"Doceniam każdą minutę". Najbardziej wzruszające cytaty z wywiadów z Anną Przybylską do VIVY!
- OF
1 z 8
Elektryzująca kobieta, świetna aktorka. Kochająca mama trójki dzieciaków. Zagrała w 20 filmach i 8 serialach. Była naturalna i skromna, nie lubiła taniego blichtru, nie bywała na bankietach, unikała ścianek i fotoreporterów. Momentalnie skradła serca widzów, którzy uwielbiali jej poczucie humoru, energię, i głos z charakterystyczną chrypką. Dwa lata temu Anna Przybylska zmarła, pozostawiając rzeszę wiernych fanów i kochającą rodzinę. Aktorka odniosła w życiu wiele sukcesów, ale najbardziej liczyła się dla niej właśnie ona. O karierze, miłości do męża i dzieci chętnie opowiadała w wywiadach.
Z okazji drugiej rocznicy śmierci Ani Przybylskiej, przypominamy najpiękniejsze cytaty z rozmów, które z aktorką przeprowadziła Krystyna Pytlakowska.
Co było dla niej najważniejsze? Jakie miała marzenia? O rodzinie i mężu tak szczerze opowiadała tylko nam.
Polecamy też: Dziś druga rocznica śmierci Anny Przybylskiej. Zobacz niepublikowane dotąd zdjęcia aktorki z VIVY!
2 z 8
Co Anna Przybylska mówiła o rodzinie?
Rodzina zawsze była dla niej priorytetem. Dla najbliższych była zdolna do największych poświęceń.
Ania była dumna ze swojej rodziny, z czułością opowiadała o wspólnej codzienności: "Kiedy Jarek wraca z treningu, w domu może zapomnieć o całym świecie. Kładzie się na kanapie, a dzieciaki po nim baraszkują. Przyglądam się im z poczuciem wielkiego szczęścia, że udało nam się zbudować coś wyjątkowego".
Zapytana przez Krystynę Pytlakowską o szczęśliwe życie, odpowiedziała:
„Gdybym miała trudny charakter, mogłabym odpowiedzieć: „Nie zgadzam się z tobą”. Ale nie powiem tego, bo uważam, że wiele w życiu osiągnęłam. I mam tu na myśli moją rodzinę, moją najpiękniejszą rolę, jaką do tej pory zagrałam. Nigdy to, co stworzyłam zawodowo, nie dorówna temu, że jestem dumną matką trójki dzieci i że to są takie kochane dzieciaki”.
Polecamy też: To już pewne! Powstaje film o życiu, chorobie i śmierci Anny Przybylskiej. Co na to jej rodzina?
3 z 8
Ania Przybylska o tym, co było dla niej ważne
"Kiedyś to była miłość, a teraz odpowiem może banalnie: zdrowie. Kiedy jest zdrowie, to i w miłości idzie bardzo dobrze. I nie mam tu na myśli uczuć do partnera czy dzieci, tylko w ogóle do życia. Ja teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każdą minutę. Zawsze powtarzam mojej córce: „Jeśli rzeczy małe nie będą cię cieszyły, to i duże nigdy nie ucieszą”. Cieszę się więc tymi małymi okruchami, przyrodą, zielenią. Cieszę się, mogąc iść po prostu brzegiem morza, chłonąc jego zapach i całej przyrody, która mnie otacza. Ktoś, kto nie otarł się o pewne ostateczne sprawy, pomyśli, że mówię głupoty".
Jak wpłynął na nią ostatni, najtrudniejszy rok?
"Każdy rok coś w nas zmienia, przynosi coś nowego. Ale ten rok rzeczywiście sprawił, że muszę pogodzić się z pewnymi sprawami, które i tak jeszcze pewnie przede mną. Że nigdy nie będę młodsza na przykład, że nie zamieszkam w Warszawie, że nie będę miała kostki na brzuchu (śmiech). Żartuję oczywiście. A na poważnie, chyba przez ten rok bardzo dojrzałam. Moja wiedza o życiu i o sobie samej stała się głębsza. Wiesz, ja bym bardzo chciała mieć ten rozum, co teraz, kiedy byłam jeszcze bardzo młoda. Wtedy nie umiałam się z czymś tam pogodzić, teraz już potrafię i nie walczę dla samej walki. Tylko o coś".
