Aktorka pełna tajemnic. Pokonała chorobę. Zagrała u boku Stathama. Agata Buzek kończy dziś 40 lat!
- Olga Figaszewska
1 z 6
Agata Buzek to jedna z najbardziej tajemniczych polskich aktorek. Recenzenci mówią o niej "hipnotyzująca". W swojej grze aktorskiej zdumiewa nieoczywistością. Pierwszy raz, zupełnie przez przypadek, zadebiutowała na dużym ekranie w filmie Roberta Glińskiego „Kochaj i rób co chcesz”. Jej charakterystyczny wygląd od razu zwrócił uwagę producenta. Od początku swojej kariery - skromna. Nie lubi przepychu, rzadko bywa na imprezach. W dzieciństwie, zmagała się z poważną chorobą (ziarnica złośliwa), pokonała ją i dogoniła własne marzenia.
Czy ktokolwiek w tamtym momencie, przypuszczałby, ze ta pogodna i pewna siebie dziewczyna zbierze tyle nagród i nominacji (na przykład za swoją pierwszoplanową rolę w filmie „Rewers”), zagra w „Zemście”, „Wiedźminie”, a także podbije serca widzów u boku Jasona Statham’a w filmie „Koliber”?
Dziś na stałe mieszka w Paryżu i pracuje w jednym z najlepszych teatrów.
Dziś Agata Buzek, kończy 40 lat!
Z tej okazji, przypominamy jedne z jej pierwszych sesji zdjęciowych, sprzed 15 lat oraz fragmenty wywiadów z aktorką. O czym marzyła? Czego się bała? Czy łatwo było jej się odnaleźć w jednej z ról - córki premiera?
W pierwszym udzielonym wywiadzie dla VIVY! w 1998 r., zapytana przez Hannę Wolską o to, czego się boi, opowiedziała: „Samotności. To jedyna rzecz, która mnie w życiu przeraża. Nigdy jeszcze jej nie znalazłam. Wydaje mi się, ze mam tylu znajomych, ze samotność jest niemożliwa, dlatego o tym nie myślę”.
- Dlaczego wybrałaś aktorstwo?
Agata Buzek: Odkąd pamiętam, chciałam być aktorką. Może mam to w genach po tatusiu, może dlatego, że aktorką była żona brata mojego pradziadka. W tym zawiedzie pociąga mnie wszystko: możliwość wcielania się w inne postacie, sława, styl życia.
- Jak na Twoją decyzję zareagowali rodzice - poważni ludzie z tytułami naukowymi?
Agata Buzek: Zawsze mnie popierali, słuchali moich wierszyków, pomagali wybierać teksty na egzaminy. Moi rodzice to wprawdzie naukowcy, ale nie są wcale śmiertelnie poważni.
W filmie zagrała osiemnastoletnią Białorusinkę - dziewczynę, która przyjechała do Polski by budować swoją przyszłość. Marzy o karierze artystki. Zapytana o to, czy coś łączy ją coś z odrywaną postacią, opowiedziała: Podobnie jak ona, mam w sobie radość życia, która mi we wszystkim pomaga. Jestem racjonalna, romantyczna, strasznie na mnie działa pogoda, nastrój, muzyka. Wydaje mi się , że jestem też troszkę naiwna. Ludzie mówią, ze jestem za bardzo ufna.
Zobacz też: „Moje ciało jest zawodne. A jak zemdleję w środku sceny? I co wtedy?”. Agata Buzek oswaja swoje lęki
2 z 6
- Czy nie jesteś trochę zbyt za delikatna, aby być aktorką? Ten zawód wymaga podobno olbrzymiej siły psychicznej.
Agata Buzek: Jestem bardzo silna, choć może na to nie wyglądam. Mam w sobie jakąś pewność, dużo spokoju, poczucie bezpieczeństwa. Bardzo dobrze radzę sobie w kontaktach z ludźmi, chyba nie jetem konfliktowa. Na tym właśnie poleca ten zawód, wszystko robi się z ludźmi, a nie gdzieś po cichutku, w samotności. Pomaga mi też moja spontaniczność, chęć spróbowania wielu rzeczy, zakosztowania życia. Nie boję się nowości, lubię ryzyko, lubię jak coś dzieje. Nie lubię stagnacji, spokoju. Odpowiada mi wymaganie od siebie ciągle nowych rzeczy, nowych umiejętności.
