Reklama

Od kiedy córka Piotra Jaconia Wiktoria zrobiła coming out, dała mu zielone światło do mówienia o sobie. Dziennikarz mówi, że wszystko co robi publicznie w sprawie osób transpłciowych robi po konsultacjach z Wiktorią. Jego córka wierzy, że jej tata ma narzędzia, by sprawić, że rzeczywistość osób transpłciowych dzięki temu się zmieni. Gdy jednak mówi się o osobach transpłciowych mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że to nie chodzi tylko o „główną” osobę, ale o całą jej rodzinę.

Reklama

Katarzyna Piątkowska: Wywiady, reportaż, książka „My, trans”, którą niedawno wydałeś, są też dla Ciebie rodzajem terapii?

Piotr Jacoń: Tak, ponieważ wszystkie te rzeczy zmuszają mnie do przemyśleń i do poukładania sobie w głowie. Idąc na wywiad z tobą, też sobie dużo rzeczy musiałem przemyśleć. Zastanawiałem się, jakie zadasz pytania, jakich mogę udzielić odpowiedzi. W tym temacie nie mogę iść na żywioł. Wydaje mi się, że dzięki temu szybciej niż inni udaje mi się rozkminić pewne sprawy. Poza tym poczułem na własnej skórze, że jak się o tym wszystkim mówi, to jest trochę łatwiej.

Myślałam, że może jednak być trudniej z powodu hejtu, który na każdym kroku się wylewa.

Na szczęście cały czas czuję, że jednak jesteśmy na fali. Negatywne opinie zostawiamy bez komentarza, bo nie ma co z nimi dyskutować. Wiadomo, po co ktoś to robi – po to, żeby zranić. Na szczęście więcej jednak ludzi nas wspiera. Po wywiadzie, którego udzieliłem w „Replice”, relacja zwrotna była zdecydowanie pozytywna, a wyoutowanie dało mi spokój. Ja się nie boję być na linii strzału, bo co można mi zarzucić? Że kocham swoje dziecko? Że je wspieram? Może dlatego trudniej jest we mnie uderzyć. Na szczęście Wiktoria ma wsparcie w nas i całej rodzinie. A wiem, że bywa różnie. Znam historie, że rodzice wspierają transpłciowe dziecko, a reszta rodziny już nie.

Czytaj także: Piotr Jacoń o coming oucie córki: „Przechodziłem pewien rodzaj żałoby”

Mateusz Stankiewicz/SameSame

Jest jeszcze Wasza młodsza córka Helena, o którą musicie się zatroszczyć.

Akceptacja ze strony naszej młodszej córki Heli przyszła z czasem. Był to długi proces, który dalej trwa. W jej przypadku – tak ona o tym mówi – była to żałoba po utracie rodzeństwa, ale również najlepszego przyjaciela... Teraz obie z Wiktorią budują swoje relacje na nowo.

Podobnie jak dziadkowie.

Zaproponowaliśmy Wiktorii, żeby reszcie członków rodziny też powiedziała sama. Uznaliśmy, że to jest komunikat o tak wielkiej wadze, że dobrze jest otrzymać go z pierwszej ręki. Jak dziadkowie usłyszeli to od Wiktorii, to po prostu rozmawiali z Wiktorią. Gdybyśmy my to im przekazali, rozmawialiby o Wiktorii i to wydłużyłoby proces akceptacji. A ludzie potrzebują prostych komunikatów. Jak się kombinuje, to się komplikuje.

Czego Cię historia Twojej rodziny nauczyła?

Przede wszystkim tego, że nie warto stereotypowo patrzeć na świat. Nauczyłem się otwartości, a to oznacza, że każdego dnia muszę mierzyć się ze światem na nowo. I jestem gotowy na to, że coś będę musiał znowu przedefiniować. Nieraz już to zrobiłem. Jak teraz patrzę na siebie z przeszłości, to widzę, że ta moja otwartość była dość… zamknięta, ograniczona. Teraz jestem bardziej wyczulony na ludzkie potrzeby, na słowa, jakich używam. Wydawało mi się też, co już mówiłem, że dużo wiem. A teraz jestem na etapie, że wiem, ale chętnie się jeszcze czegoś nowego dowiem, dopytam, nauczę. Poza tym mam obok siebie młodą kobietę, która codziennie walczy o swoją niepodległość. Nasiąkam jej siłą. Nie wiedziałem, że sam potrafię być tak silny.

Czytaj także: Córka Piotra Jaconia musiała pozwać rodziców. Na sali rozpraw targały nią silne emocje

Cały wywiad z Piotrem Jaconiem w nowym wydaniu magazynu VIVA! Numer dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 13 stycznia.

Reklama

Mateusz Stankiewicz/SameSame

Reklama
Reklama
Reklama