Reklama

Miliony z nas, w tym polskie gwiazdy, ruszyły na pomoc obywatelom Ukrainy. Już ponad 1,6 mln z naszych wschodnich sąsiadów uciekło do naszego kraju przed wojną. Część z nich potrzebuje natychmiastowego wsparcia związanego z zamieszkaniem w Polsce. O tym, czego najmocniej im potrzeba, przekonała się kilka dni temu Joanna Przetakiewicz, która pojechała do Przemyśla.

Reklama

W rozmowie z Rafałem Kowalskim z VIVY.pl opowiedziała o tym, co zobaczyła na miejscu i do jakiego pomysłu ją to zaprowadziło. Dyrektor kreatywna marki La Mania już za chwilę uruchomi bardzo potrzebną platformę. Niemal każdy z nas będzie mógł pomóc.

Joanna Przetakiewicz o wojnie w Ukrainie i tym, jak pomóc uchodźcom

VIVA.pl: Dwudziestego czwartego lutego na teren Ukrainy weszły wojska rosyjskie. Wielu z nas do ostatniej chwili nie podejrzewało, że tak okrutny scenariusz nagle stanie się częścią naszej rzeczywistości. Jak zapamiętałaś ten dzień? Gdzie dosięgnęły Cię pierwsze niepokojące informacje?

Byłam wtedy w Wenecji. Nasi przyjaciele organizowali tam ślub. Od 2 lat przekładali termin ze względu na pandemię. W końcu udało się wszystko zorganizować. To była bajka! Weselne dolve vita, obłędna sceneria, wyczekany dzień i... nagle odebraliśmy wiadomość, że wybuchła wojna. Trudno było na nowo wrócić do tej radości. Każdy z nas ma kogoś znajomego albo rodzinę z Ukrainy. Zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, jak pomóc. Rozdzwoniły się telefony. Wszyscy jednak zgodnie obiecaliśmy sobie, że przez 12 godzin, czyli na czas trwania uroczystości, nie będziemy komentować tych wszystkich dramatycznych doniesień. Zrezygnowaliśmy z niektórych atrakcji, ale nie chcieliśmy potęgować tego przygnębiającego nastroju. Ten smutek i niepokój i tak dawało się już odczuć. Finalnie spędziliśmy uroczystość spokojniej, inaczej niż planowaliśmy, ale w poczuciu, że jesteśmy razem – i to było dla nas najważniejsze. W takich trudnych chwilach obecność bliskich, przyjaciół ma działanie terapeutyczne, jest trochę taką kotwicą.

Czytaj także: Dzieci są dumą i miłością Ołeny Zełenskiej: „Pamiętajmy, że są naszą przyszłością, naszą kontynuacją”

Nastał czas pomocy. Kilka dni temu wraz z bliskimi spontanicznie pojechaliście na granicę z Ukrainą. Kilkoma busami zawieźliście najpotrzebniejsze naszym przyjaciołom ze wschodu rzeczy. Pokazałaś też w sieci poruszające i trudne obrazy z Przemyśla. Co najmocniej Cię uderzyło na miejscu?

Ci ludzie nie mają nic. Uciekają z jedną małą torbą albo bez niczego, tak, jak stoją. Kobiety z maleńkimi dziećmi, osoby starsze, schorowane, zrozpaczone. Wojna wyrywa ich z domów nagle i bez ostrzeżenia. W sekundę tracą wszystko. Kiedy przyjechałam do Przemyśla, Prezydent Miasta – Wojciech Bakun – pokazał mi olbrzymie centrum pomocy humanitarnej i logistycznej, które zbudował w 2 dni razem z Arturem Kazienko. To, co zobaczyłam odjęło mi mowę. Prawie 2000 ludzi, wśród których zdecydowaną większość stanowiły kobiety z małymi dziećmi. Nigdy nie zapomnę jednej z nich. Urodziła swoją najmłodszą córeczkę tuż przed przekroczeniem granicy. Druga niedawno skończyła 3 latka. Razem z bratem, który chodziłby teraz do przedszkola, zajmowali się swoim ukochanym psem. To on był ich namiastką domu i normalności. W oczach tej kobiety widziałam pustkę i rozpacz. Siedziała owinięta w koc i karmiła na jednym z wojskowych łóżek swoje maleństwo. Przełykała łzy. Tak bardzo samotna i bezradna. Tak bardzo dzielna. Ze swoimi dziećmi pokonała pieszo w zaawansowanej ciąży 20 kilometrów. Szła kilkadziesiąt godzin. Nie miała baby shower ani radosnego powitania w domu przez męża. Nawet nie wie, gdzie on teraz jest... Takich historii jest tysiące. Dlatego dla tej kobiety i dla każdej innej apeluję o to, żebyśmy pomagali. Nie ma dzisiaj nic ważniejszego.

