Zrezygnowała z mediów społecznościowych, dziś zachwyca w nowym programie. Mówi wprost, że uzależniła ją od siebie telewizja
„Doszłam do ściany, która ograniczała mój rozwój”, zwierza się Małgorzata Rozenek-Majdan
- Wiktor Krajewski
Zniknęła z telewizji, ale tylko na chwilę. Na bankiety nie chodzi, bo woli czas spędzić na sali ćwiczeń. Małgorzata Rozenek-Majdan decyzję o medialnej ciszy podjęła z własnej woli. To część jej planu na życie, który ma rozpisany na wiele lat w przód. Na razie jej droga do osiągnięcia wyznaczonego celu to dosłownie krew, pot i łzy. W rozmowie z Wiktorem Krajewskim wyjawia, czy tęskni za zainteresowaniem mediów, kiedy znowu założy szpilki i dlaczego wpada w dziki szał, gdy przegrywa.
Wiele zmian nastało w Twoim życiu. Media już nie dokonują wiwisekcji życia rodziny Majdanów. Nie ma o Was każdego dnia newsów na portalach plotkarskich. Nie pokazujesz na Instagramie aż tak dogłębnie swojej codzienności jak dawniej. Zbudowałaś mur, którym się otoczyłaś? O co chodzi?
Była to świadoma decyzja. Pamiętam dokładnie moment, w którym doszłam do wniosku, że to, co miałam do zaproponowania jako influencerka, już zaoferowałam. Doszłam do ściany, która ograniczała mój rozwój. A ja nie chciałam i dalej nie chcę być wyłącznie kreatorką treści w social mediach. Stwierdziłam, że chcę kreować to, kim jestem, i to, kim chcę być za pewien czas – a doskonale wiem, kim chcę być za lat pięć, 10, 15 – i żeby moje pragnienia ziściły się, muszę wprowadzać zmiany do swojego życia od teraz. Te zmiany nie tyczą się wyłącznie sposobu komunikacji z ludźmi za pomocą social mediów, ale też wszystkiego innego. Ograniczyłam nie tylko ekspozycję siebie na Instagramie. Jestem w procesie dużej transformacji, której efekt przyjdzie za pewien czas. Jakiś czas temu weszłam do innego świata, który bardzo mnie ciekawi, i chciałabym go eksplorować. Poza tym chcę robić w internecie zasięgi bez kontrowersji, żebym nie musiała poświęcać życiu on-line aż tyle czasu, ile jeszcze poświęcałam do niedawna.
Ale żałujesz tych wcześniejszych kontrowersji, tych plotek, pokazywania, co jesz na śniadanie, czy utarczek słownych w internetowej przestrzeni?
Absolutnie nie. Patrząc wstecz, widzę, że każda chwila była dla mnie niezwykłą nauką, a ja wyciągnęłam z niej sto procent, jak nie więcej. Teraz już nie chciałoby mi się skupiać wyłącznie na social mediach, wtedy w dużej mierze tak było.
Sława Cię nie uzależniła?
Nic a nic. W ogóle. Bardziej uzależniła mnie od siebie telewizja, ten rodzaj pracy, a nie bonusy, jakie za nią idą w postaci rozpoznawalności.
Często w wywiadach mówiłaś otwarcie, że hejtu doświadczałaś głównie od kobiet. Joanna Jędrzejczyk i Zofia Szawernowska, które opiekują się Tobą w programie, bo są Twoimi mentorkami, odczarowały złe wrażenie z przeszłości i pokazały, że kobiety potrafią być wspierające?
W programie mam wsparcie kobiece od dwóch wybitnych kobiet. Hejt, którego zaznałam wcześniej od kobiet, zmienił się. Dawniej treści, które prezentowałam w internecie, były stricte kobiece, więc ich odbiorcami, a tym samym krytykami były głównie kobiety. Od czasu, gdy zajęłam się działaniami społecznymi i sportem, grupa moich odbiorców zmieniła się. Dołączyli do niej mężczyźni. Jeśli mnie chwalą lub ganią, są to obie płcie. Widzisz, nawet pod względem hejtu moje życie przeszło dużą zmianę (śmiech).
Rozmawiał Wiktor Krajewski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Iwona Pavlović w ostrych słowach o Dagmarze Kaźmierskiej. Nie zostawiła na niej suchej nitki
Co jeszcze w VIVIE! 7/2024?
Ewa Sama: Swoje królestwo stworzyła w… kuchni domu w Miami.
Michał Wrzosek: Kiedyś sam się odchudził, dziś motywuje i uczy innych, jak odchudzać się z głową.
W VIVIE! Extra: Ośrodki organizujące wycieczki dla nudystów przeżywają prawdziwe oblężenie!
Gwiazdy z pasją: Oni żyją fit!: Lewandowska, QCZAJ, Steczkowska, Chodakowska, Klimentowie, Jędrzejczyk, Danilczuk i Jelonek, Paszke, Skura…
W tym numerze, który w sprzedaży będzie dostępny od czwartku, czekają na Państwa aż trzy okładki do wyboru. Oto one: