Przeszli długą drogę, by być w tym miejscu, zawalczyli o swój związek. Nie poddawali się, choć nawet najbliżsi nie wierzyli, że uda im się zbudować trwałą relację. ,,Na początku popełnialiśmy błąd, że chcieliśmy ofertę uszyć pod siebie. Próbowaliśmy tę drugą osobę ulepić na swoją modłę. A poza tym próbowaliśmy też pokazać sobie nawzajem, jacy to nie jesteśmy wspaniali, a tak naprawdę udawaliśmy kogoś, kim nie byliśmy", mówi Tomasz Jakubiak w rozmowie z Katarzyną Piątkowską. Zakochani podkreślają, że są przykładem na to, że nie ma żadnej reguły na znalezienie miłości.

Reklama

Anastazja i Tomasz Jakubiak mają za sobą burzliwe momenty i dziś wiedzą jedno, że łatwiej wychodzi się z nich przy wsparciu drugiej osoby. Kochają się, stoją za sobą murem. I wbrew przewidywaniom niektórych osób, stworzyli związek oparty na przyjaźni i miłości. Mają to, co najważniejsze - siebie. Ulubieniec widzów w rozmowie z VIVĄ! podkreślił, że wiele zawdzięcza ukochanej i synkowi. "Anastazja mnie uratowała", wyznał Tomasz Jakubiak. W trudnym dla kucharza czasie, najbliżsi są jego oparciem. "Moja Anastazja jest zaangażowana w 100 proc., to ona na początku walczyła bardziej ode mnie, ja się na początku wycofałem", mówił wczoraj w rozmowie z Dorotą Wellman.

Przypominamy fragment archiwalnego wywiadu pary. [Ostatnia aktualizacja: 29.09.2024 rok].

Anastazja i Tomasz Jakubiak o miłości i rodzinnym szczęściu

Jak więc Wam się udało w ogóle przetrwać tyle czasu?

Tomek: Dzięki terapii.

Anastazja: Po prostu postanowiliśmy, że się nie poddamy.

Zobacz także

Tomek: I jestem nam obojgu za to bardzo wdzięczny. Poszliśmy na terapię z założeniem, żeby nie napinać się na bycie parą, ale na to, żebyśmy nauczyli się być przyjaciółmi i w pełnej odpowiedzialności razem wychowywali syna.

Anastazja: Poszliśmy do psychologa nie po to, żeby pomógł nam się w sobie zakochać, tylko po to, żebyśmy nauczyli się, jak wychować dziecko w takich okolicznościach. Wiesz, uwielbiam wyzwania. Mam fioła na tym punkcie. A sytuacja, w jakiej się oboje znaleźliśmy, gdy na pierwszej randce zaszłam w ciążę, stała się dla mnie właśnie wyzwaniem. Najpierw bardzo bałam się zostać samotną matką. Codziennie płakałam. Nie potrafiłam sobie tego wszystkiego poukładać. I skreśliłam Tomka. Gdy odezwał się do mnie po trzech miesiącach, że może byśmy spróbowali uporządkować nasze życie, pomyślałam: dlaczego nie? Nic nie tracę, a mogę tylko zyskać ojca dla swojego syna.

Początki nie były łatwe, bo jeszcze dodatkowo spadła na Was fala hejtu.

Tomek: Tak, mówiono, że Anastazja jest zła, bo rozbiła mój związek. A prawda jest taka, że gdy się spotkaliśmy, oboje byliśmy wolni. Hejt to był duży, choć nie nasz największy problem. Jednocześnie, gdy okazało się, że Anastazja jest w ciąży, straciłem źródło dochodu, bo mój inwestor zrobił mnie w balona. Miesiąc później zaczęła się pandemia, więc nie miałem szans na zarobek. Zresztą z pieniędzmi zawsze byłem na bakier, bo nie ma co ukrywać, jestem lekkoduchem. Ale wtedy naprawdę nie mieliśmy nic. Co prawda Anastazja miała mieszkanie, ale ono było w stanie deweloperskim. Nie mieliśmy pieniędzy na wózek i na fotelik dla dziecka, a co dopiero na wykończenie mieszkania. Pomieszkiwaliśmy kątem u przyjaciół i rodziny.

Anastazja: Na Jarmarku Dominikańskim Jakubiak z telewizji z dwutygodniowym niemowlakiem na ręku sprzedawał bagietki, żeby mieć na życie.

Czytaj też: Ich miłość zaczęła się od ciąży. Tomasz Jakubiak i jego żona świata poza sobą nie widzą

JAM35.jpg
Olga Majrowska

Niejeden by się poddał.

Tomek: To możliwe. Wydaje mi się, że punktem zwrotnym w naszym życiu był wypadek samochodowy Anastazji, jakiemu uległa w piątym miesiącu ciąży. Walczyła o życie swoje i naszego synka. Wtedy zrozumiałem, że chcę, żebyśmy stworzyli rodzinę. Wcześniej, może nie to, że byliśmy emocjonalnie niedojrzali, ale trudno nam było mówić o swoich emocjach, wyrażać potrzeby.

Anastazja: Dotarło do mnie, że dziecko jest dla mnie najważniejsze i tylko ono się liczy.

Myślałam, że jesteście przykładem na to, że jest jak w piosence Seweryna Krajewskiego „Wielka miłość nie wybiera, czy jej chcemy, nie pyta nas wcale”.

Tomek: Od początku był między nami pociąg seksualny, ale miłości pomogliśmy. Dokładnie pamiętam moment, kiedy wiedziałem już, że zakochałem się w Anastazji. To było po roku znajomości, gdy pojechaliśmy do Toskanii. Raczej jesteśmy przykładem na to, że nie ma żadnej reguły na znalezienie miłości. My najpierw zrobiliśmy dziecko, a potem nastąpiło wszystko inne.

Anastazja: Najpierw się zaprzyjaźniliśmy.

Musieliście nauczyć się być nie tylko rodzicami, ale też partnerami.

Anastazja: Nawet nasi bliscy mówili, że na pewno nam się nie uda i jesteśmy skazani na porażkę.

Tomek: Całe życie obawiałem się silnych kobiet. Anastazja jest pierwszą, którą tak blisko dopuściłem do siebie. To był chyba klucz do sukcesu. Potrzebowałem takiej kobiety jak ona, ale nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak bardzo jest mi to potrzebne. Nazywam naszą rodzinę „gangiem”, bo my jesteśmy jak taki podwórkowy gang. Byliśmy jak chłopaki, które się ciągają za włosy, a przeszliśmy w naprawdę fajną relację. Uważam, że Anastazja mnie uratowała.

Przed czym?

Tomek: Prawdopodobnie przed kataklizmem, który nadciągał. To był zły moment, bo zostałem bez knajpy i bez pracy. Ale dobry, żeby robić głupie rzeczy. Byłem trudnym gościem i miałem ostry zakręt w życiu. Anastazja i ciąża okazały się dla mnie zbawieniem i największą motywacją, żeby zmienić życie.

Anastazja: Dla mnie zresztą też. Zostaliśmy wyrwani z letargu. Z ciężkiego snu, w którym tkwiliśmy bez możliwości obudzenia się.

Tomek: Może czasem z takiej głębokiej d… lepiej wychodzi się we dwoje?

Reklama

Zobacz też:Tomasz Jakubiak zmaga się rzadką odmianą nowotworu. „Występuje u niecałego procenta ludzi na świecie”

imgH5c4l9-38b0f88
Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama