Każdemu z trzech mężów rzucała jedno wyzwanie. Już nigdy nikt nie usłyszy od niej tych słów...
"Ostatnim, który to usłyszał ode mnie, był Radosław", mówi Małgorzata Rozenek-Majdan
- Wiktor Krajewski
Przekracza kolejne granice w nowym programie, a jej życie zmieniło się diametralnie. Małgorzata Rozenek-Majdan na pewien czas zniknęła z telewizji, unika bankietów, a wolny czas spędza na sali ćwiczeń. "Zawsze marzyłam, żeby móc wieść życie sportowca, pożyć trochę ich codziennością, bolączkami, rozterkami, pokonywaniem siebie, walką ze słabościami. Całe moje życie ułożone jest teraz pod sport. Widzę, że fizycznie bardzo się rozwinęłam. Moje wyobrażenia na temat treningów przeszły prawdziwą zmianę, zwiększyły się", mówi w nowym wywiadzie VIVY!. W życiu prywatnym Małgorzata Rozenek-Majdan czuje się spełniona, a jej największą wygraną są bliscy - relacja, którą stworzyła z ukochanym mężem, Radosławem i trójką dzieci. "Czuję się wygraną w kategorii prawdziwe życie", mówi Wiktorowi Krajewskiemu. Co jeszcze zdradziła?
Małogorzata Rozenek-Majdan w wywiadzie VIVY!
Pokonaj mnie, jeśli potrafisz. Rzuciłaś komuś kiedyś takie wyzwanie?
Każdemu z moich trzech mężów. Ostatnim, który to usłyszał ode mnie, był Radosław i jedno jest pewne: już nigdy nikt nie usłyszy ode mnie tych słów (śmiech).
A sama do siebie tak powiedziałaś?
Było kilka sytuacji w życiu, kiedy założyłam sobie pokonanie samej siebie. [...]
Ty jesteś jak kot. Masz wiele żyć.
Dziś śmiało mogę przyznać, że moje życie przechodziło wiele skrajnie różnych od siebie etapów. I to jest piękne w tej mojej historii, że nic nie było constans, że gdy wydawało mi się, że już tak będzie do końca, nagle okazywało się, że czeka mnie życiowa wolta. Miałam etap, w którym głównie skupiona byłam na macierzyństwie, w kolejnym na nauce, w jeszcze następnym na pracy. W każdym z tych etapów starałam się dać z siebie wszystko na sto procent.
Masz poczucie, że naprawdę w pełni wykorzystałaś każdą z danych Ci szans?
Nieskromnie powiem, że tak. W pełni angażuję się w zadanie, które stoi przede mną i którego się podejmuję. Nie wyobrażam sobie, że życie rzuca mi wyzwanie, a ja, decydując się na nie, działam na pół gwizdka. To nie jestem ja. Nie zgadzam się na półśrodki w życiu i tego staram się nauczyć moje dzieci, tak jak kiedyś mój ojciec uczył mojego brata i mnie. Życiowe prowizorki nie mają sensu, bo prędzej czy później i tak runą, a odbudowywanie wszystkiego zajmie więcej czasu i energii niż postaranie się, żeby wszystko od samego początku stało stabilnie. [...]
Czytaj też: Wprost mówi, że nie potrafi przegrywać. Wymaga od siebie wiele, a każda porażka jest cenną lekcją
Kiedy ostatnio towarzyszyło Ci poczucie wygranej?
Wbrew pozorom czuję, że wygrałam każdego dnia. Może brzmieć to dość narcystycznie, ale nie widzę powodów, dla których miałabym udawać fałszywą skromność. Gdy zastanawiam się, jak jest między mną a moim mężem, co udało mi się stworzyć między mną a moimi dziećmi, gdy siedzę rano, piję kawę w kuchni i rozglądam się po moim domu, czuję się wygraną w kategorii prawdziwe życie.
[...]
Sprawdź też: Tego nie wiedział o niej prawie nikt. Anita Sokołowska wyznała prawdę o swojej przeszłości
Umiesz się popłakać ze szczęścia?
Dużo bardziej niż z powodu, że w moim życiu wydarzyło się coś złego. Uwielbiam płakać ze szczęścia. Jestem pełna ekspresyjnych zachowań i emocji, których nie potrafię ukryć. I jestem ich świadoma, bo mam kontakt ze sobą. Z tym radosnym dzieckiem, które jest we mnie i które cały czas staram się pielęgnować, opiekować się nim. Nikt i nic nie odbierze mi tej części mnie. To wymaga ode mnie dużo siły i pracy. Oraz faktu, że urodziłam się z wrodzonym entuzjazmem, którego nie pozwolili stłamsić moi rodzice. Teraz ja sama zwracam uwagę na to, żeby ani życie, ani ludzie, których napotykam na swojej drodze, nie odebrali mi dziecięcej radości. Bo gdy tę radość nosisz w sobie, masz wtedy święte prawo do podejmowania działań, które nie służą niczemu konkretnemu. Mam na myśli rzeczy, które nie prowadzą cię donikąd, a służą wyłącznie radości. Na przykład pasje. Nie służą zarobieniu pieniędzy. Nie są potrzebne, wręcz mają być niepotrzebne, ale napełniają optymizmem. [...]
Wiele zmian nastało w Twoim życiu. Media już nie dokonują wiwisekcji życia rodziny Majdanów. Nie ma o Was każdego dnia newsów na portalach plotkarskich. Nie pokazujesz na Instagramie aż tak dogłębnie swojej codzienności jak dawniej. Zbudowałaś mur, którym się otoczyłaś? O co chodzi?
Była to świadoma decyzja. Pamiętam dokładnie moment, w którym doszłam do wniosku, że to, co miałam do zaproponowania jako influencerka, już zaoferowałam. Doszłam do ściany, która ograniczała mój rozwój. A ja nie chciałam i dalej nie chcę być wyłącznie kreatorką treści w social mediach. Stwierdziłam, że chcę kreować to, kim jestem, i to, kim chcę być za pewien czas – a doskonale wiem, kim chcę być za lat pięć, 10, 15 – i żeby moje pragnienia ziściły się, muszę wprowadzać zmiany do swojego życia od teraz. Te zmiany nie tyczą się wyłącznie sposobu komunikacji z ludźmi za pomocą social mediów, ale też wszystkiego innego. Ograniczyłam nie tylko ekspozycję siebie na Instagramie. Jestem w procesie dużej transformacji, której efekt przyjdzie za pewien czas. Jakiś czas temu weszłam do innego świata, który bardzo mnie ciekawi, i chciałabym go eksplorować. Poza tym chcę robić w internecie zasięgi bez kontrowersji, żebym nie musiała poświęcać życiu on-line aż tyle czasu, ile jeszcze poświęcałam do niedawna. [...]
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Aż trzy okładki do wyboru!