Reklama

Urodziła dziecko, rozstała z wieloletnim partnerem, nagrała szczerą płytę i… w końcu pokochała siebie. Życie Kasi Stankiewicz zmieniło się diametralnie od czasu singla "Orła cień", który podbił serca masowej publiczności. Jest dojrzałą kobietą, która nie boi się podejmować trudnych decyzji. Opowiedziała o tym Krystynie Pytlakowskiej w najnowszej "VIVIE!".

Reklama

Kasia Stankiewicz o związku z Radkiem Łuką

Przy pracy nad pierwszym solowym albumem Kasi Stankiewicz wspierał ją jej partner, producent muzyczny Radek Łuka.

- Oczywiście. Wyprodukował trzy moje płyty, odegrał kluczową rolę w moim życiu artystycznym. I prywatnym. To człowiek, który mnie nauczył w życiu najwięcej - powiedziała w wywiadzie Stankiewicz. A spytana, czy zakochała się w swoim mentorze odparła: To było nieuniknione.

Czy to była jej pierwsza miłość? Wokalistka powiedziała: Nie ma pierwszych miłości. Miłość to miłość. Każda jest inna i każda daje nam inną wiedzę o nas samych. Radosław – muzyk, artysta – pokazał mi pierwszą ważną książkę, płytę, siłą rzeczy wszystko zaczęliśmy robić razem, pracę wnosiliśmy po godzinach do domu i potem…

Kasia Stankiewicz o synu Fryderyku

Jak wokalistkę zmieniło pojawienie się na świecie dziecka?

Kasia Stankiewicz: Bardzo. Poznajesz się w nowych, często ekstremalnych okolicznościach. Rodzicielstwo jest niezłą harówą, ale ma też pozytywne aspekty. Daje ci przywilej poznania bezinteresownej w najczystszej postaci miłości. Nikt ci nie powie, jakie to przerąbane, wszyscy tylko: „Och, ach, cudownie! Będzie dzidziuś!”. A potem nie śpisz kolejny miesiąc, rośnie zmęczenie, frustracja i w jakimś momencie dochodzisz do granic, a kiedy myślisz, że już nie dasz rady, wtedy nagle to małe stworzenie patrzy na ciebie tymi ogromnymi, bezbronnymi, czystymi oczami, uśmiecha się… i jesteś pozamiatana. Po urodzeniu syna stałam się lepsza dla siebie. Jakaś milsza i twardsza zarazem. Na początku oczywiście się bałam, sama potrzebowałam opieki, a tu nagle miałam stanąć na ziemi. (…) Fryderyk mnie zmiękczył. Przedtem byłam bardzo niedostępna, zamknięta, najeżona. Ale jako matka nie mogłam sobie na to pozwolić, bo wzięłam odpowiedzialność za tego małego człowieka, którego kocham najbardziej na świecie. Dzięki synowi poznałam, co to jest determinacja, tak bardzo potrzebna w moich działaniach zawodowych. A sama, jako człowiek, zaczęłam żyć na większym luzie. Już nie myślałam o tym, jak wyglądam, jak jestem ubrana i jak mnie inni odbierają. Nie musiałam już być ideałem kobiecości. Nie było czasu na pierdoły.

Kasia Stankiewicz o rozstaniu z partnerem i płycie "Mimikra"

Niestety związek z Radkiem nie przetrwał. Niedawno wokalistka zdecydowała się na rozstanie.

Kasia Stankiewicz: Każda decyzja dotycząca milowego kroku w życiu jest trudna i ważna. Ja zawsze bałam się zmian, ale później, wchodząc na nowy etap, dowiadywałam się, że może być tak samo dobrze albo i lepiej. Jestem zwolenniczką wychodzenia z kręgu przyzwyczajeń, ze swojej strefy komfortu.

Stankiewicz nie należy do kobiet, które do życia potrzebują oparcia w mężczyźnie. Nie dąży do tego za wszelką cenę. Dziennikarce wyznała: Mnie jest potrzebne oparcie w samej sobie. To tak jak w sporcie, jeśli opierasz się na partnerze, to kiedy on zabierze rękę, możesz się przewrócić. Ale nie upadniesz, jeżeli stoisz mocno na własnych nogach z prostym kręgosłupem (bez brzucha). A nam po rozstaniu udało się zbudować relacje na nowo. Nic nie dzieje się bez powodu. Nagrałam wtedy „Mimikrę”, tam jest wszystko, co wtedy przeżywałam. (…) I mam wrażenie, że napisałam do niej najpiękniejsze teksty w moim życiu. Kiedy po kilku latach wróciłam do tej płyty, byłam sama sobą zaskoczona: Kurczę i ja to wymyśliłam? Po rozpadzie mojego związku dużo czasu poświęciłam na przeprogramowanie siebie i na odnalezienie w sobie tego, co mi się będzie we mnie podobało. Pisałam sobie duże kartki i wieszałam przy łóżku: „Dasz radę, jesteś mądra, najlepsze przed tobą”.

Michał Pańszczyk

Katarzyna Stankiewicz, Viva! luty 2016​

Reklama

Przeczytaj też: Kasia Stankiewicz po 14 latach wraca do Varius Manx?! Co się stało? I dlaczego w ogóle odchodziła?

Reklama
Reklama
Reklama