Reklama

Ich internetowa „Domówka u Dowborów” pod hasłem „Be Happy” robi furorę. "Dla nas to była terapia na stres pandemiczny, bo przecież tak naprawdę nikt nie wiedział, co się wydarzy i kiedy będziemy mogli wrócić do pracy", mówią. Joannę Koroniewską i Macieja Dowbora oglądają tysiące widzów. Program bije rekordy popularności, ponieważ często zapraszają do rozmów sławne nazwiska, ale także starają się pomagać Ukrainie i poruszać ważne dla wszystkich tematy. Osiągnęli spektakularny sukces. Ich małżeństwo też stanęło na podium wysokiego stopnia wtajemniczenia i bliskości. Są spełnieni i szczęśliwi. Wspólnie wychowują dwie cudowne pociechy: Janinę i Helenę. Małżonkowie strzegą prywatności swoich pociech. Chcą zapewnić im poczucie bezpieczeństwa i zaszczepić w nich najważniejsze wartości. Co mówią w nowym wywiadzie VIVY! o swoich córkach?

Reklama

Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor o rodzicielstwie

Poruszacie wiele ważnych tematów, nawet jeżeli często brzmi to żartobliwie. Na przykład, co się dzieje w związkach wiele lat po ślubie? Czy miłość obumiera? Czy ludzi trzyma przy sobie tylko przyzwyczajenie?

Asia: Co się dzieje? Na przykład to, że mąż nie zwraca uwagi, jak żona wygląda, że przestaje ją adorować.

Maciek: A żona mówi, że go już nie kocha.

Asia: Albo jak układa się domowy podział obowiązków czy też jak wyglądają „uroki” rodzicielstwa.

Myślę, że Waszym wielkim atutem jest szczerość i naturalność. Nawet do tych programów się nie przebieracie i nie robicie specjalnego makijażu.

Asia: Bo ja w ogóle nie lubię się malować, wolę wyglądać naturalnie. Chcę wyglądać tak, jak wszystkie kobiety, które przebywają w domu, zajmują się dziećmi i nie mają czasu na zrobienie sobie twarzy czy fryzury.

Maciek: Widzowie szanują nas za to, że nie tworzymy świata fikcji, że mogą się dzięki temu z nami utożsamić. A my uwypuklamy blaski i cienie życia rodzinnego, ze szczyptą naszego poczucia humoru… z akcentem na cienie. Próbujemy zdefiniować pewne stereotypy małżeństwa.

Pokazujecie codzienność i robicie to pół żartem, pół serio.

Asia: Śmiejemy się z samych siebie, a przy okazji z ludzkich przywar. Jeszcze 10 lat temu nie pozwoliłabym sobie na to.

Bo z wiekiem nabieramy do siebie dystansu i stać nas na to, by powiedzieć o sobie o wiele więcej bez posądzenia o ekshibicjonizm.

Asia: To prawda. Jeszcze 10 lat temu nie byłabym w stanie odkryć siebie w takim stopniu jak teraz, chociaż i tak nie odnoszę wrażenia, że odsłaniam się w stu procentach.

Maciek: Nasze dzieci wciąż pozostają anonimowe.

Sprawdź też: Joanna Koroniewska: „W ciągu 5 lat straciłam pięć ciąż. Nie praca była wtedy ważna”

MARLENA BIELINSKA

A szkoda, bo obie Wasze córki są prześliczne, a czteroletnia Helenka to po prostu mała gwiazda! Może kiedyś ją jednak pokażecie?

Asia: Nie uznaję słowa „nigdy”.

Maciek: Jednak ważniejsze jest to, co robimy, niż wystawianie całego swojego życia na pokaz.

Asia: Zaangażowaliśmy się w pomaganie potrzebującym w kontekście tego, co się teraz dzieje.

Maciek: Choćby pokazanie sytuacji na Dworcu Centralnym, gdzie konieczna była pomoc medialna. Nie chcemy wywierać na ludziach presji, że ktoś pomaga bardziej, a ktoś mniej. Ale pokazywanie osób, które to robią, jest potrzebne, ponieważ inni czerpią z nich przykład i też się angażują.

Asia: A ja, kiedy pomagam, od razu się lepiej ze sobą czuję i łatwiej mi znieść ten cały stres. My, jako Polacy, naprawdę zachowujemy się fantastycznie. Ale to, co robimy, jest niczym w stosunku do tego, co się dzieje w Ukrainie. Nie można patrzeć na to bez łez.

Maciek: My się tylko boimy, jesteśmy przepełnieni niepokojem, a oni tam walczą o życie.

Rozumiem Was bardzo dobrze, ale praca oddala trochę ten niepokój. Co osobiście Wam daje prowadzenie spotkań na Waszych „Domówkach”?

Asia: Ogromną satysfakcję.

Maciek: No i mamy swoje media.

Kto tu rządzi?

Asia: Reżyserem najczęściej jest Maciej, a ja to raczej bizneswoman. Jest jeszcze Karolina Wierzbicka, która z nami pracuje i bardzo nam pomaga.

Maciek: We troje więc siadamy i zastanawiamy się nad tematami. Pracujemy po kilkanaście godzin dziennie. Gdy chce się coś robić dobrze, nie można się rozdrabniać.

Właśnie dlatego Joanna zrezygnowała na jakiś czas z grania w teatrze?

Asia: Rzeczywiście przez jakiś czas odmawiałam grania w kolejnych sztukach, bo było ich dużo i połowa wieczorów w miesiącu zajęta, a one nadal są potrzebne córce.

Maciek: Przykro nam było, gdy w tabloidach pisano, że Asia odeszła z „M jak miłość” i przestała istnieć jako aktorka. A ona po prostu pięć lat kariery zawodowej spakowała i włożyła do szuflady.

Czytaj też: Joanna Koroniewska poruszająco o stracie dziecka: „Przeżywałam to cierpienie 6 cholernych razy”. Aktorka nie kryła poruszenia śmiercią 30-letniej ciężarnej Izy

MARLENA BIELINSKA

Asia: Myślałam, że nigdy tego nie powiem, ale teraz czuję się na siłach, by o tym mówić. I myślę, że inne kobiety będą czerpać wsparcie z moich przeżyć. Nie chcę już udawać, że tego etapu w moim życiu nie było. Bardzo chcieliśmy mieć drugie dziecko, ale moje ciąże kończyły się niepowodzeniem. W ciągu pięciu lat straciłam pięć ciąż, przechodząc przez bardzo ciężki czas. To wymagało ogromnej determinacji i niepodzielności. Nie praca była wtedy ważna.

Maciek: Ale ważna jest puenta, bo ta walka zakończyła się zwycięstwem dzięki cudownej pani doktor Marzenie Dębskiej, która Asię prowadziła i tak po ludzku pomagała nam w tych trudnych momentach. A także nieżyjącemu już profesorowi Dębskiemu.

Asia: Pani doktor cały czas mówiła, że damy radę. Będę jej wdzięczna do końca życia. A potem ogromnie pomógł mi profesor Andrzej Malinowski z Łodzi. Czułam się skrzywdzona, gdy media pisały, że nic nie robię, że żyję z tego, co zarobi mój mąż. Mówiąc to, obawiam się, że czytelnicy zarzucą mi wiwisekcję mojego życia. Zapewniam, że mamy jeszcze dużo swojej przestrzeni. Chciałam jednak, żeby do ludzi trafiła ta prawda, że trzeba walczyć do końca.

Maciek: Najważniejsze, że mamy pełną rodzinę, o jakiej marzyliśmy. A szczególnie Asia.

Asia: A ty nie?

Maciek: Ja też, ale facetom łatwiej to sobie wszystko poukładać. Ja już się pogodziłem z tym, że będziemy mieli tylko jedno dziecko. Tłumaczyłem Aśce, że i tak jesteśmy szczęśliwsi niż wiele par, które w ogóle dzieci mieć nie mogą.

Asia: A mnie zależało na tym, żeby nasza starsza córka Janeczka nie powielała mojego życia. Wychowywałam się tylko z mamą, bycie jedynaczką stanowiło dla mnie problem. Teraz już wiem, że nasze córki będą miały siebie i będą sobie pomagać. Bardzo się kochają.

A teraz prowadzicie wspólny program i z pewnością z tej okazji odkrywacie w sobie ukryte dotąd cechy.

Asia: Najważniejsze, co w Maćku odkryłam, to że nie jest tak chaotyczny, jak wcześniej myślałam. Okazał się o wiele bardziej systematyczny i uparty. Gdyby nie on, to pewnie byśmy już tych „Domówek” nie robili.

Maciek: Miałaś dosyć po miesiącu.

Asia: A ty mnie cisnąłeś, żebyśmy kontynuowali. Rozumiałeś, że ludzie nas potrzebują.

Maciek: Poza tym zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak my dwoje jesteśmy rewelacyjnie dobrani, chociaż na pozór wcale do siebie nie pasujemy. Aśka potrafi negocjować. Jest rekinem biznesu. Nawiązuje kontakty, tworzy zasady współpracy, a nawet rozmawia w moich sprawach. Zawsze wiedziałem, że jest bardzo inteligentna, ale że aż tak, nie miałem pojęcia.

Cały wywiad z Joanną Koroniewską i Maciejem Dowborem znajdziesz w nowej VIVIE!.

Sprawdź też: Dzięki Domówkom odkryli siebie na nowo. Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor: „To była terapia na stres pandemiczny”

MARLENA BIELINSKA
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama