Reklama

Reklama

Charyzmatyczna modelka i fotografka Lidia Popiel w niezwykle szczerej rozmowie z Aliną Mrowińską o kobiecości, wolności i o tym, jak to jest być żoną Bogusława Lindy.

Lidia Popiel w najnowszej VIVIE!

– Naprawdę chodzisz w kuchni w szpilkach?

Żeby mi się stopa nie odzwyczaiła, bo czasem też chcę w nich wyjść do ludzi. Nie martw się, nie wychodzę w nich do ogrodu (śmiech).

– Czym dla Ciebie jest kobiecość?

Świadomością swojej płci, tego, co ma nam do zaoferowania. Akceptacją siebie, poczuciem, że dobrze mi ze sobą i swoim ciałem. Kobiecość to sposób myślenia, wewnętrzna wolność, radość, ale też smutek. Też seksualność. Nie tracimy jej z wiekiem, tylko inni usiłują ją w nas zabić. To też stereotypy, które na szczęście powoli odchodzą.

– Mąż mówi Ci, że jesteś piękna?

Oczywiście. Ale nie za często, żeby to nie wpadło do śmietnika.

– Jak to jest być żoną Bogusława Lindy?

W domu nie pytam go o nazwisko (śmiech). Po prostu jest cudownym facetem, za którego wyszłam za mąż w połowie naszego związku. Jesteśmy ze sobą już 27 lat. Noszę nazwisko Bogusława. Popiel zostawiłam sobie w życiu zawodowym.

– A to mnie zaskoczyłaś.

W dowodzie jestem Linda. Nie zastanawiałam się nad tym, padło pytanie urzędnika, uznałam, że Linda będzie OK.

Bartek Wieczorek/LAF AM

– Jak radziłaś sobie z tym, że Twój mężczyzna jest dla kobiet przedmiotem marzeń?

Nie zainteresowałam się nim dlatego, że był moim przedmiotem marzeń. Nie zamotała mi w głowie jego sława. Bogusław ma w sobie ogromny urok, coś tak magnetycznego, że nawet gdyby zamiatał ulice, dużo kobiet by się w nim kochało. A ja uwielbiam, kiedy kobiety interesują się moim facetem.

– Naprawdę?

Nie to, żebym zachęcała (śmiech). Ale wszelkie oznaki, że nadal się kobietom podoba, że jest dla nich atrakcyjny, to tylko potwierdzenie, że dobrze wybrałam.

– A czy przy takim mężczyźnie nie czujesz, że zawsze musisz być najlepsza, najładniejsza?

Chcę go ciągle zdobywać. Uważam, że nigdy nic nie jest nam dane raz na zawsze. Zależy mi na jego opinii, na tym, żeby mu się podobać, ale to nie jest kwestia życia i śmierci. Kiedy nie dostaję potwierdzenia, że dobrze w czymś wyglądam, olewam to (śmiech). I nie będę przed wyjściem z łóżka robiła sobie makijażu, żeby tylko mąż nie zobaczył mnie sauté. Słyszałam o takich przypadkach. Ja spokojnie chodzę po domu w kapciuchach i dresach. Wiesz, czasami jestem zdziwiona, że nadal jestem dla Bogusława młodą dziewczyną. Tak jakby czas nie płynął.

– Jak Wam się udało nie wpaść w rutynę, przyzwyczajenie?

Interesujemy się sobą, dobrze o sobie myślimy. Staramy się siebie zrozumieć, ale też nie zawłaszczamy siebie, dajemy sobie dużo swobody. Nie musimy wszystkiego robić razem, razem wychodzić, wyjeżdżać. Boguś nie przepada za maszerowaniem po galeriach sztuki, a ja uwielbiam. Po co miałabym go ciągnąć ze sobą na jakąś wystawę? I odwrotnie – ja nie jeżdżę konno, nie pływam, a Bogusław jest instruktorem jeździectwa i żeglarstwa. To bardzo ważne, żeby w związku każdy miał swój świat. Ja nie wyobrażam sobie, że mogłabym być tylko żoną swojego męża.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze VIVY!, od czwartku w kioskach.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Reklama

Zobacz także: Czy naprawdę miał konflikt z Hubertem Urbańskim i co zarzuca mu Martyna Wojciechowska? Edward Miszczak ostro o gwiazdach TVN!

Reklama
Reklama
Reklama