiała stawić czoła. Macierzyństwo to fascynująca, piękna a zarazem wymagająca podróż.

Zobacz też: Magda Mołek po raz pierwszy tak szczerze o swoim prywatnym świecie!

,,Poczułam, co to znaczy być matką na 100% wtedy, jak urodziłam drugie dziecko. Przy pierwszym to jednak miałam wrażenie, że odpoczywam, a jak pojawiło się drugie, to nagle zrozumiałam, co to znaczy, że wszystko wali ci się na głowę. Po trzech miesiącach od narodzin mojego drugiego syna powiedziałam do swojej mamy: ,,Mamo albo mi pomożesz, albo umrę, bo nie daję rady”, wspominała w jednym z wywiadów.

Niedawno dziennikarka zamieściła w sieci wpis, w którym przyznaje, że cieszy się każdą wolną chwilą.

Zobacz także

„Dawno dawno temu, kiedy na świecie nie było jeszcze moich dzieci, czytanie książek na urlopie - jedna za drugą, po nocach, na plaży, przy posiłku (!) - to była oczywista oczywistość. Teraz to ja się cieszę, gdy uda mi się usiąść, otworzyć książkę, dobrnąć do 6. strony i nie usłyszeć „Mamoooooooo” No, ale są takie książki, których czytanie jakoś magicznie przesuwa w czasie reakcję na to „Mamooooo”, bo po prostu pożerają. Tak, one mnie, albo ja je, wszystko jedno”, pisała na Instagramie.

Magda Mołek w wychowaniu pociech może liczyć na ogromne wsparcie bliskich. „Prawda jest taka, że poprosiłam o pomoc i moją mamę, i teściową. Mamy też nianię. Inaczej macierzyństwo wykluczyłoby mnie z życia zawodowego. Mojego męża też, bo oboje mamy swój zawodowy, trudny świat. A ja kocham swoją pracę i nie umiem bez niej żyć”, mówiła nam w 2019 roku.

„Ostatecznie jednak chcę, żeby moje dzieci miały normalny dom. One nie kojarzą mnie z pracą, dla nich jestem tą mamą, która lubi zupę pomidorową. To ta mama, z którą też możesz porozmawiać. Zależy mi na tym, żeby dawać im czas pełny jakości”, dodała w rozmowie z naszą dziennikarką Beatą Nowicką.

Magda Mołek w wywiadzie dla VIVY! o macierzyństwie

,,Kiedy na świecie pojawił się mój młodszy syn, zrozumiałam, że bycie mamą jedynaka to rozkosz. Rok temu wsiadłam na rollercoaster i nie było czasu zapiąć pasów (śmiech). Moje dzieci to żywe srebro, ciekawe świata", mówiła. Przypominamy fragmenty wywiadu z 2019 roku:

One są asertywne i pewne siebie, my byłyśmy ułożone i karne.

Moja mama do dzisiaj wspomina, jakim byłam grzecznym dzieckiem. Ponoć tylko spałam i jadłam, a jak się budziłam, to z uśmiechem i grzecznie czekałam, aż ktoś to zauważy. Moi chłopcy są charakterni. Pozwalam im wszystkiego doświadczać, szukać, nabić sobie guza. To jest w rodzicielstwie trudniejsze niż ograniczanie, bo muszę sama wyzbyć się strachu, że się coś stanie. Ja byłam wychowywana według zasady: „Jesteś dziewczynką, masz być mądrzejsza”, co oznaczało „grzeczniejsza”. Nie pasowało mi to, buntowałam się, ale tylko wewnętrznie. Kiedy wyprowadziłam się z domu rodzinnego, wszystko sobie odbiłam (śmiech). Robiłam to, czego nie wypada, szłam pod prąd, stawiałam na swoim i czułam, że żyję.

Ile miałaś wtedy lat?

Dziewiętnaście. Miałam wyjechać z mojej Legnicy do pracy w telewizji we Wrocławiu i spytałam mamę, czy mi pozwoli. Rok wcześniej zmarł mój ukochany tata, ja i moi dwaj bracia zostaliśmy z mamą sami, zawalił nam się świat, więc opuszczanie rodziny w tej sytuacji wydawało mi się nie fair. Ale mama powiedziała: „Rób, jak uważasz”. To było zdanie, które już zawsze mi towarzyszyło. Mama dała mi wolność, pozwoliła wziąć za siebie odpowiedzialność. We Wrocławiu zaczęłam nowy etap w życiu.

Co pamiętasz z tych początków?

Zadebiutowałam w redakcji informacyjnej lokalnej telewizji, przychodziliśmy do pracy na dziewiątą rano, a wychodziliśmy po ostatnim wieczornym wydaniu programu newsowego. Na dodatek na pierwszym roku studiowałam zaocznie ekonomię w Zielonej Górze, potem przeniosłam się na prawo na Uniwersytecie Wrocławskim, ale szybko pozbyłam się złudzeń, że zostanę prawnikiem. Te dojazdy na uczelnię w Zielonej Górze były horrorem. Mówię to głośno, bo doceniam wysiłki młodych ludzi, którzy, tak ja kiedyś, łączą pracę z nauką. Więc wyobraź sobie, że pracujesz od poniedziałku do piątku po kilkanaście godzin, w piątek wieczorem wsiadasz w ostatni pociąg do Legnicy, śpisz cztery godziny, bo o piątej nad ranem już pędzisz autem do Zielonej Góry. Zajęcia są w sobotę i niedzielę, więc wracasz ostatnim pociągiem do Wrocławia, żeby o szóstej rano w poniedziałek wstać do pracy. To jest możliwe tylko, jak masz 20 lat (śmiech).

Przeczytaj: Magda Mołek: „W tym roku pierwszy raz w życiu płakałam ze zmęczenia. Czułam się bezsilna”

Reklama

Dzisiaj masz inne wyzwania.

Ten rok był podwójnie trudny i rodzinnie, i zawodowo. Mój mąż pisał książkę naukową, zresztą na bardzo aktualny temat: o mechanizmach ochrony praworządności, jednocześnie nie rezygnował ze swojej pracy zawodowej, więc ciężar spraw codziennych spadł na mnie. Oczywiste było to, że mu pomogę. Poczułam na własnej skórze, na szczęście chwilowo, czym jest rodzicielstwo w pojedynkę. Pewnie kiedy za 20 lat spojrzę na to tak, jak na moje wyczyny z młodości, też będę zastanawiać się, skąd ja miałam tyle siły? My, kobiety, jesteśmy po prostu niesamowite.

Reklama
Reklama
Reklama