Uważana jest za kopię swojego ojca. Ludzie mijając ją na ulicy, często zwracali uwagę na ich uderzające podobieństwo. Sama Agata, zdradza: "Moi rodzice są do siebie podobni, a ja jestem podobna do nich obojga. Mama jest spokojniejsza i nie pozwala nam się zgubić. Duży palec u nogi mam po Buzkach. Włosy mam po tacie, a wzrost, cerę, karnację - po mamie".
Popularność Jerzego Buzka nie wpływała w tym czasie na rozpoznawalność Agaty. Rzadko była zaczepiana przez przechodniów na ulicach. Nie towarzyszyła jej obstawa ochroniarzy. Oprócz samych warunków mieszkaniowych, angażowaniu się w życie publiczne, nic w jej życiu się nie zmieniło.
Jakie cele sobie stawiała w tamtym okresie życia? Czego poszukiwała?
Agata Buzek: Wiem tylko, że chcę być szczęśliwa. Nie mam precyzyjnie wytyczonej dogi. Wiem, ze chcę skończyć szkołę. Chcę także zagrać w tym włoskim filmie i mieć jak najwięcej czasu dla moich rodziców, dla mojego Rafałka i przyjaciół. Co będzie tą następną rzeczą, celem, który sobie wyznaczę - zobaczymy.
Na pytania Piotra Najsztuba opowiada w wywiadzie z 2001 r.
– Pani jest już dorosła?
Agata Buzek: Pod pewnymi względami tak, pod pewnymi nie.
– A nie boi się Pani zostać osobą kompletnie dorosłą?
Agata Buzek: To straszny los. Wiem. Ale mam szansę nigdy do końca nie wydorośleć.
– Co dziecięcego może Pani ocalić?
Agata Buzek: Trochę naiwności, ciekawości, radości z małych rzeczy. Człowiek – tylko dorosły – jest nudny.
– Czy myśli Pani, że ten, kto już raz kompletnie wydoroślał, może się na powrót zamienić w dziecko?
Może.
– Czy Pani ojciec ma szansę po okresie premierowania znowu trochę być dzieckiem?
Agata Buzek: Myślę, że ma szansę. Człowiek, pod wpływem pracy i problemów, zawsze trochę się zmienia. Jednak jeśli ma dość silną osobowość, to ma „stamtąd” powrót.
– Co jest najprzyjemniejsze w zawodzie aktora?
Agata Buzek: Różnorodność. Co chwilę się robi coś innego.
– A co jest najmniej przyjemne?
Agata Buzek: Pochodna różnorodności, czyli ciągłe układanie terminów. Siedzę bez przerwy z kalendarzem. Spotykamy się wieczorem w domu, wszyscy otwieramy kalendarze. Planujemy wyjazd w sobotę lub niedzielę. Moja siostra jest scenografem, Paweł aktorem, inni wiadomo. Pada propozycja: wyjedśmy w sobotę. „Nie, bo ja mam spektakl”. „No to dobrze, to umówmy się w poniedziałek, poniedziałki mamy wolne”. „Nie”, mówi siostra. „Nie, ja stawiam dekoracje”. I po prostu nic nie można wspólnie zaplanować. Normalni ludzie mają z tym mniej problemów.
3 z 6
Warto było uczyć się w szkole aktorskiej?
Agata Buzek: Różnie o tym myślę.
– Czas stracony?
Agata Buzek: Gdybym zaczęła jeszcze raz, to wykorzystałabym ją dziesięć razy lepiej
– Jakiego życia można się w niej nauczyć?
Agata Buzek: Intensywnego, maksymalnego pod wieloma względami, pracowitego.
– Jest Pani dobrą aktorką?
Agata Buzek: Dość dobrą.
– Skąd takie przekonanie?
Agata Buzek: Z reakcji ludzi. I z tego, co mi mówią, z tego, co czuję wokół siebie. Z mojego poczucia własnej wartości. Widzę, kiedy jestem bardzo niezadowolona z tego, co zrobiłam, a kiedy jestem zadowolona.
– A jaką ma Pani być aktorką w przyszłości?
Agata Buzek: Odważną.
