Małgorzata i Radosław Majdanowie o ślubie
– Od Waszego ślubu minął już rok. Co się zmieniło?
Małgorzata, Radosław: Nic się nie zmieniło.
– Ale chcieliście tego ślubu, był dla Was ważny.
Małgorzata: Bardzo! Tak pięknie go wspominamy. Przed ceremonią długo zastanawialiśmy się, jak powinien wyglądać ten wyjątkowy dla nas dzień.
Radosław: Było kilka pomysłów na ślub i wesele. I musieliśmy wybrać dla nas i dla gości najlepszy.
Małgorzata: Zastanawialiśmy się, czy nie wziąć ślubu w ambasadzie we Francji, ale okazało się, że podczas ceremonii jest bardzo ograniczona liczba osób, które mogłyby nam towarzyszyć, a naszych gości było znacznie więcej. Nie chcieliśmy ograniczać ważnych dla nas ludzi i chcieliśmy, żeby każdy z nich dzielił z nami tę chwilę.
Radosław: Dlatego też postanowiliśmy, że ślub weźmiemy w Polsce. I że nie będzie on kameralny. Poinformowaliśmy wszystkich z dużym wyprzedzeniem, ale miejsce podaliśmy dopiero dzień wcześniej.
Małgorzata: Konstancin okazał się najlepszym miejscem. Piękny pałacyk w samym środku parku, przepiękny ogród i zabytkowe wnętrza… Gdy razem z Radosławem zobaczyliśmy to miejsce, wiedzieliśmy, że inna opcja nie wchodzi w rachubę.
Wszyscy bawiliśmy się do białego rana. Teraz już jesteśmy w trakcie planowania imprezy z okazji naszej pierwszej rocznicy ślubu. Będzie ona mniej oficjalna i zaprosimy na nią jeszcze więcej osób.
– Więc co się polepszyło?
Radosław: Zacząłem gotować (śmiech).
Małgorzata: Nieprawda! Radek w ogóle tego nie robi.
Małgorzata i Radosław Majdanowie – para idealna?
– Kiedy rozmawiałyśmy latem, opowiadałaś mi, jak Twój tata pocieszał Cię, kiedy Ci się w życiu nie układało. Powiedział, że statystycznie to jest po prostu niemożliwe, żeby cały czas było źle. Ale idąc tym tokiem rozumowania…
Małgorzata: …statystycznie jest też podobno niemożliwe, żeby cały czas było dobrze.
Radosław: Kiedy człowiek jest szczęśliwy, myśli czasem o tym, żeby nie przydarzyło się coś złego. Choroba czy coś, na co nie mamy wpływu, z czym sobie nie poradzimy.
Małgorzata: Tylko tego się bardzo boję. Bo poza tym czujemy, że damy sobie radę ze wszystkim. Wiemy na przykład, że nie będziemy cały czas tak dużo pracować, więc teraz póki ta praca jest, cieszymy się i chcemy ją wykonywać. Ale nie mam obaw, że między nami coś się zepsuje. Ja nie wiem, co by się musiało wydarzyć, żeby tak się stało.
– Jesteście spokojni o Waszą relację.
Małgorzata: Bardzo spokojni. Bo to jest tak, jak się dwoje ludzi spotka w odpowiednim wieku, choć wiek to nie wszystko. Liczy się moment, w którym się jest w życiu.
– Mężczyzna z przeszłością, kobieta po przejściach.
Małgorzata: Tak, dokładnie.
Radosław: Tu nie chodzi o wiek. Ważna jest dojrzałość emocjonalna. Oczywiście czasem kłócimy się, to jest normalne. Może wyglądać, że cały czas jesteśmy we wszystkim bardzo zgodni. Na planie naszego nowego programu wiele osób tak nas odbiera.
Małgorzata: Prawda jest taka, Radosław, że my się kłócimy, ale nie obrażamy się na siebie. Szkoda nam na to energii.
