Reklama

Małgorzata Saramonowicz i Andrzej Saramonowicz, ona - melancholiczka, on - choleryk. Tak różni, a są ze sobą już 32 lata. Czy przeciwieństwa się dopełniają? Razem udało im się stworzyć nie tylko udaną relację, ale też kilka filmowych hitów jak „Testosteron”, czy „Lejdis”. Jaka jest według Małgorzaty recepta na udany związek? Autorka niedawno wydanej powieści fantasy „Xięga Nefasa. Trygław” w najnowszej kwietniowej VIVIE! opowiedziała o miłości, małżeństwie i depresji, z która musiała sobie radzić.

Reklama

Małgorzata Saramonowicz: depresja to stan oswojony

- Depresja towarzyszy mi od wielu lat, na szczęście nauczyłam się z nią żyć. Jest stanem oswojonym - wyznała Małgorzata Saramonowicz w wywiadzie. Jak walczy z chorobą?
Małgorzata Saramonowicz: Każdy, kto boryka się z depresją, wie, że musi wypracować własne sposoby. Na mnie na przykład źle działają leki. Pomagają za to medytacja, ćwiczenia oddechowe. I coś, co odkryłam na wczesnym etapie życia. Otwarcie na drugiego człowieka. Mnie przez całe nasze wspólne życie ratował Andrzej. Jego pogoda ducha, poczucie humoru i energia pomagały mi wyjść z najgłębszych zapaści. Miałam to szczęście, że spotkałam go jako bardzo młoda osoba. Związaliśmy się ze sobą, kiedy mieliśmy po 19 lat.
Różnice w osobowości jej i Andrzeja kwituje: „Moim zdaniem to genialne połączenie i, jak widać, skuteczne”.

Małgorzata Saramonowicz o różnicach charakterów w związku

Andrzej jest więc dla niej baterią. Co ona mu daje?
Małgorzata Saramonowicz: Myślę, że wspieramy się nawzajem. Ja nauczyłam się korzystać z tego, co najlepsze w jego cholerycznej osobowości, a zarazem ją tonować i opanowywać chaos, który tworzy. Jestem jego bezpiecznikiem.

Pisarka w wywiadzie wyznała, że według niej różnice charakterów w związku to element pozytywny.
Małgorzata Saramonowicz: W pedagogice steinerowskiej, jeśli się chce uświadomić dziecku, jak męczące są jego zachowania – chaotyczna energia czy wybuchowość, to sadza się je w ławce z kimś o takiej samej osobowości. Następuje spięcie, bo podobne osoby nie są w stanie znieść nawzajem tych samych wad. Dziecko ma wtedy szansę uświadomić sobie swoje ograniczenia i zapanować nad nimi. Więc jeśli chodzi o skuteczność współdziałania, znacznie lepiej funkcjonują pary, które są różne.

Czy zdarza im się kłócić?
Małgorzata Saramonowicz: Na tyle długo żyjemy razem, że poprzerastaliśmy sobą i swoimi zachowaniami. Ja może takiej awantury jak Andrzej jeszcze nie potrafiłabym zrobić, ale postęp już jest.

Polecamy też: Andrzej Saramonowicz o żonie: "Żyję z aniołem, więc cały czas muszę patrzeć w niebo".

Małgorzata Saramonowicz o popularności Andrzeja

A kto jest bardziej zazdrosny?
Małgorzata Saramonowicz: Jeżeli przeżyło się z kimś 32 lata, to dowód, że w przestrzeni damsko-męskiej z tą zazdrością sobie skutecznie poradziliśmy. Zawodowo nigdy nie było takiej sytuacji, żebyśmy się ze sobą ścigali. Raczej kibicujemy sobie, wspieramy się, redagujemy nawzajem swoje teksty.

Jak się żyje z facetem, który jest gwiazdą?
Małgorzata Saramonowicz: Wiesz, to nie jest uciążliwe. Ludzie po prostu lubią jego twórczość i to, co pisze na Facebooku. Ale nikt go nie napastuje na ulicy, paparazzi go nie śledzą, fotografowie słabo rozpoznają, dzięki temu udaje nam się ochronić prywatność. A najważniejsze jest to, że nigdy nie odczułam, żeby coś w hierarchii ważności Andrzeja spychało mnie i naszą rodzinę na drugi plan.

Jak udało im się wytrzymać ze sobą tak długo?
Małgorzata Saramonowicz: Sama sobie zadaję to pytanie. Zaczęliśmy być ze sobą jako bardzo młodzi ludzie. Rozwijaliśmy się razem, dorastaliśmy, przeżywaliśmy wszystkie ważne etapy dojrzałego życia wspólnie. Współtworzyliśmy się nawzajem.

Co powiedziała nam Małgorzata Saramonowicz - o fascynacji krwawym średniowieczem, lękach i wychowywaniu dzieci? Cały wywiad w najnowszej VIVIE!. Od 7 kwietnia w kioskach.

Iza Grzybowska/VOYK
Reklama

Polecamy też: "To ja jestem feministką!" - mówi Andrzej Saramonowicz w "Vivie!"

Reklama
Reklama
Reklama