Reklama

Po raz pierwszy opowiadają o miłości i niezwykłej więzi, która ich połączyła. Zuzanna Pactwa i Jarosław Bieniuk tworzą szczęśliwy związek. Znają się od dawna. Przez lata nie mieli ze sobą kontaktu. Dwa i pół roku temu ich drogi splotły się ponownie i od tamtej pory są nierozłączni. "Moja miłość jest dojrzała. Wcześniej już kochałem, ale nie jest prawdą, że wielka miłość zdarza się raz w życiu. Mogę jednak powiedzieć, że „miłość po miłości” jest inna, bo i ja jestem inny", mówi Jarosław Bieniuk w rozmowie z Krystyną Pytlakowską. On miał swoje życie tutaj - w Polsce, a Zuzanna Pactwa budowała przyszłość w USA. "Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale ja niespecjalnie interesowałam się tym, co dzieje się w Polsce. Całe moje ówczesne życie toczyło się na drugim końcu świata. Jarka znałam, ale nie śledziłam tego, co się u niego dzieje", dodawała Zuzanna Pactwa. Co mówi nam o swoim zyciu w Ameryce? Czym się zajmuje?

Reklama

Zuzanna Pactwa o życiu w Ameryce, pracy i zainteresowaniach

Jaki był Twój świat w Ameryce?

Zuza: Wyjechałam do Stanów po studiach i żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Uważam, że życie z dala od rodziny daje niesamowitą szkołę i wzmacnia charakter. Dopiero w Stanach zrozumiałam, że powinnam zrobić to wcześniej, odkrywałam ciekawy i piękny świat. Pracowałam, miałam swoje pasje.

Byłaś w Stanach modelką?

Zuza: Tak. Jako 13-latka zaczęłam pracować w Polsce, później pracowałam w showroomach, dla e-commerce, jednak nie czułam, że to moje powołanie. Na studiach zrobiłam przerwę i skupiłam się na nauce. Gdy wyjechałam do USA, wróciłam do zawodu, ale przez te wszystkie lata próbowałam odkryć, co chcę robić. Modeling nie dawał mi stuprocentowej satysfakcji. Podejmowałam się różnych prac, przez chwilę byłam nianią, a później barmanką. Zawsze wychodziłam z założenia, że młodzi ludzie muszą wszystkiego spróbować, bo to kształtuje charakter. Mieszkając już w Stanach, zmieniałam miasta. Chciałam znaleźć to „moje” miejsce. Nowy Jork, Miami, Los Angeles… Każde uczyło mnie czegoś innego. Szukałam siebie i dopiero gdy zamieszkałam w Los Angeles, w mieście, które stawia na życie rodzinne, zrozumiałam, że czegoś mi brakuje, że jestem gotowa, by się związać z kimś na stałe. Wcześniej ceniłam niezależność i ciężko pracowałam, by móc pozwolić sobie na życie, jakie chciałam.

Może dlatego tak spodobałaś się Jarkowi. On lubi kobiety niezależne.

Zuza: Lubiłam i lubię żyć tak, jak mi dyktuje moja osobowość. Lubiłam i lubię podróżować. Wcześniej czułam, że nie jestem gotowa na miłość, chciałam odnaleźć siebie. Kiedy mieszkałam w Los Angeles, odkryłam pasję i zrozumiałam, do czego w życiu zmierzam.

A co jest Twoją pasją? Podobno interesujesz się ezoteryką?

Zuza: Jarek śmieje się, że jestem czarownicą. Ale moją pasją jest tworzenie, moda i fotografia. Lata pracy w zawodzie modelki były dobrym przygotowaniem do tego, co robię teraz, czyli tworzenia ubrań.
Jarek: Zuza stworzyła swoją markę, która jest jej wizytówką – Buy Rise.
Zuza: Życie i podróże mnie inspirują. Sukienki, które tworzę, dobrze oddają moje doświadczenia.
Jarek: To prawda. Sukienki Zuzy bardzo podobają się kobietom i myślę, że to dlatego, że czuć w projektach indywidualne podejście, którego nie da się podrobić.