– Tak się ładnie mówi, ale przecież czasem są emocje. Chyba że potrafisz je powstrzymać.
Małgorzata: Nie, nie potrafię, tylko że Radosław mnie prawie w ogóle nie denerwuje. Dużo bardziej denerwował na początku niż teraz (śmiech).
Radosław: I vice versa (śmiech).
Małgorzata: Oczywiście zdarzały się chwile, że mieliśmy pewne różnice zdań. Na przykład pokłóciliśmy się kiedyś o Cristiano Ronaldo.
Radosław: A ja go szanuję za to, co osiągnął. Doszedł do tego sam. To jest talent poparty pracą. A ty uważasz, że on jest próżny.
Małgorzata: I znowu zaczynamy ten temat! (śmiech).
– A jednak się kłócicie…
Małgorzata: To jest temat, który często nas angażuje.
– Wiesz, co powiedziała nasza ekipa, kiedy wróciła z sesji w Dubaju? Że dawno nie zdarzyło im się pracować z tak zdyscyplinowanymi gwiazdami. Jesteście teraz na topie, bardzo dużo pracujecie, a nie macie w ogóle gwiazdorskich kaprysów.
Małgorzata: Uwielbiam profesjonalne podejście do pracy. A jeszcze kiedy Radosław jest obok, to w ogóle jest wspaniale. Mój producent, który pracuje ze mną od początku, a teraz przy okazji naszego nowego projektu również z Radkiem, mówi:
„Boże, po co ja się z tobą męczyłem tyle lat, od razu trzeba było wziąć Radzia”, albo kiedy nie ma go obok, a ja się za bardzo „nakręcę” – „Zadzwońcie do Radka, niech jej wytłumaczy”.
– Widziałam Was podczas pracy nad sesją ślubną. Przybiegłaś do redakcji cała zaaferowana, prosto z nagrania w telewizji, w sukni z absurdalnie długim trenem, byłaś jak szalejący żywioł. Przy wyborze zdjęć było mnóstwo emocji, Radosław Cię tonował.
Radosław: Pewne rzeczy są ważniejsze dla kobiet niż dla mężczyzn. Na przykład te zdjęcia. Dla mnie nie musiały być aż tak idealne, ale wiem, że dla Małgosi tak.
Małgorzata: Radosław mi często mówi w różnych sytuacjach: „To nie jest ważne. Tracisz na to energię”. Ja mu wierzę na sto procent. Z reguły ma rację.
Małgorzata i Radosław Majdanowie o pracy
– Funkcjonowanie Waszej rodziny jest dość złożone. Powiedzmy jest sobota rano, ja sobie leżę w łóżku, oglądam Instagram, a tam państwo Majdanowie pozdrawiają z samochodu, bo właśnie jadą gdzieś w Polskę do pracy. W niedzielę też. W międzyczasie sesje, programy. Ciągle w pędzie. To ma być życie gwiazdy?
Małgorzata: To dla nas duża przyjemność, że pracujemy razem, a poza tym dodatkowy plus, że możemy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu razem. Każde z nas ma jednak swoje indywidualne zawodowe obowiązki.
Ja dużo czasu poświęcałam „Projektowi Lady”, teraz swojemu programowi dla TVN Style „W dobrym stylu”, wydaję poradniki. Radosław właśnie wrócił z wyjazdu dla Eurosportu, za chwilę znowu wyjeżdża w związku z nowymi projektami.
Radosław: Obydwoje jesteśmy w zawodowym pędzie, ale nasza praca jest naszą pasją, więc czerpiemy z niej dużą przyjemność. Dużo satysfakcji mam z tego, że stworzyłem markę perfum Vabun. Od maja 2017 roku jestem dyrektorem w Varsovia Apartamenty Jerozolimskie w Warszawie.
