Małgorzata Ostrowska-Królikowska o ostatnich chwilach męża: „Wiedział, że umiera...”
Aktorka poruszająco o odejściu Pawła Królikowskiego
Gdy się poznali, byli jeszcze na studiach. Na pierwszą randkę poszli do... zoo – tam kazał im się udać jeden z profesorów w ramach aktorskich ćwiczeń. Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia? Raczej nie. Ale Paweł Królikowski podobno wiedział już wówczas, że to z Małgorzatą Ostrowską chce spędzić resztę życia. Byli małżeństwem przez ponad trzydzieści lat. Doczekali się piątki dzieci. Ale los ich rozdzielił 27 lutego 2020 roku. Uwielbiany aktor odszedł po długiej i wycieńczającej walce z okrutną chorobą. Jak wyglądały ostatnie chwile Pawła Królikowskiego i kiedy ona sama zdała sobie sprawę z tego, że czas jej męża powoli dobiega końca? O tym Małgorzata Ostrowska-Królikowska opowiedziała w lipcu 2021 roku w poruszającej rozmowie z Beatą Nowicką.
Ostatnie chwile Pawła Królikowskiego. Tak odchodził aktor
Jego problemy zdrowotne rozpoczęły się w 2015 roku, gdy przeszedł operację usunięcia tętniaka mózgu. Problem powrócił jednak cztery lata później. W 2019 roku Paweł Królikowski poddał się zabiegowi neurochirurgicznemu: w jego mózgu wykryto guza. Po jego usunięciu nie wrócił już do pełnej sprawności. Odchodził powoli... Mimo że opiekowali się nim najlepsi lekarze, zaś bliscy czuwali i wspierali przez cały czas, aktor zmarł 27 lutego 2020 roku w Warszawie. Miał 58 lat.
Ostatnie pożegnanie artysty miało miejsce 5. marca tego samego roku: jego szczątki spoczęły w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Pośmiertnie został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla kultury polskiej.
Osierocił piątkę dzieci: synów Antoniego (33 lata), Jana (30 lat) i Ksawerego (15 lat) oraz córki Julię (23 lata) i Marcelinę (21 lat). Do ostatnich chwil czuwała przy nim ukochana żona, Małgorzata, którą poznał jeszcze na studiach... Aktorka nie urywa, że wszyscy do końca wierzyli, że Pawłowi Królikowskiemu tę nierówną walkę uda się wygrać... Stało się jednak inaczej.
ZOBACZ: To była miłość od pierwszego wejrzenia. Małgorzata i Paweł Królikowscy byli razem ponad 30 lat
Małgorzata Ostrowska-Królikowska, Paweł Królikowski - 29.08.2013 Warszawa Prezentacja jesiennej ramowki telewizji Polsat
Można przygotować się na śmierć osoby, którą się kocha?
Nie można. Razem z dziećmi widziałam, jak Paweł odchodzi. Profesor Ząbek przygotował nas na to dużo wcześniej. Wytłumaczył mi, co to jest za nowotwór i ile czasu nam zostało. Ja mu wtedy powiedziałam: „Cuda się zdarzają, panie profesorze”. Odpowiedział: „Ale ja nie jestem cudotwórcą, pani Małgorzato”. Obiecał, że zrobi, co w jego mocy.
I mały cud się zdarzył…
Paweł był z nami siedem miesięcy dłużej. W Wadowicach mieliśmy we dwójkę poprowadzić papieski koncert. Paweł leżał już w szpitalu, przygotowywali go do operacji, czekała go rozmowa z psychologiem, więc ustaliliśmy, że pojedzie Antek. To był długi majowy weekend, profesor złapał mnie na korytarzu: „Niech sobie pojedzie na ten koncert. Dostanie leki, da radę”. Dobrze wiedział, że to może być ostatni występ Pawła. Na własną prośbę zabrałam Pawła do domu. Pojechaliśmy do Wadowic, Antek z nami. Wszystko fantastycznie się udało.
Paweł wiedział, że umiera?
Wiedział, ale to wypierał. Zawsze jak były problemy, dawaliśmy radę. Tym razem ja nie dałam rady. Nikt nie dał rady.
Patrzyłaś na niego i myślałaś o śmierci?
Nie. O tym, że go wyciągnę. Pamiętam, jak przyszliśmy do Pawła w Wigilię, śpiewaliśmy z nim kolędy, gadaliśmy. Dziewczyny leżały obok niego. Paweł strasznie chciał się do nas przytulać, potrzebował naszego dotyku, uścisku, czułości, fizycznej obecności. Na początku pielęgniarki nas rugały, że nie wolno, że zarazki, ale potem odpuściły. Zresztą dzieci też bardzo ojca potrzebowały. Wnuczek Józio również. Paweł zdążył go zobaczyć, strasznie się ucieszył z jego narodzin. W domu jest duże zdjęcia Pawła, Jasiek uczy syna: „To jest twój dziadek” i Józio zawsze wita się z dziadkiem. Pamięć, przetrwanie rodziny są dla mnie ważne. Nasze korzenie, to, skąd jesteśmy, kim są nasi przodkowie.
Nasza tożsamość.
Lubię to słowo. Bardzo mi zależy na tym, żeby nasze dzieci kontynuowały tradycję, choć muszą iść w swoją stronę. Powtarzam każdemu: „To jest twoje życie, musisz je przeżyć tak, jak ty chcesz. Nawet jak popełnisz błędy”. A jednak kiedy widzę, że czerpią z nas wzorce, że powołują się na ojca czy matkę – czuję się szczęśliwa. Tkwi w tym jakaś moc. Dlatego po śmierci Pawła codziennie staję na wysokości zadania, muszę mieć siłę. Chociaż wolałabym być słabą kaczuszką.
Gdy Paweł umarł, kto Ci pomagał?
Bardzo wspierały mnie dzieci, przyjaciele, Anita – siostra Pawła i moja siostra Agata. A z Antkiem rozumieliśmy się bez słów. Kiedy Paweł umarł, trzeba było zająć się pogrzebem, stypą, rodziną. Pamiętam, jak zadzwoniła do mnie koleżanka i mówi: „Nie rób pogrzebu 5 marca, bo formalności zajmują mnóstwo czasu, wykończysz się”. Rozłączyłam się i pomyślałam, że ma rację, ale Paweł lubił piątkę. Napisał nawet piosenkę: „Spróbuj wygrać uśmiech czyjś jak pięć razy pięć. Wygrajmy razem”. Pomyślałam, że to znak i pogrzeb odbędzie się piątego. Pierwsza fundamentalna decyzja – gdzie pochować Pawła? Dziewczynki chciały, żeby grób był w Zalesiu, mówiły, że będą chodzić do taty na spacery. Wtedy zadzwonił biskup Markowski, rozmawiał ze mną półtorej godziny, przekonując, żebyśmy jednak zrobili pogrzeb w Warszawie.
Zobacz także: Małgorzata Ostrowska-Królikowska wspomina męża w wierszu. Fani są wzruszeni
Małgorzata Ostrowska-Królikowska, pogrzeb Pawła Królikowskiego, Warszawa, 05.03.2020 rok