– Co to znaczy?
Agata Buzek: Żebym robiła wszystko maksymalnie. Mówię o tworzeniu jakiejś postaci. Mam dużo wyobraźni, potrafię pracować, zorganizować się. Umiem zaszaleć i zrobić coś dziwnego. Ale cały czas się jeszcze trochę boję, że się wygłupię. I tak naprawdę moim celem jest pozbycie się tego strachu.
– Pani ma kompleksy?
Agata Buzek: Nie mam kompleksów jako takich. Jest kilka rzeczy, których w sobie bardzo nie lubię. Nie lubię tego, że jestem niecierpliwa.
– Krzyczy Pani wtedy ze złości?
Agata Buzek: Nie. Raczej nie krzyczę. Robię się niemiła. Zaczynam mówić takim tonem, jakbym miała do wszystkich o wszystko pretensje. żałuję tego po trzech minutach.
– W miłości też jest Pani niecierpliwa? żeby ona szybciej się spełniała?
Agata Buzek: Nie. Jestem w stanie długo się uczyć, jestem w stanie uczyć się tekstu, jestem w stanie uczyć się słówek z angielskiego. Jestem w stanie czekać na planie. Po prostu siedzę i czekam pięć godzin i nic mnie to nie denerwuje. Nie jestem niecierpliwa życiowo, niecierpliwię się tylko w codziennych kontaktach z ludźmi.
Gryzie mnie to potem przez wiele dni. I myślę sobie: „Może nie powinnam była tak mu odpowiedzieć?”
– Umie Pani przepraszać?
Agata Buzek: Tak, ale nie przychodzi mi to łatwo.
– Czemu?
Agata Buzek: To jest trudne. Trzeba do tego pokory, trzeba do tego świadomości, że się zrobiło coś śle. Otwartości. I trzeba to na dodatek wszystko razem zebrać i powiedzieć komuś prosto w oczy „przepraszam”. Przyznawanie się do błędów nigdy nie jest proste.
4 z 6
– Marzy Pani o tym, by oglądając teatr telewizji, z Panią w roli głównej, szlochały miliony?
Agata Buzek: Oczywiście. Chciałabym zagrać taką jedną rolę, żebym poczuła, że poleciałam... żebym ja miała satysfakcję, a wszyscy się wzruszyli.
– Śni się Pani taka rola?
Agata Buzek: Nie. Mnie się raczej śnią takie... życiowe sytuacje... Mam czasem sny, które się potem dzieją.
– Nie lepiej się ucieszyć, że ma się taki dar?
Agata Buzek: Nie, bo mi się śni dużo złych rzeczy.
– Co jest w tych snach?
Agata Buzek: Horror. Ucieczki, strachy, pożary.
– Ktoś Panią chce zabić?
Agata Buzek: Tak.
– Zabija?
Agata Buzek: Dwa razy mnie zabił.
– Budzi się Pani zaraz po tej śmierci we śnie?
Agata Buzek: Tak. I cieszę się, że się obudziłam. Ale takie sny wpływają na cały mój dzień. Czasem śnią mi się potwornie realne obrazy, że coś się stało komuś z moich bliskich.
– Ojcu?
Agata Buzek: Między innymi. Dziwne rzeczy. Na przykład śniła mi się góra cukru i my na tej górze. Musimy z niej zejść i nie możemy. Tato łamie nogę i ja go próbuję nieść. Też łamię nogę. Koszmar.
– Nie zastanawia się Pani, czy pochwały dla aktorki Buzkówny nie są czasem pochwałami dla premierówny Buzkówny?
Agata Buzek: Rzadko. Raczej ufam ludziom. Ktoś musi mnie naprawdę zawieść, żebym przestała mu ufać. Czasem trafi się ktoś, kto nie ma czystych intencji.
5 z 6
– Zawraca Pani tymi prośbami głowę ojcu?
Agata Buzek: Nie zawsze muszę zawracać głowę ojcu, żeby pomóc.
– Pani jest dobrą córką?
Agata Buzek: Tak.
– Skąd takie przekonanie?
Agata Buzek: Bo za wyjątkiem momentów, kiedy się niecierpliwię, dobrze się rozumiemy. Kocham rodziców i ich szanuję. Jestem z nimi szczera.