To dla mnie duże, ale też bardzo ekscytujące wyzwanie. Często podróżuję po świecie, wiele czasu spędzam w różnych hotelach. Odwiedzanie coraz to nowych miejsc sprawiło, że wiem, co jest ważne z punktu widzenia gościa. Tę wiedzę wykorzystuję w realizacji projektu Varsovia Apartamenty.
Wyszliśmy naprzeciw naszym gościom w hotelu i proponujemy wynajmy długoterminowe po bardzo atrakcyjnych cenach, ale też w bardzo dobrym komforcie. Taki rodzaj hotelu jest świetną alternatywą dla tradycyjnych hoteli.
Małgorzata i Radosław Majdanowie zorganizowani na tip-top
Małgorzata: Albo piekielnych… (śmiech). Podstawą jest dobra organizacja, myślenie z wyprzedzeniem, dyscyplina. Największy problem mieliśmy teraz, kiedy jest początek roku szkolnego i trzeba zapisać chłopców na wszystkie zajęcia. To wymaga mobilizacji całej rodziny. Radosław zapisuje na angielski i odbiera jednego syna, ja jadę na zebranie.
W tym samym czasie ciocia Bożenka odbiera drugiego i zawozi na tenis, potem ja odbieram z tenisa. Nie żyjemy od stycznia do stycznia, tylko od września do września, bo we wrześniu dostajemy rozkład zajęć chłopców na cały rok i ja najpierw to nanoszę na nasz plan, a dopiero do tego dokładamy pracę.
– Radosław, znakomicie się w ten rytm wpasowałeś.
Radosław: Jestem dowodem na to, że żeby dojrzeć do poważnego życia, trzeba swoje przeżyć. Doceniasz to, co masz, i inaczej patrzysz na to, co było kiedyś. Małgosia jest fundamentem naszej rodziny, cementuje ją, przykłada większą wagę do codziennych rytuałów.
Żyjemy bardzo szybko, w sposób bardzo szalony, ale z przyjemnością wracamy do domu, kładziemy się na kanapie, bierzemy kocyk, przytulamy się do siebie.
Małgorzata: To są najprzyjemniejsze chwile. Uwielbiamy wspólnie spędzone weekendy, kiedy nie musimy nic robić. Jemy wspólnie długie śniadanie, idziemy z chłopcami na spacer, jeździmy na rowerach, gramy wspólnie w gry, czytamy…
Radosław: Nie nudzimy się ze sobą, nie nudzimy się w domu. Takie życie jest dobre dla ludzi, którzy mają swoje pasje, są odrębni. Ja się w tym wszystkim czuję zrealizowany i szczęśliwy.
Małgorzata: Ale pytanie dotyczyło dzieci. Wszedłeś w to bez problemu, a oczywiście mogło być inaczej.
Radosław: Wielokrotnie już o tym mówiliśmy. Dla mnie to jest normalne. Mam kobietę, którą kocham, ona ma dwóch wspaniałych synów, ich też kocham i dla mnie to się wszystko ułożyło naturalnie. Nie widzę w tym nic wielkiego.
Małgorzata i Radosław Majdanowie – patchworkowa rodzina
– Tobie może się wydawać, że to jest naturalne, ale jeśli się spojrzy na inne patchworkowe rodziny, bywają ogromne problemy.
Radosław: Proza życia. Rozmawiałem ostatnio z moim znajomym, który miał taki problem, a który zapytał mnie, jak to się stało, że u nas to wszystko wyszło tak płynnie, bezkonfliktowo. Odpowiedziałem: „Ja miałem łatwo, bo oni są wspaniałymi chłopcami”.
Od początku starałem się do nich dotrzeć i żeby chłopcy mnie polubili, ale nie wiedziałem, nie miałem pewności, czy tak będzie, czy nie. Natomiast oni wyszli mi naprzeciw. Zawsze miałem dobre podejście do dzieci. Jestem typem dość empatycznym.
– Jesteś dla nich autorytetem?
Małgorzata: Jest ogromnym wsparciem.
