Reklama

O ciuchach od Łukasza Jemioła marzy niejedna Polka. Jak chłopakowi z Radomia udało się osiągnąć sukces? Komu i czemu to zawdzięcza? Z kim się przyjaźni? Na nasze pytania odpowiedział w wywiadzie do najnowszego numeru dwutygodnika VIVA!

Reklama

Łukasz Jemioł i rodzice

Łukasz przyznaje, że ma doskonały kontakt z rodzicami. Choć mieszkają w różnych miastach codziennie rozmawiają:

„Codziennie do siebie dzwonimy. Tata zawsze trafi z telefonem, gdy jestem w trakcie spotkania. Mówię wtedy, że nie mogę rozmawiać, a on (zawsze!) odpowiada z przekąsem: „Ciągle się z kimś spotykasz!”. Za to mama nigdy nie słucha, co do niej mówię, za to też, jak tata ma stałą kwestię: „Synku, a czy ty jadłeś dzisiaj? Naszykowałam ci twoje ulubione przysmaki i muszę ci je wysłać”.

Czy taka troska nie denerwuje jednego z najsłynniejszych polskich projektantów:

„Teraz to doceniam, ale kiedyś potwornie mnie wkurzało. Jak się ma osiemnaście lat i się urywa właśnie z rodzicielskiej smyczy to wkurza cię, że starzy robią ci wiochę przy kolegach. Widzę po moich znajomych, którzy nie mają takich wspaniałych relacji z rodzicami, że to jednak jest bardzo ważne. Moi rodzice wspierają mnie we wszystkich moich działaniach i są ze mnie bardzo dumni. Cieszą się, że stać mnie na podróże i otaczanie się pięknymi przedmiotami. Muszę jedynie wiedzieć, kiedy nacisnąć hamulec, żeby się nie pogubić i nie przesadzić z hedonizmem (śmiech). Nie można tylko i wyłącznie odcinać kuponów od sukcesu. I trzeba pamiętać, że to ja i mój zawód jesteśmy dla ludzi, a nie odwrotnie. Uwielbiam moje wygodne życie, ale kiedy trzeba powiedzieć sobie „stop” i zająć się pracą, nie mam z tym problemu. Wszystko, co do tej pory osiągnąłem, zawdzięczam ciężkiej pracy, szczęściu i ludziom, których spotkałem na swojej drodze”.

Babski król

Sam o sobie Łukasz Jemioł mówi, że jest babskim królem. Przyjaźni się z Małgorzatą Sochą, Hanną Lis, Agnieszką Ścibior i Katarzyną Sokołowską. W jego firmie pracują same kobiety. I to nie dlatego, że nie lubi męskiej konkurencji. Uważa, że z dziewczynami pracuje się najlepiej.

„Wolę pracować z dziewczynami. Z nimi jest naprawdę super. One mają super. Mam butiki w Warszawie, Łodzi i w Pozaniu. I w nich, i w biurze pracują tylko kobiety. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że mam fantastyczny zespół”.

Zobacz też: To są jakieś „turbożarty” czyli Łukasz Jemioł o swoim „występie” na antenie Radia Maryja

Przyjaźń to dla niego więcej niż mówienie sobie „dzień dobry” na ulicy.

„Małgosia Socha jest w pierwszej kolejności moją przyjaciółką, a dopiero później muzą i gwiazdą, którą ubieram. Z Hanią Lis znamy się od wielu lat. Z dziewczynami codziennie do siebie dzwonimy, omawiamy działania, jak trzeba, idziemy na wino, żeby sobie poplotkować”.

Zobacz też: Łukasz Jemioł wybrał się w podróż marzeń. Zobaczcie piękne zdjęcia projektanta z USA

Jemioł wie, że swój sukces zawdzięcza nie tylko swojej ciężkiej pracy, ale też ludziom, których spotkał na swojej drodze:

„Wiele zawdzięczam Lucynie Szymańskiej - właścicielce agencji modelek D’vision, która mi, nieznanemu chłopakowi z Radomia, zaufała i dała szansę. Uwierzyła, że to co robię ma sens. Pozwoliła, by w jej agencji wisiały moje ubrania. Do dzisiaj nie zapomnę, jak pierwszy raz ubrałem Anję Rubik. Naprawdę wiele osób mi pomogło, a ja wierzę, że karma wraca, więc teraz jeśli mnie ktoś prosi o pomoc, nie odmawiam. Chcę oddać to, co dostałem. Ale żeby nie było tak różowo… Owszem, jestem szczęśliwym człowiekiem, ale jak każdy napotykam wiele przeszkód, a moja głowa nie jest pozbawiona siwych włosów”.

Reklama

Cały wywiad w najnowszym numerze dwutygodnika VIVA!

Reklama
Reklama
Reklama