Lenka i Jan Klimentowie sześć lat starali się o dziecko i nigdy nie tracili nadziei. Ich marzenie się spełniło. "To tak, jakby stał się cud. Nagle dzieje się coś, co zdawało się nam nieosiągalne", mówi tancerka w rozmowie z Krystyną Pytlakowską. Życie małżonków zmieniło się o 180 stopni. Zakochani są razem od 14 lat. W ich relacji nie brakowało wzlotów i upadków. Postanowili zawalczyć o łączące ich uczucie. "Trudny początek nauczył nas, że jesteśmy sobie pisani", mówi Lenka Klimentova.

Reklama

Jan i Lenka Klimentowie o miłości. Zawalczyli o swój związek

Piękna jest Wasza miłość.

Lenka: Piękna. Ale też trudna. Myślę, że trudności hartują związek, wzmacniają go. Uważam, że wszystko jest po coś. A gdyby było za łatwo, byśmy tego związku nie doceniali.

Rozstawaliście się, mieliście trudne początki.

Lenka: Tak naprawdę media to trochę podkręcały. Tylko raz rozstaliśmy się na dłużej i myśleliśmy, że już nie będziemy razem. Ale potem między nami dużo się wydarzyło. Wyjechałam z powrotem do Czech, bo wcześniej byłam z Jankiem w Polsce, i chyba to zaważyło na tym, że znowu się odnaleźliśmy. Że rozłąka uświadomiła nam, jak jesteśmy sobie potrzebni.
Jan: Uświadomiliśmy sobie, że razem jest nam najlepiej. I mówimy, że nic nas już nie rozłączy.
Lenka: Taką mamy nadzieję. Choć ja wiem, że „nigdy nie mów nigdy”. Ale dbamy o nasz związek. Ten trudny początek nauczył nas, że jesteśmy sobie pisani. Mówimy sobie więc, że na zawsze. A w sierpniu minie 14 lat, od kiedy jesteśmy razem.

Jakich?

Lenka: Nie zawsze różowych. Między dwojgiem ludzi musi istnieć różnica zdań, żeby potem były piękne pogodzenia.
Jan: Jak powtarzała mi Katarzyna Grochola, kiedy pracowaliśmy razem: „O miłość trzeba dbać”.
Lenka: Wydaje mi się, że związki się rozpadają, bo ludzie nie potrafią zawalczyć o miłość. Łatwiej się rozstać, niż naprawiać. Ale dla nas słowo „rozstanie” już nie istnieje. Chcieliśmy rodziny, chcieliśmy mieszkać razem, chcieliśmy mieć pieski – i mamy dwa, no i teraz jest wymarzony Cristian. Cały czas więc budujemy naszą rodzinę i nasz związek, wiedząc, że marzenia się spełniają.
Jan: Kiedy w Polsce kupowałem pierścionek zaręczynowy, wiedziałem dokładnie, jak on ma wyglądać, i zamówiłem go jeszcze przed wyjazdem na wakacje do Portoryko. Był grudzień, a ja już miałem w głowie wszystko zaplanowane. Znajomi myśleli, że się zaręczymy wcześniej i że zrobię to publicznie, ale miłość przecież dzieje się między dwojgiem ludzi, a nie na czerwonym dywanie fotografowanym przez paparazzich. Miłość, zaręczyny, oświadczyny to sprawa prywatna i ma pozostać w pamięci tylko tych dwóch osób.
Lenka: To prawda. Bardzo ważna jest intymność.

Zobacz też: Lenka i Jan Klimentowie o trudnej drodze do rodzicielstwa: „Nigdy nie straciliśmy nadziei”

Zobacz także
Krzysztof Opaliński

A co czułaś, kiedy się rozstaliście?

Lenka: Najpierw złość, bo przecież chciałam być z Jankiem do końca życia. A gdy już nie byliśmy razem, tęskniłam, byłam smutna i go kochałam. Ale moja kobieca duma nie pozwalała, żebym odezwała się pierwsza. Czekałam, aż on się odezwie (śmiech).
Jan: I odezwałem się.
Lenka: A ja jeszcze udawałam, że go nie chcę, ale dłużej się nie dało. Dzwonił, przyjechał, zabrał mnie z Czech i zaczęło się od nowa. Musieliśmy odbudować zaufanie i dużo rozmawiać. Rozmowa jest bardzo ważna. A my ciągle rozmawiamy o wszystkim.

I o wybaczeniu? Wybaczyłaś Jankowi zdrady?

Lenka: Zdrady wymyśliły media, a to nie była prawda. Ludzie uważają, że jak facet jest przystojny i się podoba, to od razu musi zdradzać. Ale człowiekowi takiemu jak Janek można zaufać, chociaż na początku było trudno. Ale to już przeszłość.
Jan: Wymyślali niestworzone rzeczy…

Co może rozdzielić ludzi?

Lenka: Wydaje mi się, że kiedy nie ma wspólnej pasji, wspólnych tematów i rzeczy, które para może robić razem. Na przykład chodzi się wspólnie na kurs tańca albo na kurs gotowania, razem jeździ się na rowerach i na wycieczki, a nie tak, że każde goni za swoją pracą. Wtedy drogi się rozchodzą. Ważne jest, żeby mieć czas dla siebie.

Was łączy taniec, ale nie tylko.

Lenka: Teraz łączy nas też Cristian. Na dobre i na złe. Na całe życie.

[...]

2023 rok będzie dla Was niezwykły.

Lenka: Tak, bo mamy Cristiana i po tylu latach przeprowadzamy się w końcu do naszego własnego mieszkania. Kupiliśmy je przed pandemią, a teraz będziemy się tam przeprowadzać. Już się nie mogę doczekać.
Jan: Mieszkanie odbieramy w marcu i zaraz szybko będziemy wykańczać. Mamy już projekt, wszystko więc musi się udać.

[...]

Lenko, jaką przyszłość planujecie dla siebie i Cristiana? Czy w ogóle już planujecie?

Lenka: Janek ma marzenie, żeby kupić dom w ciepłych krajach. Nie wiem, czy tak się stanie, bo ja kocham rodzinę, dla mnie bardzo ważne jest być blisko niej. Nie wykluczam powrotu do Czech, ale nie wiem, co będzie za 15 czy 20 lat. Jedno jest pewne. Będziemy trzymać się razem. Jako małżeństwo i rodzice.
Jan: To możemy obiecać na pewno.

Cały wywiad w nowym numerze VIVY! w punktach sprzedaży w całej Polsce od 26 stycznia.

Reklama

Krzysztof Opaliński
Reklama
Reklama
Reklama