Radosław: Staram się pomagać i być ich przyjacielem. Kiedyś powiedziałem Tadziowi, że jeżeli kiedykolwiek mieliby jakiś problem w życiu, jestem od tego, żeby im pomagać. Żeby zawsze mogli na mnie liczyć i czuli się bezpiecznie.
– Zdarzyło się, że musiałeś któregoś skarcić?
Małgorzata: Ależ oczywiście! I co więcej, wiem, że Radek zrobi to sprawiedliwie i po męsku, bez zbędnych emocji. On ma do nich cierpliwość.
Ja znowu wchodzę na wysokie emocje. Kiedy tak się dzieje, Radosław wstaje, idzie i tłumaczy im. Chłopcy go bardzo słuchają i zależy im na jego zdaniu.
Radosław: Zabawnie jest, jak gdzieś wyjeżdżam. Małgosia dzwoni: „Tadzio jest niegrzeczny. Porozmawiaj z nim. Jesteś na głośnomówiącym. Tadziu! Chodź tutaj!”. Zawsze jak wyjeżdżam, mówię im: „Musicie być grzeczni, ale też jesteście dwoma facetami i musicie zadbać o mamę”.
– Mówią do Ciebie po imieniu?
Radosław: Tak. Mówią do mnie po imieniu.
– To wszystko to pewnie też zasługa porozumienia między Tobą, Małgosiu, a Twoim byłym mężem.
Małgorzata: Podejmując decyzję o rozstaniu, nie chcieliśmy, żeby to miało zły wpływ na dzieci.
– Wszyscy tak mówią, mało komu się udaje.
Małgorzata: Zakładam, że każda strona chce dla dzieci dobrze. I to jest najważniejsze. Nasze rozstanie nigdy nie było dyskutowane przy dzieciach. Staramy się po prostu zakładać dobre intencje drugiej strony.
Radosław: Podoba mi się, jak Małgosia przedstawia tę sytuację chłopcom, i nie ma w tym negatywnych emocji. To jest ważne, ponieważ to, jak mówisz o swojej przeszłości, weryfikuje człowieka.
Małgorzata: Radosław również zawsze próbuje zrozumieć ludzi i ich zachowania. Nauczyłam się tego od niego. Nie oceniam ludzi, ale wcześniej miałam skłonność do szufladkowania pewnych sytuacji.
Małgorzata i Radosław Majdanowie ciągle na topie
– Oboje jesteście oceniani cały czas. Jesteście teraz najpopularniejszą parą w Polsce.
Małgorzata: Łatwo oceniać ludzi, nie wiedząc, co kto przeżył.
Radosław: Ludzie bardzo lubią oceniać innych, nie zagłębiając się w historię ich życia i doświadczenia, które mają na swoim koncie.
Małgorzata: „Projekt Lady” mi to uzmysłowił. Te dziewczyny są często źle traktowane, bez szacunku, tylko dlatego, że się nie tak odezwą. Na przykład Roksana, zwyciężczyni drugiej edycji.
Mama w głębokiej depresji, takiej, że była hospitalizowana, ojciec alkoholik, córki zostały odebrane rodzicom, trafiły do domu dziecka. Takie sytuacje są bardzo trudne i mało kto by się w nich nie pogubił, będąc na jej miejscu. Ten program jest dowodem na to, że nigdy nie należy oceniać książki po okładce.
– W organizacji domowego życia pomaga Wam ciocia Bożenka. W internecie piszą, że Perfekcyjna Pani Domu ma gosposię.
Małgorzata: Nie jest gosposią! Pani Bożenka jest z nami bardzo długo i jest dla nas jak rodzina. Przez te wszystkie lata, od kiedy jest z nami, ani razu nie było sytuacji, żeby powiedziała, że nie może nam pomóc. Ona też widzi, ile pracujemy, i wie, że nie marnujemy czasu. Kiedy ostatnio byliśmy w kinie? Nie mówiąc już o imprezach.