– Nie zdarza się Pani okłamywać rodziców?
Agata Buzek: Nie.
– To jest Pani wyjątkowym dzieckiem.
Agata Buzek: Mam wyjątkowych rodziców.
– Czeka Pani na moment, kiedy przestanie być córką premiera?
Agata Buzek: Trochę już tak.
– To będzie oddech ulgi?
Agata Buzek: Niekoniecznie będzie to takie proste. Może nawet trudne. Przyzwyczailiśmy się do tego, że jesteśmy zapraszani na różne imprezy, premiery, bale, że cały czas się coś dzieje, że mieszkamy w tej wielkiej willi, w której co chwilę jest pełno ludzi i mamy możliwość spędzania pięciu dni świąt w 18 osób, że mamy taką łatwość wyjeżdżania za granicę, zwiedzania różnych krajów, że mieszkamy jeszcze ciągle razem, że ktoś nam gotuje. Milion takich rzeczy, takich drobiazgów, z których teraz składa się nasze życie, a bez których bez problemu żyliśmy kiedyś.
– Słyszymy o takich przypadkach, że po 20 latach aktorka się zwierza, że jej największą porażką życiową było to, że nie potrafiła stworzyć prawdziwego domu dla dziecka.
Agata Buzek: Jeśli mam być szczera, to razi mnie takie przypisywanie temu zawodowi jakiś cech szczególnie złych... lub dobrych. Tak samo denerwuje mnie robienie z tego zawodu wielkiej misji, jak i kwintesencji życiowych i emocjonalnych szaleństw. Nie można mówić, że aktor ma jakąś nieprawdopodobną misję, a lekarz to już tylko leczy ludzi. To taka sama nieprawda, jak przypisywanie aktorkom tego, że są gorszymi matkami. Albo że aktorzy częściej niż inni się rozwodzą czy zdradzają. Po prostu o nich się więcej mówi.
6 z 6
– Jak Pani znosi krytyki, epitety, pod adresem ojca?
Agata Buzek: Źle. Bardzo się denerwuję. Nie wiem, czy to nie są jedyne momenty w moim życiu wypełnione nienawiścią.
– Do kogo? Do krytyków?
Agata Buzek: Chyba bardziej do sytuacji, do ogólnego klimatu. Dość rzadko nienawidzę personalnie, chociaż to się zdarza.
– Niekiedy bezradność powoduje agresję. Pani się przytrafia taka agresja?
Agata Buzek: Tak.
– I co się wtedy dzieje?
Agata Buzek: To się zdarza najczęściej jako reakcja na wydarzenia w Sejmie. Mam wtedy ochotę wyjść z domu, iść tam, wejść na trybunę i powiedzieć im wszystkim, co o nich myślę.
– I co im by Pani wtedy powiedziała?
Agata Buzek: Wtedy to mam milion rzeczy do powiedzenia. że to nieprawda, co mówią, że to głupota, że są idioci, że nie mają racji, że tato jest dobry, że tato chce dobrze, a to oni są kretyni. I że nie mają się jak bronić, to go atakują. Teraz mówię ładnymi słowami i spokojnie, ale wtedy tak by nie było.
– Pani nigdy nie zwątpiła w ojca? W jakąś jego decyzję?
Agata Buzek: Nie.
– Czy z perspektywy paru lat uważa Pani, że dobrze zrobił, zostając premierem?
Agata Buzek: Różnie myślę. Czasem myślę, że dużo bym dała za to, żeby nigdy nie został premierem. A czasem myślę, że jest to największe doświadczenie jego życia i że tak naprawdę mógł wreszcie wykorzystać to wszystko, co wie i to, jakim jest człowiekiem. Nie widzę nikogo innego, kto potrafiłby przez cztery lata to wszystko trzymać razem i nie oszaleć.
– Przez premiera straciła Pani trochę ojca?
Agata Buzek: Czasem się tego boję. Ale wierzę, że to, co jest głębokie między nami, nie dało się zabić tylko tym, że przez cztery lata nie mamy dość czasu dla siebie. Kiedy czasem uda nam się jednak usiąść i zamienić kilka zdań, to nie musimy zaczynać od „ładnej pogody”, tylko możemy zacząć od razu od rzeczy głębokich i poważnych.