Zobacz też: "To cudowne być z kimś tak bardzo, bez reszty". Tak się kochali Anna Przybylska i Jarosław Bieniuk
4 z 8
Choć z Jarosławem Bieniukiem nie byli małżeństwem, mówiła o nim „mój mąż” i zawsze opowiadała o nim z czułością. Nie zdążyli wziąć ślubu, ale go planowali.
"Wiesz, jakie to cudowne być z kimś tak bardzo, bez reszty? Każdemu życzyłabym takiego partnerstwa jak nasze, takiego kibicowania sobie, radości, z jaką reagujemy na swój widok" - mówiła w 2008 roku Krystynie Pytlakowskiej.
„I po co ja mam szukać kogoś innego? Przecież mój Jarek jest "debeściak", nie da się go z nikim porównać. Dobry, przystojny, pięknie umięśniony! Noszę przy sobie jego zdjęcie. Jeśli mam jakąś pokusę, wyjmuję je i myślę: "Gdzie tamtemu do Jarka”- żartowała Ania.
Po siedmiu latach związku, kiedy pary często przechodzą pierwszy poważny kryzys, Ania z Jarkiem byli sobie bliżsi niż kiedykolwiek. W wywiadzie z Krystyną Pytlakowską aktorka przekonywała:
"Wiem, wiem, mówi się, że to rok kryzysowy. Nas to jednak nie dotyczy. Przecież małżeństwo nie musi cały czas wisieć na sobie, żeby było wiadomo, że tych dwoje się kocha. To nie jest tak, że ja i Jarek krążymy gdzieś po dwóch orbitach, które czasami się stykają. Mamy jedną drogę. I kierunkowskaz jeden".
Zobacz też: "To cudowne być z kimś tak bardzo, bez reszty". Tak się kochali Anna Przybylska i Jarosław Bieniuk
5 z 8
Nie martwiła się upływającym czasem, bo wierzyła, że czas pracuje na lepszy związek. W 2008 roku zwierzała się "Vivie!": "Z miłością jest jak ze stażem w zawodzie - gdy jest dłuższy, inaczej do niego podchodzisz. Podobnie w związku - po kilku latach jesteśmy zdystansowani, mniej emocji towarzyszy naszej codzienności. Znamy się wzajemnie. Nie popełniamy błędów, jakie mogły zdarzać się na początku".
Gdy się poznali, Ania była mężatką. Jarek tak opowiadał o początkach swojego uczucia do niej: "Ogromnie mi się podobała, nie chciałem więc, żeby stała się tylko przygodą. Imponowała mi tym ,co robiła zawodowo. Ale dla mnie przez kilka lat była jak owoc zakazany. Żona kolegi. I widziałem jak patrzy na mnie swoimi dużymi ślepiami i wyobrażałem sobie różne rzeczy".
Byli z Jarkiem przeciwieństwami, ale ich kłótnie nigdy nie trwały długo. Jarek mówił w "Vivie!":
"Anię łatwo rozśmieszyć. Próbuje nie odzywać się do mnie pół dnia, ale roześmieje się i już jest dobrze".
Ania zdradziła, że byli trochę jak włoska rodzina:
"Jesteśmy krzykliwi, głośni, impulsywni. Potrafię zatrajkotać człowieka na śmierć".
Zobacz także: Ostatni wywiad z Anną Przybylską w "Vivie!": "Poszłam do spowiedzi po raz pierwszy od 13 lat"
6 z 8
W 2014 roku, opowiedziała Krystynie Pytlakowskiej, o tym, czym jest dla niej piękno: „Wiesz, jak byłam małą dziewczynką, piękne wydawało mi się to, co było na zewnątrz. Gdy dziewczyna była ostro umalowana, korale błyszczały na jej szyi, uczesana w loki i ubrana w kolorowe ciuchy, wydawała mi się najpiękniejsza. Ale teraz, kiedy jestem już dorosła, pięknem dla mnie jest zgoda z samą sobą, harmonia wewnętrzna. To jest takie piękno, którego nie da się zmierzyć ani wyważyć, ani wystylizować. To piękno, na które trzeba pracować latami i czasami przychodzi ono bardzo późno, czasami tuż przed śmiercią. Ale w końcu przyjdzie. To poczucie piękna narodzi się w nas, gdy uznamy, że jesteśmy spełnieni, tolerancyjni, gdy zrozumiemy, że nażyliśmy się i nasze życie nie poszło na marne. Pamiętam spotkania z wybitnymi artystami na planie. Alina Janowska, która grała babcię rodu Gabrielów, napełniała mnie taką mądrością. Kiedy rodziło mi się kolejne dziecko albo kolejny raz zmieniałam miejsce zamieszkania, mówiła, że to są dobre kroki, dobre decyzje, bo ja idę cały czas naprzód, zmieniam swoje życie, dopasowuję je do mojego wieku, wykorzystuję biblijną porę zbierania tego, co zasiałam. „Nie patrz na to, jaka jesteś, tylko patrz na to, kim jesteś”, mówiła. Dziś wiem, co miała na myśli. Gdy stajesz przed lustrem, nie dostrzegasz swojej nadwagi czy chudości, nie dostrzegasz rysów na twarzy, jakie wyryło ci życie. Tylko mówisz: „Jest pięknie, po prostu pięknie”. I mnie się wydaje, że sens wszystkiego tkwi właśnie w takim podejściu do siebie. Jeśli go nie masz, nie możesz czuć się szczęśliwa”.
Polecamy też: To już pewne! Powstaje film o życiu, chorobie i śmierci Anny Przybylskiej. Co na to jej rodzina?
7 z 8
W trudnym czasie, Anna Przybylska wspominała o tym, że nie zawsze potrafiła myśleć pozytywnie, chociaż widziano w niej optymistkę : „Ja wcale nie jestem optymistką, chociaż wszyscy myślą, że jestem. Byłam skrajną pesymistką, wszystko widziałam w czarnych barwach i wiele niedobrych rzeczy sobie przepowiedziałam. Teraz jednak przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co. I wiesz, co – wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem, chodzimy co niedziela na kawę. Bardzo dobrze mi z tą przyjaźnią, lecz nie narzucam nikomu mojej wiary, nie manifestuję jej i nie zmuszam innych, aby razem ze mną na tę niedzielną kawę chodzili. Ale uwierz mi, że po tych spotkaniach jest mi naprawdę o wiele lżej. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś".
8 z 8
Jak widziała swoją przyszłość?
Mimo to, ze choroba dawała jej się we znaki, była optymistką, cały czas miała marzenia. W ostatnim wywiadzie dla VIVY! Anna Przybylska mówiła: „Głęboko w to wierzę, że jeszcze wiele ciekawych rzeczy przede mną i że uda mi się je zrealizować. Z niecierpliwością czekam na te wielkie role, które przyjdą, gdy się zmieni moje emploi, zejdę z piedestału seksbomby oraz matki Polki i będę mogła zagrać steraną życiem, zmęczoną, brzydką kobietę. Wiem, że taki czas nadejdzie. I wcale mnie to nie boli. Może wymyślicie wtedy konkurs „VIVA! Najbrzydsi”? Muszę opatentować ten pomysł (uśmiech)”.
Polecamy także: "Zobaczyłam, że Ania odchodzi. Ona też już to czuła". Mama Ani Przybylskiej w pierwszym wywiadzie po śmierci córki!