Martyna Wojciechowska i Kabula Nkarango Masanja w wywiadzie VIVY! Tak mówią o pierwszym spotkaniu
„Martyna zobaczyła, że nie jestem jedynie dziewczyną z albinizmem i bez ręki”
- Redakcja VIVA!
W pierwszym życiu Kabula przeżyła niewyobrażalne cierpienie. Brutalnie okaleczona, odrzucona i społecznie wykluczona nie ufała nikomu. W drugim życiu, po spotkaniu z Martyną Wojciechowską i fali dobra, która do niej przypłynęła po poznaniu jej historii przez widzów programu „Kobieta na krańcu świata”, powoli odzyskuje wiarę w ludzi i poczucie bezpieczeństwa. I marzy. Dwie kobiety po przejściach w emocjonalnej rozmowie z Anną Pamułą o zaufaniu, miłości i sile słowa UNAWEZA, które w suahili znaczy „możesz”.
Martyna Wojciechowska i Kabula Nkarango Masanja we wspólnym wywiadzie
Martyna Wojciechowska i Kabula Nkarango Masanja – z pozoru mogłoby się wydawać, że stanowią swoje przeciwieństwo. Ale gdy z nimi rozmawiam, to okazuje się, że są do siebie bardzo podobne. Obie zdeterminowane i konsekwentne. Nie skupiają się na tym, co powierzchowne. Spotkały się w 2014 roku, gdy Martyna realizowała w Tanzanii odcinek o przemocy, jakiej doświadczają osoby z albinizmem. Cztery lata wcześniej do domu Kabuli wtargnęli zamaskowani mężczyźni i odrąbali jej rękę tuż przy ramieniu, żeby sprzedać ją na czarnym rynku. W niektórych regionach Tanzanii ludzie wierzą, że z części ciał osób z albinizmem szamani mogą wyprodukować magiczne amulety zapewniające bogactwo i chroniące przed chorobami, nieszczęściem. Kabula trafiła do ośrodka dla dzieci z albinizmem i niedowidzących w Buhangija. Potem, dzięki pomocy Martyny i Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, rozpoczęła edukację w prywatnej szkole Montessori, a następnie zamieszkała w domu dla dzieci z albinizmem, którego budowę współfinansowała Fundacja UNAWEZA. Obecnie przebywa tam 15 młodych podopiecznych. W tym roku 21-letnia Kabula rozpoczyna studia prawnicze.
Kabula zawsze ma swoje zdanie. Jasno formułuje myśli. Jeśli czegoś nie wie, po prostu o tym mówi, nie robiąc uników. Ileż trzeba odwagi, by w obecnych czasach powiedzieć „nie wiem” albo „nie potrafię tego opisać”! Z kolei Martyna przy niej mięknie. Przez cały czas trwania wywiadu dbała o nią: przypominała, by piła wodę (tłumaczyła mi, że osoby z albinizmem łatwo się odwadniają), zaciągnęła zasłony, żeby słońce nie raziło Kabuli (mogą ją wtedy boleć oczy). Mimo ogromnej różnicy kulturowej i bariery językowej (rozmawiają po angielsku, choć pierwszym językiem Kabuli jest suahili) te dwie kobiety, doświadczone przez życie, pomagają sobie we wzajemnym zrozumieniu. Chociaż nie widują się często, bo przecież mieszkają na dwóch krańcach świata, to ich relacja jest silna. Pełna zaufania. Ale nie zawsze tak było.
Kabula, co myślałaś o Martynie, gdy ją poznałaś?
Kabula: Byłam przekonana, że jest taka sama jak wszyscy dziennikarze. Miałam wtedy tylko 13 lat, a wszystkich interesowała wyłącznie moja trauma. Zadawali mi pytania, ale ja odpowiadałam półsłówkami albo nie mówiłam nic. Nie ufałam im.
Martyna: Wszystkie dzieci w ośrodku, w którym wtedy mieszkałaś, wyciągały do mnie ręce, chciały się tulić, szukały uwagi. Ty byłaś opryskliwa, zamknięta w sobie. Bardzo zależało mi na tej rozmowie, bo nad tematem ataków na osoby z albinizmem pracowaliśmy w redakcji programu „Kobieta na krańcu świata” z przerwami przez pięć lat. Od początku wierzyłam, że trzeba go nagłośnić w Polsce i na świecie, by wywrzeć presję na rząd Tanzanii. Kiedy pierwszy raz usiadłyśmy twarzą w twarz, odmówiłaś mi wywiadu. Potem mówiłaś bez przekonania. Zupełnie nie wiedziałam, jak otworzyć ten pancerz. Potem poszłam w kąt i płakałam.
Kabula: Wiem.
Martyna: Dopiero później zrozumiałam, dlaczego się tak zachowywałaś.
Kabula: Opowiadając o tych wydarzeniach, zostawałam wyłącznie z bólem. Za każdym razem miałam wrażenie, że rozdrapuję ranę. Wolałam też z nikim nie nawiązywać relacji, bo to z rąk innych ludzi doświadczyłam strasznych rzeczy. Wszystko się zmieniło, gdy zaproponowałaś, że pojedziemy do Lugaho, mojej rodzinnej wioski.
