Reklama

Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan długo walczyli o to, by zostać rodzicami. To był trudny czas, pełen poświęceń. Udało się po trzech latach. Cztery miesiące temu na świecie pojawił się Henio. ,,Zanim pojawił się Henio, przyjaciele mówili mi, że narodziny dziecka są jak piorun. Wszystko się potwierdziło, ale emocje, które temu towarzyszą, trzeba przeżyć samemu. Myślę, że ci, którzy mają dzieci, czują w stu procentach, czym jest te sześć kilogramów szczęścia i miłości. Dziecko sprawia, że stajemy się lepsi", mówi Bacie Nowickiej Radosław Majdan. Jak odnajduje się w roli taty? Sportowiec opowiedział nam także o niezwykłej relacji wypracowanej z synami żony - Stanisławem i Tadeuszem. ,,Zresztą w moim życiu wielokrotnie udowadniałem, że jestem człowiekiem wrażliwym, empatycznym i taki też okazałem się dla Małgosi i jej synów", mówi sportowiec.

Reklama

Kiedy poznałeś Małgosię, Staś i Tadzio byli małymi chłopcami, jeden miał siedem, drugi trzy latka i mieli własnego tatę. Musiałeś odnaleźć się w trudnej sytuacji. Na czym najbardziej Ci zależało?

Radosław: Na tym, żeby mi zaufali, żeby mnie zaakceptowali, bo wiedziałem, że to jest najważniejsze dla Małgosi. Kiedy spotykasz się z kobietą, którą kochasz, to naturalnie zaczynasz kochać jej dzieci. Chyba Tadzio zapytał mnie pierwszy: „Radku, kim ty jesteś dla mnie?”.

Co mu odpowiedziałeś?

Radosław: „Jestem kimś, kto w każdym momencie twojego życia, gdy będziesz miał jakiś problem, będzie służyć ci pomocą”. Nigdy nie starałem się wchodzić w przestrzeń między chłopcami a ich tatą, którego kochają. Nie było tu konfliktu. Poznałem Tadzia jako malutkiego chłopca, wszedłem w nowe obowiązki i świetnie się z tym czułem. Moja obecność w życiu Stasia i Tadzia była definiowana tym, że jestem facetem, który kocha ich mamę i stał się ich przyjacielem. Dzieci z natury są otwarte i szczere. Kiedy okażesz im miłość, wrażliwość, odwdzięczą się tym samym.

Nie można kłamać, grać ani udawać.

Radosław: To podstawa. Zawsze kochałem dzieci, wzruszały mnie, mój brat ma trójkę, moja siostra dwójkę dzieci, miałem z nimi superrelacje. Pewnie dlatego dogadaliśmy się z chłopakami i szybko mnie zaakceptowali. Nawet Małgosia przyznała, że kilka miesięcy drżała na myśl o tym, jak to będzie, kiedy ich poznam. Rozumiem, o co jej chodziło.

Marlena Bielinska/MOVE

O Twoją „reputację”?

Radosław: O to, kim byłem przed poznaniem Małgosi. Sportowcem, który ma dwa nieudane związki na koncie, który nie ma dzieci, który jak był kawalerem, mógł pozwolić sobie na trochę więcej. Była to opinia krzywdząca, ludzie uwielbiają wydawać krytyczne opinie o innych i szufladkować. Nie mogłem pojąć, dlaczego tak trudno ludziom uwierzyć, że mam dobre relacje z dziećmi? Bo byłem piłkarzem, bo kilka razy poszedłem na imprezę, bo… no właśnie, bo co? Dlaczego? Na jakiej podstawie można zawyrokować, czy ktoś jest dobrym materiałem na partnera dla kobiety z dwójką dzieci, czy nie? Myślę, że byłem oceniany bardzo powierzchownie. Zresztą w moim życiu wielokrotnie udowadniałem, że jestem człowiekiem wrażliwym, empatycznym i taki też okazałem się dla Małgosi i jej synów.

Małgorzata: Przez kilka miesięcy nie spałam, myśląc o tym, jak to będzie. Gdy poznaliśmy się z Radziem, moment, w którym się zobaczyliśmy, był momentem, kiedy zrozumieliśmy, że chcemy być razem do końca życia. Zastanawialiśmy się tylko nad tym, jak to wszystko ogarnąć logistycznie. Dla mnie największym stresem była myśl o tym, jak ułożą się relacje Radka z chłopcami. Kiedy w końcu zobaczyłam ich razem, zrozumiałam, że niepotrzebnie odwlekałam tę decyzję. Żaden z nich nie musiał się oswajać, wysilać. To pięknie zadziało się samo, jak z nami. Jakiś czas temu oglądaliśmy stare zdjęcia z wakacji, zrobione tuż po moim rozwodzie z Jackiem. Na zdjęciach jestem ja, moi rodzicie i chłopcy. Tadzio zapytał: „A gdzie jest Radzio?”. Ja na to, że jeszcze wtedy Radzia nie było z nami, nie znaliśmy go. „Jak to? Naprawdę!?” – mój syn był kompletnie zaskoczony. Uświadomiłam sobie wtedy, że on nie pamięta życia sprzed Radzia, dla Tadzia mój mąż istniał zawsze.

Reklama

Cały wywiad w nowej VIVIE! 20/2020 w punktach sprzedaży w całej Polsce od 15 października.

Marlena Bielinska/MOVE
Marlena Bielinska/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama