Julia Wieniawa: „Najbardziej boli mnie spłycanie mojej osoby”
„Celebryctwo” trochę mnie zmęczyło. Przyćmiewa moje zawodowe sukcesy”
- Beata Nowicka
Gra, śpiewa, tańczy, komponuje, projektuje… I ma dopiero 23 lata. Julia Wieniawa właśnie wydała swój debiutancki album „Omamy”. W szczerej i odważnej rozmowie z Beatą Nowicką opowiada o uczuciach, dorastaniu na oczach widzów, manii kontroli, miłości, feminizmie i… amerykańskim śnie, który się spełnił.
Julia Wieniawa w wywiadzie VIVY!
Masz swoją definicję sukcesu?
Sukces wyobrażam sobie trochę jak schody. Osiągając kolejne stopnie, ma się ochotę na więcej, wyżej, szybciej, lepiej. Dlatego ważne jest zachowanie balansu. Trzeba umieć powiedzieć sobie czasem: „Ej, jest dobrze, nie goń tak” i docenić to, co się ma. Ja na wiele swoich „schodków sukcesu” już rzeczywiście dotarłam, nawet szybciej, niż sądziłam, ale cały czas stawiam sobie nowe cele. Dla niektórych miarą sukcesu jest sukces finansowy. Myślę, że osiągnęłam już zadowalający mnie poziom, co nie oznacza, że nie będę dalej pracować. Właśnie dzięki temu poczuciu bezpieczeństwa mogę bawić się pracą, a nie się o nią martwić. To wspaniałe uczucie, kiedy mogę inwestować w swoją muzykę i sztukę, żeby sprawiać, aby była jak najwyższej jakości. Inni za sukces uznają popularność. Zdobyłam ją, ale teraz zaczęło mi zależeć na czymś zupełnie innym, bo „celebryctwo” trochę mnie zmęczyło.
Co Cię w nim drażni?
To, że przyćmiewa moje zawodowe sukcesy. Nie lubię być wrzucana do jednego worka z ludźmi, którzy nie robią nic innego poza „byciem” na Instagramie. Wiadomości typu: z kim wypiłam kawę, jaką mam fryzurę albo jakie auto kupiłam, często stają się ważniejsze niż moje zawodowe osiągnięcia. Na szczęście to się zmienia.
Zobacz też: Pierwszy solowy album Julii Wieniawy już dostępny! Takie są „Omamy”
Jaki jest Twój przepis na sukces?
Cieszę się ze wszystkiego, co osiągnęłam. Z rzeczy wielkich i drobnych: że wydałam płytę, wystąpiłam na Orange Warsaw Festival, że drop mojej marki spodobał się fanom, że udało mi się zrobić superśniadanie – chociaż nie umiem gotować – i mój chłopak się z tego ucieszył, smakowało mu. Jestem przepełniona wdzięcznością za to, co mam – to mój przepis na sukces, polecam każdemu. Codziennie, kiedy kładę się spać, na głos albo w myślach wymieniam rzeczy, za które jestem wdzięczna. Odkąd wyzbyłam się całkowicie zawiści i negatywnej zazdrości, czuję, że gwiazdy mi sprzyjają. Kiedy smakujesz pozytywną energią, przyciągasz pozytywne rzeczy. A w Polsce, niestety, ludzie często są przepełnieni żółcią i zawiścią.
Dlaczego tak uważasz?
Myślę, że duży wpływ miała na to historia. Przez wiele lat nie mieliśmy nic, a jak ktoś miał, to inni mówili, że wysługiwał się władzy komunistycznej albo kradł. To wciąż tkwi w naszej mentalności, choć przecież dzisiaj mamy nieograniczone możliwości. Każdy może odnieść sukces, wystarczy zabrać się do roboty. Nie pochodzę z bogatej rodziny, co niektórzy sugerują. Kiedy byłam młodsza, chodziłam po prostu na zajęcia do domu kultury niedaleko domu. Zajęcia musicalowe też nie były drogie, ale trzeba było je znaleźć, a potem na nie regularnie chodzić, ćwiczyć. Oczywiście jednym może być łatwiej, drugim trudniej, ale znam mnóstwo dzieciaków z bogatych domów, które przez to, że miały wszystko, nie robią nic. Wpadły w pułapkę dobrobytu.
[...]
Co Cię najbardziej boli?
Spłycanie mojej osoby. W Polsce ładna dziewczyna, która fajnie się ubiera, a na dodatek ma „drogą torebkę”, z definicji jest po prostu głupia. Nie może być jednocześnie artystką, która ma coś do powiedzenia, bo to się wzajemnie wyklucza. A ja dobrze wiem, co chcę przekazać swoją twórczością, natomiast lubię też dobrze wyglądać. Nie rozumiem, dlaczego muszę wyzbyć się swojej zmysłowości i kobiecości, żeby być poważnie traktowana? Nie zgadzam się z tym. Ostatnio obejrzałam dokument na Netflixie o Jennifer Lopez. I uprzedzając portale plotkarskie – nie porównuję się do niej, ale uderzyło mnie to, co mówiła. Lopez borykała się – i wciąż się boryka – z podobnymi problemami, co ja. Powiedziała tam: „Całe życie mówili mi, że nie jestem wystarczająco dobra. Skoro robię tyle rzeczy naraz, to znaczy, że nie jestem dobra ani w graniu, ani w tańczeniu, ani w śpiewaniu, ani w projektowaniu”. Nie rozumiem, czemu dla ludzi „bycie multitasking”, a przy okazji bycie szczęśliwą, jest nie do przyjęcia.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY!. Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 4 sierpnia.
Sprawdź też: Tropikalny taras Julii Wieniawy to prawdziwe arcydzieło!
Co jeszcze w nowej VIVIE! 15/2022
Adrianna Biedrzyńska i Michalina Robakiewicz: Matka i córka opowiadają, jak im się gra na jednej scenie i nosi… te same ubrania.
Jerzy Skolimowski. Artysta wszechstronny – reżyser, scenarzysta, poeta i malarz w szczerej rozmowie o życiowej rewolucji.
Sophia Loren, bogini kina, zjawiskowa piękność, która na swoje miejsce na ziemi wybrała Rzym zamiast Hollywood.
Greckie wyspy. Tu odpoczywają Joanna Przetakiewicz, Anna Puślecka i Rita Ora.
Joanna Brodzik opowiada, czym jest umami i jak kreatywnie działać w kuchni, by wyczarować niezwykły posiłek.