Katarzyna Skrzynecka i Marcin Łopucki po kilka razy dziennie wyznają sobie miłość. Piętnaście lat temu stanęli na ślubnym kobiercu w ukochanej Grecji. Tworzą zgrany duet, a ich uczucie jest coraz silniejsze.

Reklama

Małżonkowie cieszą się każdą wspólną chwilą, która napędza ich do działania. "Pierwszy raz w życiu spotkałem kogoś, kto jest uzupełnieniem moich wad, zalet, mojego bagażu doświadczeń. Akceptuje i kocha mnie razem z moimi dziećmi, które wychowywałem. Mądra i ciepła kobieta, z którą ja chcę spędzić życie i która da sobie ze mną radę. Wytrzyma ze mną", mówi Marcin Łopucki. W rozmowie z Beatą Nowicką sportowiec w poruszających słowach mówi o roli taty. Jakim ojcem jest dla swoich dzieci? Nie chciał popełniać błędów swoich rodziców.

Marcin Łopucki o ojcostwie w rozmowie z VIVĄ!

Po tych 15 wspólnych latach wciąż jest między Wami ta sama temperatura wrzenia. To dobry znak na przyszłość.

Katarzyna Skrzynecka: Gdy jeździmy razem na nartach we włoskich Alpach, temperatura troszkę nam spada, ale wyłącznie na stoku (śmiech). W Grecji błyskawicznie wzrasta. Mamy dwa ulubione miejsca, gdzie odpoczywamy. Grecję pokochaliśmy wakacyjnie i romantycznie. Uwielbiamy grecką kulturę, kuchnię. Mamy przyjaciół Greków, cudownych, gościnnych ludzi. Co roku odkrywamy kolejne, nowe wyspy. To nasza tradycja.
Marcin Łopucki: Zostało nam niedużo, niecałe 2455, damy radę…
Katarzyna: (śmiech) Na pożegnanie lata zawsze wracamy na Kretę, na cichą, cudowną lagunę, którą ukochaliśmy najbardziej. Nasze obie córki lubią tam z nami podróżować. Paula ma już prawie 30 lat, Alisia 12 i pół, zdała do siódmej klasy. Jest fantastyczną, megapogodną nastolatką. Nasz drugi ukochany azyl to wysokie Alpy zimą. My na nartach, starsza Paula – na snowboardzie.
Marcin: Żartujemy, że rodzinny czas odliczamy od wakacji zimowych do letnich, a potem od letnich do zimowych.
Katarzyna: Po drodze cały rok uczciwie pracujemy jak wół, żeby na te wakacje coś zarobić (śmiech).
Marcin: Ani się obejrzymy, jak będziemy robić wspólny wywiad z okazji… 30-lecia małżeństwa.
Katarzyna: Po dziecku widzimy, jak czas zasuwa. Alisia pierwszy raz pojechała z nami do Grecji w… moim brzuchu, byłam w szóstym miesiącu ciąży.
Marcin: Oboje byliśmy przekonani, że nasza córka powinna mieć greckie imię.
Katarzyna: Alikia jest imieniem, od którego pochodzą wszystkie Alicje świata. Oznacza: krystaliczna, czysta, szczera. Często zdrabniamy je po polsku, mówimy „Alisia”.
Marcin: Fantastyczne jest to, że sama ukochała sobie to imię i jest szczęśliwa. Gdy ktoś mówi do niej „Alicjo”, grzecznie prostuje: „Bardzo przepraszam, ale ja jestem Alikia, przez k. To jest greckie imię
i bardzo je lubię”.

TYLKO W VIVIE!; Katarzyna Skrzynecka i Marcin Łopucki udowadniają, że przeciwieństwa się przyciągają. "Z nami nigdy nie ma nudy"

Krzysztof Opaliński

Kasia powiedziała mi kiedyś, że Alikia to „dziecko genetycznie zadowolone”. Co jest dla Ciebie ważne jako ojca?