Martyna: Chciałam cię tam zabrać, ale jednocześnie obawiałam się, że powrót tam, gdzie miał miejsce atak, przywoła złe wspomnienia i to jeszcze pogorszy sytuację.
Kabula: Stało się dokładnie odwrotnie. Nie widziałam mamy i reszty rodziny od czterech lat. Opowiem coś, żeby lepiej zilustrować, co wtedy czułam. Wyobraź sobie, że jesteś głodna, a przed tobą są dwie grupy ludzi. Jedni mają dużo jedzenia, ale nie chcą się nim podzielić. A drudzy mają go bardzo mało, ale i tak ci je dają. Tę pierwszą grupę stanowili spotkani wcześniej dziennikarze. W tej drugiej byłaś tylko ty. Dostrzegłaś, że jestem głodna. Głodna rodziny. Czułam, jakbyś zajrzała mi do serca.
Sprawdź też: Kabula znowu w Polsce! Martyna Wojciechowska opowiedziała o wakacjach adoptowanej córki! Jedno zaskoczyło fanów
Martyna zobaczyła coś więcej od innych?
Kabula: Zobaczyła, że nie jestem jedynie dziewczyną z albinizmem i bez ręki, nie określa mnie tylko moja niepełnosprawność, ale duża część mnie jest tam, w mojej rodzinnej wiosce. Była otwarta na tyle, żeby zrozumieć moją największą potrzebę. I wtedy ja spojrzałam na nią inaczej. Mówiła mi, że wróci, ale nie potraktowałam tego poważnie. Zresztą nie zależało mi na tym. Byłam wdzięczna, że dała mi prezent w postaci wizyty u mojej mamy. Mama powiedziała mi coś, co sprawiło, że poczułam się mniej winna. Nie chcę zdradzić, co to było, ale dzięki temu było mi lżej. Gdyby nie Martyna, może nigdy by się to nie wydarzyło.
Martyna: A ja czułam, jakbym uczestniczyła w cudzie. Nie śmiałam podejść, chcąc dać Kabuli i jej rodzinie czas, więc tylko obserwowałam sytuację z daleka. Nagle ta zamknięta w sobie dziewczyna zaczęła się śmiać, stała się radosna! To było bardzo wzruszające doświadczenie.
Tak jak obiecałaś – wróciłaś.
Martyna: Po powrocie do Polski nie mogłam przestać myśleć o Kabuli, która miała w sobie niesamowitą wolę przetrwania, siłę i upór. Już wtedy mówiła, że chce zostać prawniczką, żeby bronić słabszych i wykluczonych. Kiedy w redakcji montowaliśmy ten odcinek, zrozumieliśmy, że to jest materiał na cały dokument i że nie możemy zostawić tego tematu. Powstał film „Ludzie duchy”, który dostał główną nagrodę na festiwalu w Monte Carlo i odbił się szerokim echem na świecie, Kabula trafiła na okładkę
„National Geographic”. Następnie dzięki wsparciu wielu osób zebraliśmy blisko 100 tysięcy złotych na edukację Kabuli. Skontaktowaliśmy się z misjonarzami ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich w Tanzanii, którzy zgodzili się nam pomóc. Kiedy osiem miesięcy później wróciłam do Buhangija, okazało się, że ze względu na pogarszającą się sytuację w kraju coraz więcej dzieci trafia za drut kolczasty ośrodka. Tym razem Kabula przywitała mnie jednak z otwartymi ramionami. Wciąż miała przy sobie Biblię, którą jej podarowałam.
Kabula: Kiedy Martyna powiedziała mi, że będę mogła wyjechać do większego miasta, do dobrej szkoły, zadzwoniłam do mamy, żeby się jej poradzić. „Zrób to, co jest dla ciebie najlepsze”, powiedziała. Nauka to było moje jedyne marzenie, tylko wcześniej nikt nie uważał, że jestem do tego zdolna. Dziękuję, że ty we mnie uwierzyłaś, mamo.
Cała rozmowa w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 25 sierpnia.
Rozmawiała Anna Pamuła
Zobacz też: Martyna Wojciechowska wspomina: „Kiedy urodziłam dziecko, długo nie mogłam zaakceptować tego, jak wyglądam”
Co jeszcze w nowej VIVIE! 16/2022?
LlIFE ON WHEElZ. Jak oni się kochają! Wbrew wszystkim, wbrew chorobie. Agata Tomaszewska i Wojtek Sawicki w intymnej i budującej rozmowie.
Marek Dutkiewicz. Poeta, scenarzysta, wybitny tekściarz, ojciec największych hitów w historii polskiej piosenki przestrzega: „Żyjemy na wulkanie”.
A także Kobiety ikony – co się dzieje z… Dziennikarze piszą o niej, że dobrze wygląda na ulicach Nowego Jorku. Na czym polega wyjątkowy styl Diane Keaton?
W VIVA! Podróże – gdzie jeżdżą gwiazdy. Portugalia, kraina na końcu świata, ulubione miejsce Anny Marii Jopek, Edyty Górniak i Madonny.
Sztuka gotowania. Siła pokrzywy, cukinii, buraczków i… miłości, czyli filozofia gotowania Agnieszki Maciąg.