– Nie usłyszeliście nigdy od synów, że za dużo pracujecie?
Małgorzata: W ogóle. Oni zdają sobie sprawę z tego, że po momentach ciągłej pracy przychodzi czas, gdy jestem tylko dla nich. Jestem rodzicem, który chce wiedzieć wszystko. Sprawdzam im książki, zeszyty.
Radosław: Małgosi zależy na ich rozwoju i dba, żeby chłopcy mieli zajęcia dodatkowe, grali w tenisa, uczyli się angielskiego, plastyki. Wykształcenie ma dla niej ogromne znaczenie. Oni mają też swoje zajęcia, są uczeni obowiązkowości, poszukiwania swojej drogi, talentu, który mogą rozwijać.
Grali w piłkę, teraz starszy, Staś, pięknie rysuje, wygrywa konkursy. Ostatnio zrobił z drutu rzeźbę – łasiczkę. Stoi w domu na eksponowanym miejscu.
Małgorzata: Jest piękna. Do tej pory nie wiem, jak on to zrobił. Mój tata nauczył mnie, żeby próbować nowych rzeczy, nawet jeżeli nie do końca jesteśmy do nich przekonani. „Spróbuj, a najwyżej ci nie wyjdzie”, powtarzał. Trzymam się tej zasady i staram się wpajać ją moim synom.
Radosław: Staś to młody chłopak, który chce mieć już trochę niezależności. Minęły już czasy, kiedy na treningu wiązałaś mu buty przy kolegach i ja musiałem cię wyciągać na siłę z szatni.
Małgorzata: I do trenera mówiłam: „Proszę pana” (śmiech).
– A jak się mówi?
Małgorzata, Radosław: Trenerze!
Radosław: Na boisko chciała wchodzić i udzielać rad. „Idę do Stasia, muszę mu coś powiedzieć”. I stanęła za bramką, a ja mówię: „Przestań, chodź tutaj”.
Małgorzata i Radosław Majdanowie o dziecku
– Wracając do pani Bożenki. Podobno dopytuje, kiedy będzie córka.
Radosław: Dowie się o tym zaraz po naszych rodzicach. Jako jedna z pierwszych.
– Co z tą córką?
Radosław: Ciągle słyszymy to pytanie od dziennikarzy.
Małgorzata: I nigdy nikt nie pyta o syna.
Radosław: Płeć nie ma znaczenia. Z synka będziemy się tak samo cieszyć jak z córki.
– Małgosiu, masz obu synów z in vitro.
Małgorzata: Tak. I bardzo źle się czuję z tymi ciągłymi pytaniami od dziennikarzy. Bardzo chcielibyśmy mieć wspólne dziecko, ale zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to ot tak.
– Czyli wbrew temu lekkiemu tonowi, w jakim piszą o tym media, a nawet Tobie samej zdarza się o tym tak mówić, wcale nie traktujesz tego tak lekko. I nie chciałabyś, żeby to miało taki wydźwięk, dobrze zrozumiałam?
Małgorzata: Tak. A zdarza się, że słyszę: „Musisz urodzić trzecie dziecko”.
Radosław: Zobacz, biedronka na szczęście. To znak.
Małgorzata: To mnie stawia w bardzo niezręcznej sytuacji. To są słowa, które dotykają mojej intymności, a ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że to niełatwa sytuacja, próbuję nadać temu lekki ton. A tak naprawdę to jest dla nas bardzo trudne. Procedura in vitro jest skomplikowana, wymaga czasu. Nie chcę, żeby to było poddawane ciągłej dyskusji publicznej.
– Nie ma tu miejsca na żarty.
Małgorzata: Tak. Koniec tematu.
Radosław: Tym bardziej że ostatnio pisano, że między nami są nieporozumienia, bo Małgosia stawia na pracę, a ja nalegam na dziecko.
