Tomasz Sekielski walczy o życie! Dziennikarz chce schudnąć 100 kilogramów
Nam opowiedział o swoich motywacjach i zdradził sekret diety
- Krystyna Pytlakowska
Niedawno zapowiedział, że musi schudnąć 100 kilogramów, by żyć. Dlaczego podjął tak radykalną decyzję? Jak zamierza tego dokonać? Czy jest gotowy na tak ogromny wysiłek i wyrzeczenia? O tym Tomasz Sekielski opowiedział w szczerej rozmowie z Krystyną Pytlakowską.
Krystyna Pytlakowska: Zdecydował się pan na odchudzanie…
Tomasz Sekielski: Tak, bo przy takiej wadze jak moja człowiek nigdy nie czuje się dobrze. Taka nadwaga jest niebezpieczna dla zdrowia i życia.
To ile pan waży?
Gdy podejmowałem te decyzje, to ważyłem sto osiemdziesiąt pięć kilo. Wiedziałem, że jak nie wezmę się za siebie na poważnie, po prostu skracam sobie życie.
Lekarze panu kazali?
Nie, podjąłem tę decyzję sam.
A w dodatku ogłosił pan to publicznie w internecie. Dlaczego?
Podjąłem zobowiązanie wobec wszystkich, którzy przeczytali mój post. Prawdę mówiąc chciałem mieć bicz nad głową. Natomiast nie podejrzewałem, że dostanę od obcych ludzi tyle wsparcia i tyle słów życzących mi odwagi i żebym się trzymał. Pisali i piszą do mnie, że pod moim wpływem też zaczęli się odchudzać. Właściwie powstał cały ruch na rzecz odchudzania, co mnie bardzo cieszy. Spodziewałem się hejtu, krytyki. Tymczasem nikt mnie nie hejtował. Uznałem więc, że odchudzanie można przeprowadzać publicznie (śmiech).
Ale to nie była łatwa decyzja, sama odchudzałam się kilka razy.
Decyzja nie jest łatwa, bo trudno ją realizować. Najważniejsze to konsekwentnie trzymać się diety, ruszać się, ćwiczyć. To zmiana dotycząca całego stylu życia i długofalowa. Bo nie przyniesie efektów w miesiąc lub dwa. Jeżeli już to trzeba czekać dwa lata. Taki sobie rozpisałem plan.
A ile chciałby pan ważyć?
Osiemdziesiąt pięć, góra dziewięćdziesiąt kilogramów. Przede mną więc długa droga, ale dzięki temu, że ogłosiłem to publicznie, mam dodatkową mobilizację.
Jak pan szukał odpowiedniej diety?
Ja już w swoim życiu przećwiczyłem większość z tych diet. Nie jest więc to żadna dieta cud. Całkiem zrezygnowałem z mięsa, ale już wcześniej przechodziłem przez okresy niejedzenia go. Białko uzupełniam roślinami, jem też ryby, jajka i twaróg. Moje posiłki są zbilansowane. No i główne zalecenie, to jeść mniej. I cały czas funkcjonować na deficycie kalorii. W połączeniu z ruchem ma to przynieść spodziewane efekty.
Nadal pan mieszka w lesie?
Mieszkam w lesie, miejsc do spacerów mam więc aż nadto. Ale też bywam często w Warszawie a tu chodzę na basen i ćwiczenia. W lesie natomiast mam psy, które wyprowadzają mnie na spacery. Mam więc odpowiednią ilość ruchu.
A jak pan żył przed dietą, wylegiwał się pan w łóżku do południa?
Nie, ale dużo czasu spędzałem przed komputerem, na montażu, w podróżach. Odżywiałem się nieregularnie i to śmieciowym jedzeniem. Poza tym potrafiłem przez cały dzień nic nie jeść a wieczorem wszystko, co w lodówce, było moje. No i jeszcze w sytuacjach stresowych a takich w moim życiu zawodowym nie brakuje, zajadam ten stres. Mogę wtedy zjeść bardzo dużo.
Jakie są te najbardziej stresujące momenty?
Mój zawód to właściwie jedno pasmo stresów. Gdy przeprowadzam jakieś śledztwo albo gdy jadę w rejony konfliktów zbrojnych, trudno tu wyłonić jedno wydarzenie, które wpływałoby na zwiększenie mojej wagi. Ja po prostu cały czas dużo jadłem i kupowałem coraz większe ubrania.
Zdarzały mi się też sytuacje, kiedy przestrzegałem przez pół roku rygorystycznie diety i chudłem, ale później wracałem do starych nawyków. Waga wracała i zabawa rozpoczynała się od początku.
A ile teraz pan schudł?
Zważę się dopiero za dwa tygodnie, ale jeszcze nie widzę efektów po ubraniach. Jak mówię - efekt nie jest natychmiastowy.
Kto pana wspiera w tym przedsięwzięciu?
Głównie Łukasz Graff – założyciel akademii triatlonu. Jemu się marzy, że gdy odzyskam formę, będę mógł zaliczyć triatlon. Ale ja chcę przede wszystkim schudnąć i zmienić na stałe moje nawyki. Poza tym wspiera mnie rodzina, żona, dzieci, rodzice. Wszyscy liczą na to, że mi się uda i trzymają za mnie kciuki. Bo wiedzą, że to walka o moje zdrowie i życie.
Wszyscy chcieliby, żeby pan żył jak najdłużej i robił swoje ciekawe programy. Co pan dzisiaj jadł na przykład?
Na śniadanie trzy łyżeczki płatków owsianych i następne trzy żytnich zalanych wodą. Do tego kilka rodzynek i kilka rozdrobnionych orzechów włoskich. Na drugie śniadanie była przekąska z selera naciowego i koktajl warzywny. Ja bardzo lubię seler. I w ogóle lubię wszystko poza brukselką.
Mam taką teorię, że ludzie, którzy lubią jeść, cieszą się życiem i są bardzo pogodni.
Tak, ale ja straciłem umiar. Teraz, kiedy jestem głodny, jem surową marchewkę czy właśnie pogryzam selera.
A jak dbać o dietę poza domem?
Trzeba przygotować jedzenie do pojemniczków i zabrać ze sobą. Mogę też na obiad zjeść sałatkę z tuńczykiem w sosie własnym. W każdej restauracji mogą coś takiego przyrządzić. A puszkę tuńczyka wożę ze sobą.
A jak jest pan bardzo, bardzo głodny?
To oprócz marchewki przegryzam kilka orzechów. No i ten seler jest rewelacyjny.
Odchudzanie często wpędza ludzi w depresję. Nie wpada pan w dołek psychiczny?
W dołek to ja wpadałem z powodu mojej wagi, a teraz mam dobrą motywację i wiem, że robię coś dla mnie ważnego. A gdy zaczną przychodzić efekty i po ubraniach będę wiedział, że robię się mniejszy, to będzie powód do radości a nie depresji.
Wobec tego wszyscy życzymy panu wytrwałości. I czekamy na pana świetne filmy i programy.
Właśnie kończę montaż filmu o pedofilii w polskim kościele. Jego premiera będzie jedenastego maja na YouTube. I pracuję nad dokumentacją do filmu o aferze SKOK. A jesienią mam zamiar napisać trzecią cześć mojej powieści sensacyjnej. No i kilka razy w miesiącu prowadzę w Onecie poranne audycje jako kierowca, który rozmawia ze swoimi pasażerami.
Praca wpływa na pana dobre samopoczucie pod warunkiem, że nie pogryza pan ciasteczek w jej trakcie.
Na szczęście nie przepadam za słodyczami i za to dziękuję opatrzności
1 z 7
Tomasz Sekielski chce schudnąć 100 kilogramów. Tak dziennikarz wyglądał 15 grudnia 2004 roku (tu w towarzystwie Wiktora Batera).
5 z 7
Tak Tomasz Sekielski wyglądał 10 stycznia 2013 roku. Jak widać, w ciągu trzech lat znacznie przytył.
7 z 7
Mimo że w 2016 roku dziennikarzowi udało się zrzucić sporo kilogramów, w kolejnych dwóch latach ponownie przytył. Tak Tomasz Sekielski wyglądał 25 września 2018 roku. Gdy podjął decyzję o odchudzaniu, ważył 180 kilogramów!