Krystyna Janda o stracie ukochanego: „Odchodzenie męża i okres żałoby przechodziłam naprawdę ciężko”
„Praca mnie ratowała, okazała się najlepszym lekarstwem”
- Elżbieta Pawełek
Skończyła 70 lat i wcale się z tym nie kryje. Przeciwnie, w urodzinowym spektaklu „My Way” rozprawia się z całym swoim życiem. Jest słodko i gorzko. Czy ma przyjaciół, na kogo może liczyć, dlaczego od lat mieszka na prowincji? Czy nie boi się starości i chciałaby się jeszcze raz zakochać? Krystyna Janda w niezwykle szczerej rozmowie z Elżbietą Pawełek.
Krystyna Janda o śmierci ukochanego męża Edwarda Kłosińskiego
Czuje się Pani szczęściarą?
Tak, jestem szczęściarą, ale też zawsze umiałam wykorzystać dane mi szanse, i w życiu, i w zawodzie. Przede wszystkim zawsze rozumiałam, co dostaję, i zawsze to doceniałam. Osiągnęłam więcej, niż oczekiwałam. To chyba daje poczucie szczęścia i harmonii. To, że nie zawiodłam siebie i innych.
[...]
W branży mówią, że Janda jest jak Midas, bo czego się dotknie, zamienia się w złoto. Jedni Panią uwielbiają, innych denerwuje Pani przebojowość.
Co mam powiedzieć? Dopóki sale są pełne i ludzie kupują bilety na moje spektakle, nie zastanawiam się nad tym, czy ktoś mnie prywatnie kocha, czy nienawidzi.
Publiczność Panią kocha, często to bardzo młodzi ludzie.
Ważne, żeby być aktualnym, nie wypaść z tego pociągu i nie zostać na jakimś peronie, kiedy pociąg odjedzie. Żeby nie stracić łączności z młodą widownią i móc im przekazać coś ważnego.
Sprawdź też: Krystyna Janda i Maria Seweryn: „Jesteśmy różnymi ludźmi, różnymi kobietami, wyrazistymi, o silnych osobowościach”
[...]
Ile wcieleń ma Krystyna Janda? Aktorka, reżyserka, scenarzystka, prezeska fundacji i dyrektorka artystyczna?
Nie wiem, przestałam liczyć (śmiech).
Po śmierci męża Edwarda Kłosińskiego postanowiła Pani grać tylko w komediach?
To prawda, tak powiedziałam. Odchodzenie męża i okres żałoby przechodziłam naprawdę ciężko, zresztą to się nie skończyło. Na smutki mnie nie stać. Ale oczywiście to bzdura z tym graniem tylko wesołych rzeczy. Zagrałam przez te lata żałoby również wiele smutnych, społecznie ważnych spektakli, to mój obowiązek.
Nie zamknęła Pani żałoby po mężu?
Nie to, że nie zamknęłam, tylko… Tak naprawdę ciągła praca pozwoliła mi być nadal aktywną i nie wpaść w przygnębienie. Praca mnie ratowała, okazała się najlepszym lekarstwem. A z drugiej strony, ponieważ razem z mężem robiliśmy ten teatr, nie pozwala mi zapomnieć, odpuścić. Mąż wybudował ten teatr i głównie dzięki jego poświęceniu i pracy to wszystko stanęło na nogi. Nie zajmował się generalnie sprawami artystycznymi, ale dzięki niemu to powstało. Moja córka Marysia z kolei remontowała Och-Teatr, szczęśliwie zawsze miałam pomoc.
Krystyna Janda, Edward Kłosiński, 4 sierpnia 2004
Jest Pani atrakcyjną kobietą, która mogłaby sobie ułożyć z kimś życie na nowo…
Zadaje mi pani to pytanie od kilku lat, jeszcze w wywiadzie z roku 2008. Nie spotkałam nikogo, żadnego mężczyzny, który by mnie w tym sensie zainteresował. A poza tym coś mi nie pozwala. Ale mam bardzo wielu przyjaciół, ludzi ze środowiska, spoza mojego środowiska, z którymi jestem blisko, jeżdżę na wakacje… no i dzieci, to dziś moi prawdziwi partnerzy.
Nie szuka Pani nikogo na internetowych portalach?
Broń Boże. Jestem przerażona tymi wszystkimi „sposobami”, które okazują się dziś popularne. To mnie dziwi swoją drogą.
[...]
Co dla Pani jest teraz najważniejsze?
Nie myślę o tym. Bardzo dużo ludzi na mnie liczy, jakość ich życia często zależy od moich decyzji, więc staram się być odpowiedzialna. Pewnego dnia podjęłam decyzję stworzenia fundacji, teatrów i wzięcia za to odpowiedzialności. Jak dostanę wylewu, zawału czy udaru, to wtedy się wszystko skończy i będą musieli sobie poradzić (śmiech).
Co jeszcze w nowym numerze VIVY! 7/2023?
Ambasador Stanów Zjednoczonych Mark Brzezinski i jego partnerka Olga Leonowicz otworzyli przed nami drzwi rezydencji i opowiedzieli o swojej miłości.
Beata i Artur Barcisiowie po 40 latach razem tak samo w sobie zakochani, choć… nie mają recepty
na małżeńskie szczęście.
W VIVA! Podróże - Tajemnice Jerozolimy – miasta mozaiki, które nie dzieli, lecz łączy wpływy różnych kultur i religii.
Żony Beatlesów: Linda McCartney, Pattie Boyd, Maureen Cox, Yoko Ono… Żony słynnych muzyków żyły w cieniu mężów i musiały stawić czoło ich słabościom.