Marcin: Spokój i obecność, której brak odcisnął piętno na moim dzieciństwie i wieku dojrzewania. Moich rodziców wiecznie nie było, a ja byłem na 16. planie. Choć oboje intensywnie pracujemy, staramy się być zawsze blisko. Mam nadzieję, że nasze córki mają poczucie bezpieczeństwa, wiedzą, że mogą na nas liczyć w każdej sytuacji.
Katarzyna: Paula często mówi: „Wiem i mam poczucie bezpieczeństwa, że mogę do was przyjść z każdym problemem. Wiem, że nawet jeśli zrobię w życiu coś głupiego, nikt z was nie będzie mnie piętnował, kpił, ochrzaniał czy moralizował: »A nie mówiłam? A nie mówiłem?«. Zawsze znajduję w was wsparcie i pomoc, nawet gdy coś zawalę”. Wszyscy popełniamy błędy. A z drugiej strony staramy się nie osaczać naszych córek, żeby nie miały poczucia, że tatulek i mamuśka we wszystko się wtrącają i chcą o wszystkim decydować: koleżankach, pasjach, miłości, pracy… Tacy rodzice, zamiast dzieciom ułatwiać życie, ograniczają je i udupiają. Staramy się być rodzicami nieudupiającymi. Nie traktujemy dzieci jak własność.

Zobacz także

To powinno być przykazaniem numer jeden dla każdego rodzica.

Katarzyna: Paula urodziła się, gdy Marcin miał 20 lat, był bardzo młodym człowiekiem. Alisia się pojawiła, kiedy ja kończyłam czterdziestkę, a Marcin do niej dobiegał. Dzieci późnych rodziców często są narażone na nadopiekuńczość. My nie nękamy dziewczyn telefonami sto razy dziennie: co robisz, gdzie jesteś, zrób to inaczej…
Marcin: Nie nękamy ich naszymi ambicjami. Same zdecydują, co będą robić. Staram się pokazywać Alikii różne perspektywy, podsuwać pomysły, ale – jak Kasia mówiła – nie narzucać. Moje dziewczyny mają być szczęśliwe!

Czytaj też: Nikt nie wiedział, że Jan Kliment dwa razy brał ślub. Tajemnica o pierwszej żonie właśnie wyszła na jaw

Katarzyna: Żyjemy normalnie, spokojnie, nie robimy wokół siebie medialnej sensacji i tego samego uczymy córkę. Każdy z nas ma swój zawód, który kocha, i oboje ciężko zasuwamy. Alisia wie od najmłodszych lat, że pieniędzy nie wyciąga się ze szparki w ścianie, tylko trzeba na nie zapracować.
Marcin: Szanuje je, tego ją uczymy.
Katarzyna: Po swoim tacie – z czego bardzo się cieszę – odziedziczyła zadaniowość. Nie zniechęca się łatwo, wyznacza sobie cele. Jest cierpliwa, precyzyjna, punktualna, w przeciwieństwie do mnie (śmiech). Ja jestem roztargniona, ciągle się gdzieś spóźniam, żyję na dużym spontanie. Mój mąż ma wszystko rozpisane w kalendarzu. Nauczył naszą córkę sportowego podejścia do życia: sportowiec się nie poddaje. Kiedy mnie samej coś się nie udaje, pokazuję jej i mówię: „Zobacz, mnie też wiele rzeczy czasem nie wychodzi. Mój plan rozsypał się w drobny mak i znowu jestem w punkcie zero. Ale świat się na tym nie kończy. Trzeba umieć się pozbierać: popłaczmy chwilę, kopnijmy w ścianę, ale nie złammy palca, zaklnijmy, jeśli to nam ulży, a potem weźmy głęboki oddech i na spokojnie zacznijmy od początku, tylko lepiej!”.

Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce dostępny od czwartku, 25 lipca 2024 roku.

Krzysztof Opaliński

Krzysztof Opaliński

Reklama

[Ostatnia publikacja na Viva Historie 27.07.2024 r.]

Reklama
Reklama
Reklama