Małgorzata: Nie było to miłe. Jestem przyzwyczajona do tego, że powstaje wiele nieprawdziwych plotek, i zdaję sobie sprawę, że jestem dość kontrowersyjna w odbiorze, można mnie nie lubić i ja to rozumiem. Ale po co wymyślać przy tym informacje, które mnie ranią?
– Radosław, Małgosia się naprawdę tym nie przejmuje?
Radosław: Tym, co piszą w mediach? Nie, Małgosia ma wysokie poczucie własnej wartości, natomiast to już była przesada. Przedstawiono ją jako osobę, która stawia karierę ponad rodzinę. Ją, która wszystko zrobi dla rodziny!
Małgorzata: Zasugerowanie, że rezygnuję z dziecka, bo wybieram karierę, jest tak nieprawdziwe…
– Nigdy nie mówiłaś o tym w ten sposób.
Radosław: Czasem nie warto. Taka szczerość i otwarcie nie popłaca, bo i tak rykoszetem trafią cię takie artykuły jak ten, o którym mówimy.
Małgorzata i Radosław Majdanowie o rocznicy ślubu
– Mój tata mojej mamie z okazji rocznicy ślubu zawsze gratulował trafnego wyboru. A czego Wy sobie nawzajem życzycie?
Małgorzata: Mnie Radosław zawsze też gratuluje trafnego wyboru, w przypływach czułości mówi do mnie: „No i zobacz, co ty byś beze mnie zrobiła?”.
Radosław: Przede wszystkim życzymy sobie, żeby dalej było tak, jak jest. A ja się cieszę, że dobrze trafiłem, że mam taką cudowną żonę i taką wspaniałą rodzinę. Czuję wdzięczność za to wszystko, co mi życie dało, przy okazji takiego dnia, bo mam świadomość że to święto.
Małgorzata: To już jutro.
– Oczekujesz pierścionka z brylantem?
Małgorzata: Już wiem, co dostanę! Piękny prezent. W ciągu roku robimy sobie raczej skromne prezenty, chyba że na święta. To Radosław rozpoczął ten zwyczaj. Dostałam od niego zegarek w dniu ślubu, byłam bardzo zaskoczona, bo nie wiedziałam, że dostaje się prezenty z tej okazji. Zawsze mówiłam o tym zegarku, ale ponieważ jestem osobą praktyczną, oszczędną…
Radosław: No nie wiem (śmiech).
Małgorzata: Kochanie, teraz po prostu marzyłam dużo odważniej (śmiech).
– Znów zegarek?
Małgorzata: Tak. Radosławowi też kupiłam zegarek.
Małgorzata i Radosław Majdanowie o pieniądzach
– Kto trzyma kasę?
Małgorzata: Mamy jedno wspólne konto. Ale jesteśmy bardzo rozsądni. Mamy świadomość, że edukacja kosztuje, że jeszcze potrwa parę dobrych lat, że nasza praca jest niestabilna, chociaż w dzisiejszych czasach nie ma stabilnej pracy.
Radosław: Nie oszczędzamy na podróżach, ale wiemy też, jaką to ma wartość dla dzieci. Fantastycznie jest, gdy jeździmy po raz pierwszy w miejsca, w których jeszcze nie byliśmy razem. Świat jest piękny i cieszymy się, że możemy go chłopcom pokazać.
Małgorzata: Nie wyobrażam sobie pojechać na wakacje bez rodziny. Jeszcze tyle przed nami. Co jakiś czas rozmawiamy o tym, gdzie chcielibyśmy pojechać, co zobaczyć, jakie miejsca zwiedzić.
Uwielbiam planować, choć teraz to już mnie śmieszy, bo życie mi pokazało, że to różnie wychodzi. Ale nasze najważniejsze plany nie mają nic wspólnego z pracą. Mamy marzenie o dużym domu z ogrodem. Już wiemy dokładnie, jak będzie wyglądał.
Rozmawiała KATARZYNA SIELICKA