Czytaj też: Jarosław Bieniuk o ukochanej: „Dawała mi i daje też miejsce na pamięć i miłość do Ani”

Mateusz Stankiewicz

I kiedy byłaś pewna, czego chcesz w życiu, przyjechałaś do Polski na Hel. A Ty, Jarku, wówczas niedawno skończyłeś poprzedni związek…

Jarek: Moje poprzednie relacje zakończyły się dużo wcześniej. To był moment, w którym prawie pogodziłem się z tym, że dopóki dzieci nie podrosną, nie będę budować kolejnego związku. Ale gdy poznałem Zuzę, ta sytuacja mnie zaskoczyła. Zakochałem się. Trzeba było plany układać na nowo. Priorytetem były dla mnie potrzeby dzieci, ale na szczęście od początku byliśmy z Zuzą po tej samej stronie.
[...]

Wasze dusze się połączyły.

Zuza: Można tak powiedzieć. Ja byłam wolną podróżniczka, Alicją w Krainie Czarów. A Jarek miał dom, był ojcem i dużo uwagi poświęcał pracy, budował swoją karierę, która jednocześnie była jego pasją. Wydawał mi się bardzo odpowiedzialny i nie pomyliłam się. Połączyło nas więc to, czego nam samym brakowało, a było w tej drugiej osobie. Jarkowi brakowało oddechu, a mi… Cóż, brakowało mi kogoś, kto by sprowadzał mnie na ziemię.
Jarek: Zrozumiałem, że Zuza ma artystyczną duszę, jest bardziej uduchowiona niż ja. Ja rzeczywiście zawsze mocno stąpałem po ziemi. Intuicyjnie czułem, że potrzebuję oderwania od rutyny.

Wyjechaliście wtedy gdzieś razem?

Zuza: Dużo się już razem napodróżowaliśmy.

Ale na początku zabrałaś Jarka do Ameryki.

Zuza: Tak, dwa razy. Bardzo chciałam pokazać Jarkowi Kalifornię, bo nigdy tam nie był. Zorganizowaliśmy więc wszystko bardzo szybko, bo mogliśmy jechać tylko na dziewięć dni. Pojechaliśmy na pustynię, potem do Vegas i do Joshua Tree. Pokazałam też Jarkowi moje miejsca w Los Angeles i dom, w którym mieszkałam.

Sprawdź też: Zuzanna Pactwa i Jarosław Bieniuk po raz pierwszy o szczególnej miłości i więzi

Zachłysnąłeś się Ameryką Zuzy?

Jarek: Kalifornia jest cudowna. Nie rozważałem jednak, żeby tam na stałe zamieszkać.

A Ty, Zuza, podjęłaś decyzję, że wracasz do Polski?

Jarek: Ona do tej pory jej nie podjęła (śmiech).
Zuza: Czuję się obywatelką świata. Nie mogę przewidzieć, że zamieszkam w jednym miejscu na zawsze. Teraz mieszkamy razem w Trójmieście.
Jarek: Zuza do siódmego roku życia mieszkała w Szwecji. Tam się urodziła. Później przeprowadziła się z rodzicami do Polski, a po studiach mieszkała w Stanach i Meksyku. Mówi w wielu językach – po hiszpańsku, włosku, trochę po szwedzku, angielsku i po polsku. To było dla mnie zaskoczenie.
Zuza: Jarek też zna kilka języków obcych. Chyba najbardziej zaskoczyło mnie, że mówi po turecku. Mam w Turcji znajomych i nagle Jarek odzywa się do nich płynnym tureckim. Byłam pod wrażeniem.

Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Agencji Nieruchomości Golden Key. Willa Sapphire w Marbelli jest dostępna do wynajęcia poprzez stronę www.goldenkey.pl

Reklama

Mateusz Stankiewicz

Mateusz Stankiewicz
Reklama
Reklama
Reklama