Marta Żmuda Trzebiatowska: „Miłość potrafi zdziałać cuda”. Czy małżeństwo pomogło jej oswoić kompleksy?
Marta Żmuda Trzebiatowska ma kompleksy?! - W wielu sytuacjach uroda pomaga - przyznaje aktorka. Wie co mówi. To w końcu jedna z najpiękniejszych polskich gwiazd. Jednak nie zawsze taka się czuła. W wywiadzie wyznała dziennikarce Katarzynie Sielickiej, że w młodości nie była zadowolona ze swojej urody i że nigdy nie była klasową pięknością.
Choć trudno w to uwierzyć, Marta Żmuda Trzebiatowska miała kiedyś dużo kompleksów.
- Każda młoda dziewczyna, kiedy dojrzewa, ma ich tysiąc. W czasach szkolnych przesadzałyśmy wszystkie z makijażem, nakładało się go dużo za dużo. Podkład, puder, niebieskie cienie – wszystko podkradzione mamie - wyznała w wywiadzie. Okazuje się, że aktorka w szkole nie cieszyła się powodzeniem u płci przeciwnej. - Miałam wiele pięknych koleżanek, chłopcy na mnie raczej nie zwracali uwagi. Dopiero po latach na jakimś spotkaniu klasowym usłyszałam od nich: „No, gdybyśmy wiedzieli, że z ciebie taka laska będzie…”. W pewnym wieku, kiedy miałam te parę kilo więcej, zdarzyło się, że byłam nawet tematem żartów kolegów. To było trudne doświadczenie. Młode dziewczyny biorą sobie bardzo do serca takie uwagi - wspomina.
Na szczęście teraz jest zupełnie inaczej. Marta Żmuda Trzebiatowska czuje się dobrze w swojej skórze i promienieje.
- Dzisiaj właściwie nie muszę się malować, żeby czuć się fajnie ze sobą, nie muszę niczego przykrywać, nakładać żadnej maski. Oczywiście to nie znaczy, że nie jestem wymagająca, ale myślę, że nie ma sensu być krytykiem dla siebie, inni na pewno zrobią to za nas lepiej. Lepiej być dla siebie łagodną - powiedziała.
Niedawno wyszła za mąż. Czy to miało wpływ na jej przemianę?
- Tamten moment faktycznie był dla mnie ważny, ale myślę, że to naturalne w życiu kobiety, że z poczwarki staje się motylem. Ale nie sądzę, żeby małżeństwo w jakiś sposób mnie zmieniło (śmiech). Ja już byłam ukształtowaną kobietą, kiedy zmieniłam swój stan cywilny. Może teraz jest we mnie trochę więcej luzu, bardziej sobie odpuszczam, ale to nie wynika z tego, że jestem mężatką, tylko z pewnej dojrzałości. Mam więcej cierpliwości i zrozumienia dla siebie samej. Zaprzyjaźniłam się ze sobą i oswoiłam kompleksy, które miałam jako dziewczyna. Lubię siebie taką, jaka jestem. Może przez drugiego człowieka, który nas kocha, mamy dla siebie większą akceptację. Miłość potrafi zdziałać cuda - przyznała gwiazda.
Czy uroda może przeszkadzać? Aktorka uważa, że piękno zewnętrzne ma też „gorszą stronę” - ludzie postrzegają ją przez pryzmat wyglądu.
- Trochę tak jest, choć myślę, że nie ma się co na to złościć, bo w wielu sytuacjach uroda pomaga. Ale mam potrzebę, żeby robić rzeczy, które wychodzą poza to, co zewnętrzne. Żartuję, że ja „zyskuję przy bliższym poznaniu”, bo wtedy widzi się więcej niż to, co można zobaczyć na okładce kolorowego magazynu - powiedziała w wywiadzie.
Polecamy też: Marta Żmuda Trzebiatowska: "Małżeństwo to dla mnie ład, porządek, ale i szaleństwo"
Jak o siebie dba? Czy lubi sport i korzysta z pomocy trenera? I gdzie spędza wakacje? Cały wywiad z Martą Żmudą Trzebiatowską w wydaniu specjalnym VIVY! „Piękna na lato”.