Reklama

Dzieciństwo upłynęło jej w rytm muzyki. Mama grała na altówce w Filharmonii Opolskiej. Tata był założycielem Kwartetu Śląskiego. Kasia Moś razem z bratem, Mateuszem (który dziś gra na skrzypcach i komponuje) chodzili regularnie na jego koncerty. Nic dziwnego, że związała swoją przyszłość z muzyką. Dziś spełnia się na scenie, tworzy, buduje wspaniałą relację ze swoimi fanami. Artystka w wywiadzie VIVY! opowiedziała nie tylko o swojej karierze, rodzinnych relacjach.

Reklama

Wokalistka wspomniała także o miłości. Kasia Moś długo była singielką. "Miłość to piękne uczucie i bardzo potrzebne. Im jesteśmy starsi, tym czujemy to zdecydowanie wyraźniej. Kiedy po czterech latach rozstałam się z poprzednim chłopakiem, długo byłam sama", mówi. W jej życiu pojawił się mężczyzna, który jest dziś jest jej wsparciem i opoką. Artystka potwierdza, że jest szczęśliwie zakochana. U boku ukochanego partnera pragnie budować wspólną, szczęśliwą przyszłość. Co zdradziła w rozmowie z Krystyną Pytlakowską?

W sesji zdjęciowej artystce towarzyszy tata Marek Moś i brat Mateusz Moś.

Kasia Moś o rodzinnym domu i miłości

Ojciec wiedział, że Twoim przeznaczeniem jest śpiewać, a nie grać na wiolonczeli, chociaż skończyłaś szkołę muzyczną, grając właśnie na tym instrumencie.

Kasia: Kiedy uwolniłam się od skrzypiec, „przeniosłam się” na wiolonczelę. Można było domyślić się, iż jednak granie na instrumencie nie będzie moją życiową drogą. W głębi serca marzyłam o śpiewie, słuchałam wybitnych amerykańskich wokalistek i właściwie non stop oglądałam MTV. Gdy byłam sama w domu, włączałam Whitney Houston lub Oletę Adams, brałam do ręki dezodorant i śpiewając do lustra, wyobrażałam sobie, że jestem nimi, że śpiewam na wielkiej scenie wypełnionej po brzegi.

Czytaj też: Nie zdążyli zrealizować wspólnych marzeń. W ciągu jednego dnia Dorota Sumińska zyskała męża i go straciła

Kiedy Pan dostrzegł talent wokalny córki?

Marek: W szkole muzycznej zaczęła od skrzypiec, lecz ten instrument nie był jej pisany. Buntowała się, nie chciała ćwiczyć. Więc zamieniliśmy skrzypce na wiolonczelę, ale to też nie był celny strzał. Słyszałem, że ma dobry głos, kiedy podśpiewywała w łazience. Raz wszedłem do jej pokoju, pytając: „Kasiu, a może ty chciałabyś śpiewać? Może poszukamy kogoś, kto udzielałby ci lekcji?”.
Kasia: I tak trafiłam do cudownej pani Eli Chlebek. To tam po raz pierwszy poczułam się naprawdę szczęśliwa i wolna. Wiedziałam, że odnalazłam dla siebie przestrzeń, w której ujście znajdą wszystkie emocje – te dobre i te złe.

[...]

Śpiewasz bardzo ambitny soul.

Kasia: Myślę, że zawsze czułam tę muzykę, chociaż moja pierwsza płyta była zbitką różnych stylistyk. Nigdy nie chciałam dać się zaszufladkować, zamykać gatunkowo, ograniczać. I nagle pojawił się Moniuszko.

[...]

Muzyka leczy duszę? Umacnia nasze relacje z bliskimi? Płytę z utworami Moniuszki nagrałaś wspólnie z bratem. Często występujecie rodzinnie. On gra na skrzypcach, ojciec dyryguje, a Ty śpiewasz.

Kasia: Tak, na scenie świetnie się rozumiemy, chociaż myślę, że łatwiej tacie byłoby pracować z kimś obcym, bo aż tak by się nie przejmował. Ale współpraca z nim daje mi ogromną radość. Uwielbiam też patrzeć na Mateusza, jak gra. Zawsze był taki zdolny. Całe życie uważałam, że jest zdecydowanie lepszy niż ja. Po raz pierwszy na pomysł połączenia klasyki z rozrywką wpadłam jeszcze na studiach. Grałam wtedy na fortepianie utwór Wojciecha Kilara. A co, gdyby poszukać wiersza któregoś z wybitnych polskich poetów i wymyślić do tej harmonii linię wokalną… Od razu powiedziałam o tym pomyśle tacie i od tego momentu, czyli przez ponad dekadę, ta myśl nie dawała mi spokoju.

Marek: I tak nadszedł rok 2019. Rok Moniuszkowski. Zasugerowałem, że może to dobry moment na realizację marzenia. Wypożyczyłem więc z biblioteki Akademii Muzycznej nuty pieśni Moniuszki i dałem je Kasi. Powiedziała: „No to bierzmy się do pracy”.

KRZYSZTOF OPALIŃSKI

Mateusz Moś, Marek Moś, Kasia Moś, Viva! 1/2024

Kasiu, a Twoje życie prywatne? Bo przecież żyjesz nie tylko muzyką? Często się zakochujesz?

Kasia: Zakochuję się niezwykle rzadko. Miłość to piękne uczucie i bardzo potrzebne. Im jesteśmy starsi, tym czujemy to zdecydowanie wyraźniej. Kiedy po czterech latach rozstałam się z poprzednim chłopakiem, długo byłam sama.

A teraz jesteś znowu zakochana.

Kasia: Tak, odpukać. Boję się zapeszyć. Po prostu jestem bardzo szczęśliwa przy Łukaszu.

Panie Marku, nie wtrąca się Pan w wybory miłosne córki?

Marek: Nie. To jej wybory. Chciałbym tylko, aby nikt jej nie zranił. Jeśli ona czuje się szczęśliwa, to i ja jestem.

Rozmawiamy tuż po sylwestrze. Czego byś sobie życzyła w nowym, 2024 roku?

Kasia: Szczęścia i spokoju. Chcę tworzyć, rozwijać się, poszukiwać i znajdować. Rozwijać swoją artystyczną drogę na swoich zasadach. A dla siebie, prywatnie… chyba dojrzałam do założenia rodziny.
Marek: Życzę Kasi, żeby śpiewała dużo koncertów w wymarzonych miejscach z wymarzonymi muzykami. Aby mądrze rozwijała swój głos, dbała o niego. I miała jeszcze więcej dobrych pomysłów, które zaangażują ją i Mateusza we wspólnej pracy. Jestem bardzo dumny z naszych dzieci.

A prywatnie czego by Pan chciał dla siebie?

Marek: Duuużo pracy, bo ona daje mi energię, czyni zdrowszym i młodszym. A jeśli Kasia założy rodzinę i urodzi nam wnuka, będziemy z Joasią po prostu szczęśliwi.

Zobacz też: Tworzą patchworkową rodzinę, właśnie świętują rocznicę. Łukasza Nowickiego i jego ukochaną połączyły... ogórki

Cały wywiad do przeczytania w nowym numerze VIVY! Magazyn jest dostępny w punktach sprzedaży od czwartku, 18 stycznia 2024 roku.

Reklama

Kasia Moś w sesji VIVY! z bratem Mateuszem i tatą Markiem, 2024 rok:

KRZYSZTOF OPALIŃSKI
Mitch Stone
Reklama
Reklama
Reklama