Skala potrzeb wydaje się porażająca. Wszyscy dokładamy cegiełki na miarę swoich możliwości. Ty myślisz już także o przyszłości imigrantów…

Potrzebne są lekarstwa, ubrania, żywność, środki czystości, pampersy dla dzieci, koce, pościel. Wszystko, dzięki czemu pozwolimy odzyskać tym ludziom godność i poczucie bezpieczeństwa. Z moją Fundacją Era Nowych Kobiet od pierwszego dnia organizujemy zbiórki i dostarczamy najpotrzebniejsze rzeczy. Uchodźcy nie przyjechali tu na chwilę ani na wakacje. Uciekli z Ukrainy przed wojną. Nie znają języka, nie mają pojęcia, co dalej. Są bezradni. Muszą zaufać komuś, kogo nawet nie rozumieją. Wsiadają do autokarów, które nie wiedzą, gdzie ich zawiozą. Kiedy to mówię, czuję nieprawdopodobne wzruszenie. Wiem, że potrzeby materialne to jedno, ale są też takie, które dotyczą egzystowania w nowej rzeczywistości. Trzeba tym ludziom zapewnić opiekę medyczną, prawną, psychologiczną, zapisać dzieci do szkoły albo pomóc w podróży do innych krajów. To już wymaga i jeszcze długo będzie wymagało od nas wszystkich niesamowitego zaangażowania oraz organizacji. Widzę tu nieprawdopodobną siłę internetu i social mediów. Obecnie to online są zbierane pieniądze, przekazywane najważniejsze informacje, ustalane transporty itd.. Od ponad 2 tygodni moje media społecznościowe również funkcjonują wyłącznie dla szerzenia informacji o akcjach wspierających. Nie tylko tych inicjowanych przez Erę Nowych Kobiet, ale wszystkich, które są mi zgłaszane. Miałam poczucie, że to jednak trochę za mało. Obecnie pracuję nad bezpłatną platformą #nowaerawspiera – pomoc dla Ukrainy.

Jak ta platforma będzie działała? Kogo wraz z Erą Nowych Kobiet poszukujecie? Gdzie się zgłaszać?

O szczegółach akcji będę informowała za pośrednictwem mojego Instagrama i Facebooka. W tym momencie mogę już jednak poprosić, żeby zgłaszali się do nas lekarze, prawnicy, psychologowie i tłumacze. Aktywowaliśmy specjalną skrzynkę mailową pomagamy@eranowychkobiet.com. Za kilka dni zostanie uruchomiona platforma. Dzięki niej wsparcie dostanie każdy, kto się do nas zgłosi. Zadbaliśmy również o to, żeby była przetłumaczona na język ukraiński. Kiedy na początku pandemii ogłosiłam podobną akcję, w ciągu 24 godzin zgłosiło się ponad 200 ekspertów, którzy bezpłatnie udzielili ponad 2000 porad. Liczę, że tym razem będzie podobnie.

_____

CZYTAJ TAKŻE: Wojciech Bojanowski wrócił z Ukrainy do Polski. Pokazał wzruszające zdjęcie z wojny

Reklama

Zachęcamy do wsparcia akcji Joanny Przetakiewicz. Niemal każdy z nas zna kogoś, kto mógłby udzielić imigrantom potrzebnej pomocy prawnej, językowej, psychologicznej czy medycznej.

Cameron Krone
Mateusz Stankiewicz/Samesame
Reklama
Reklama
Reklama